Powiat
Są dni, w których szczepienia przebiegają punktualnie, terminowo i bezproblemowo. Niestety nie zawsze tak jest. W zeszły czwartek w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony dotyczące kolejek przed punktami szczepień. Mieszkańcy skarżyli się, że po kilkukrotnym przekładaniu terminów, teraz przyszło im czekać kilka godzin na podanie preparatu.
– Ciągle mówi się, że trzeba nakłaniać niezdecydowanych do szczepień, a ci, których przekonywać nie trzeba, mają przekładane terminy i muszą tłoczyć się w kolejkach. Gdzie w tym sens i logika? – pyta retorycznie pan Stefan, który w ubiegły czwartek zadzwonił do naszej redakcji. Powodem jego frustracji był tłum ludzi, jaki zastał przed olkuskim Punktem Szczepień Powszechnych.
– Na Facebooku radzili, że trzeba przyjeżdżać pięć minut wcześniej. Dla bezpieczeństwa pojawiłem się dwadzieścia minut przed czasem. W pierwszej chwili pomyślałem, że dobrze zrobiłem, bo nie było gdzie zaparkować. Po numerach rejestracyjnych wnioskuję, że wiele osób przyjechało na szczepienie do Olkusza spod Krakowa i z Zagłębia. Auto musiałem zostawić koło pobliskiego marketu – opowiada nam kolejna dzwoniąca do nas osoba. – Jak zobaczyłem kolejkę, to zrozumiałem, że pospiech był niepotrzebny. Postoję tu kilka godzin – relacjonuje nasz rozmówca.
Podobnych interwencji było więcej i dotyczyły one również innych placówek. – Przestawili mi termin z poniedziałku na czwartek, a w środę jeszcze przysłali SMS, że mam się zgłosić na inną godzinę. Zajeżdżam na miejsce, a tam kobieta robi facetowi awanturę, żeby się jej w kolejkę nie wcinał. Nie dziwię się, że ludziom puszczają nerwy. Niektórzy zwalniają się z pracy na dwie godziny, a muszą spędzić kawał czasu, czekając na swoją kolej – opowiada nam o swojej wizycie w ośrodku zdrowia w Bolesławiu pani Irena.
Skąd biorą się takie sytuacje? – Nadal mamy problemy z regularnymi dostawami preparatów. Zdarza się, że na jakiś dzień mamy zapełniony cały grafik, a dwa dni przed okazuje się, że nie będzie szczepionek. Później dostajemy zaległy towar, i na szybko musimy go wykorzystać, żeby się nie zmarnował – słyszymy w jednej z olkuskich przychodni. Przy okazji dowiadujemy się, że nadal zdarzają się przypadki osób, pojawiających się w placówkach medycznych na długo przed umówioną godziną. – Dziesięć minut, to dziesięć minut. Nie trzeba stawać przed budynkiem godzinę wcześniej – mówi nam jedna z pielęgniarek.
A jakie jest zdanie na ten temat naszych Czytelników? – Zapraszamy do dyskusji!
Wungiel rzucili… wungiel… przed wojną też był wungiel.
Swoją drogą to dobrze, że te szczepionki nazywacie preparatami bo nie wiadomo co to za cudo jest powstałe w pół roku i testowane bez ich zgody na ludziach.