W dobie globalizacji i Internetu ludzie coraz mniej czasu spędzają ze sobą, częściej wybierając życie w przestrzeni wirtualnej. Są jednak osoby, którym współdziałanie na rzecz lokalnego środowiska jest wciąż niezbędne do życia. Łatwo można spotkać je w niewielkim Kalisiu (gm. Wolbrom), gdzie inicjatorkami wielu społecznych inicjatyw są niestrudzone w działaniu członkinie lokalnego koła gospodyń wiejskich.
W ciągu całego roku znajdują czas, by nie tylko spotkać się towarzysko, ale przede wszystkim kultywować lokalne tradycje i upowszechniać je wśród najmłodszych, aby dawne wiejskie obyczaje nie odchodziły w niepamięć. Z matki na córkę przekazują stare przepisy kulinarne, uczą piec i gotować młode dziewczęta, uczestniczą w pokazach, prezentacjach i wydarzeniach promujących lokalne przysmaki, zdobywają nagrody i wyróżnienia. Pamiętają o wiejskich tradycjach związanych ze świętami religijnymi i świeckimi. Szykują wielkanocne palmy, zielne bukiety i przygotowują wspaniałe dożynkowe wieńce, wspólnie dbają o groby spoczywających nieopodal wsi żołnierzy poległych podczas I wojny światowej i podejmują wiele innych inicjatyw, do pracy zawsze angażując młode pokolenie kalisianek.
Listopad energiczne członkinie KGW na czele z szefową koła Barbarą Bąchor i jej córką Anetą Przyjemską zakończyły andrzejkową imprezą zorganizowaną dla najmłodszych mieszkańców wsi. Nie była to jednak zwyczajna zabawa dla dzieci. Panie przygotowały dawne andrzejkowe atrakcje – od popularnego lania wosku do mało już znanych wróżb z zaglądaniem po przyszłość do studni czy pieczeniem „bałabuszek”, małych bułek, których przygotowanie wymaga wiele wysiłku, ale i zabawy, bo wodę do ciasta dziewczęta musiały przynieść z pobliskiej studni lub źródła w ustach, a jeśli któraś się roześmiała, o co w ferworze zabawy było bardzo łatwo, i woda się wylała, trzeba było po nią wracać. Po upieczeniu bałabuszek dziewczęta układały je na ławie i przyprowadzały psa, który zazwyczaj chwytał smakołyk i uciekał. Właścicielka porwanej bułki dostawała sygnał, że to ona właśnie w krótkim czasie wyjdzie za mąż. Kolejną okazją do wspólnej zabawy były grudniowe mikołajki. W tym roku święty Mikołaj objechał hucznie Kaliś dość nietypowym zaprzęgiem składającym się z przyozdobionego świecącym reniferem traktora z przyczepą wypełnioną bardzo wesołą ekipą elfów, aniołków i innych pomocników dobrego świętego.
Niedługo gospodynie z Kalisia wezmą udział w kolejnym ważnym wydarzeniu – będą popularyzowały zwyczaje bożonarodzeniowe. Już teraz planują, jakimi potrawami zabłysną na dorocznej prezentacji świątecznych przysmaków. Z pewnością też znajdą czas na przygotowanie z dziećmi tradycyjnych ozdób świątecznych i choinkowych.
– Wspólne spotkania, pielęgnowanie dawnych zwyczajów i odświeżanie pamięci o przeszłości i sprawach ważnych od wieków dla polskiej wsi daje nam wiele przyjemności i satysfakcji – tłumaczy pani Aneta Przyjemska, która zarażona pasją przez swoją mamę, wciąga do realizacji lokalnych inicjatyw swoją nastoletnią córkę i jej koleżanki.