Zmęczenie i chwila nieuwagi wystarczą, by puścić z dymem mieszkanie. Przekonał się o tym boleśnie 28-letni mieszkaniec bloku przy ulicy Nałkowskiej, który zasnął, smażąc frytki. W efekcie całkowitemu zniszczeniu uległa kuchnia i część mieszkania. Straż pożarną zaalarmowali sąsiedzi, którzy zauważyli kłęby czarnego dymu wydobywające się z okna.
Jak mówią strażacy, mężczyzna wrócił zmęczony po pracy do domu i postanowił coś zjeść. Wybór padł na frytki. Nie było mu jednak dane skosztować smażonej potrawy. Gdy obudzili go pożarnicy, na patelni pozostała tylko cuchnąca spalenizna.
Amator frytek może mówić o szczęściu. Gdyby nie otwarte okno w kuchni kulinarno-pożarnicza, przygoda mogła zakończyć się dla niego tragicznie. Na szczęście, skończyło się na udzieleniu mu przez pogotowie doraźnej pomocy i konieczności remontu spalonej kuchni.
to jestem ciekawy ile w tym zniszczeniu mieszkania miał udział dym z frytek a ile najazd sikawkowych
😕 kłamstwo!!!! jedna porcje zjadł ;p