O prawie 20 procent wzrosła w ciągu roku liczba kierowców bez OC, którzy z własnej kieszeni muszą zwracać odszkodowania za spowodowany wypadek – wynika z najnowszego podsumowania Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (Do głównych zadań UFG należy wypłata odszkodowań dla osób poszkodowanych w wypadkach drogowych, gdy sprawca wypadku nie miał polisy OC lub uciekł z miejsca zdarzenia. Po wypłacie świadczeń ofiarom wypadków, spowodowanych przez nieubezpieczone pojazdy, Fundusz występuje do właściciela auta oraz do sprawcy wypadku – o zwrot tych kwot (regres). UFG zajmuje się również nakładaniem kar za brak komunikacyjnego OC.). W pierwszym półroczu tego roku Fundusz wystąpił z takim roszczeniem do 1177 posiadaczy pojazdów, to jest o prawie jedną piątą więcej niż rok wcześniej Każda z tych osób musi zwrócić UFG przeciętnie po 9,4 tysiąca złotych czyli około dwadzieścia razy więcej niż wynosi średnia składka za komunikacyjne OC w Polsce.
Najbardziej dynamicznie rośnie liczba spraw w których odszkodowanie do zwrotu przekracza 100 tysięcy złotych. Z kolei najwyższy regres wynosi prawie 700 tysięcy złotych. – Szacujemy, że liczba nieubezpieczonych posiadaczy pojazdów rośnie proporcjonalnie wraz ze wzrostem liczby samochodów w Polsce – mówi Elżbieta Wanat – Połeć, prezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG). – Sam odsetek osób bez tej obowiązkowej polisy nie zmienia się i wynosi niewiele ponad jeden procent pojazdów w Polsce – dodaje. Fundusz szacuje, że po polskich drogach może poruszać się ponad dwieście tysięcy nieubezpieczonych aut, ciężarówek, motocykli itp.
Jednak szanse na jazdę bez ważnej polisy spadają z roku na rok. – Dzięki centralnej bazie danych o polisach komunikacyjnych Ośrodka Informacji UFG skuteczniej identyfikujemy nieubezpieczonych sprawców wypadków – wyjaśnia Elżbieta Wanat – Połeć. Co więcej – kierowcy bez OC muszą liczyć się z koniecznością zapłaty za wyrządzone szkody, nawet po wielu latach od wypadku czy kolizji. Nieraz po kilku latach ofiary wypadków zgłaszają roszczenia do Funduszu, który z kolei dopiero wtedy występuje – do nieubezpieczonego posiadacza pojazdu i sprawcy – o zwrot wypłaconego świadczenia. Z ostatnich analiz prowadzonych przez UFG wynika, że fala takich opóźnionych zgłoszeń miała miejsce przed paroma laty. Aktualnie liczba spraw o odszkodowania za wypadki – na przykład sprzed trzech lat – spadała do około pięćdziesięciu spraw rocznie, podczas kiedy wcześniej była dwukrotnie wyższa. Od nowego roku nieubezpieczonych sprawców wypadków czekają jeszcze poważniejsze konsekwencje finansowe. W nowelizowanych przepisach – które prawdopodobnie wejdą w życie od nowego roku – UFG będzie zobowiązany do dochodzenia nie tylko odszkodowania, wypłaconego ofiarom wypadku, ale również poniesionych przez siebie kosztów, związanych z tą wypłatą. Aktualnie oprócz zwrotu odszkodowania za spowodowany wypadek nieubezpieczony musi liczyć się z następującymi kosztami: kara za brak OC komunikacyjnego (dla samochodów osobowych pełna stawka to 1980 złotych) oraz mandat podczas kontroli drogowej (50 złotych). Wydatki te czekają na każdego posiadacza pojazdu bez ważnego OC, nawet jeżeli nie spowoduje żadnego wypadku.
– Coraz więcej osób do których występujemy z regresem zdaje sobie sprawę z nieuchronności tego procesu – podsumowuje Izabela Pintscher, kierownik Wydziału Regresów Funduszu. – Dotychczas część z nich ignorowała naszą korespondencję, co często prowadziło do spraw sądowych, po których nieubezpieczeni posiadacze pojazdów musieli zwracać wyższe odszkodowanie m.in. o odsetki ustawowe i koszty postępowań sądowych. Z kolei teraz osoby te szybciej podejmują z nami rozmowy i dzięki temu mogą liczyć na korzystne warunki spłaty – na przykład rozłożenie na raty i bez odsetek – dodaje. W pierwszym półroczu 2011 roku UFG prowadził łącznie 17,5 tysiąca postępowań regresowych dotyczących OC komunikacyjnego, uzyskując z tego tytułu ponad 7,3 mln złotych, o 7 procent więcej niż rok wcześniej. W tym czasie koszty windykacji regresów wyniosły 1,2 miliona złotych i były nieznacznie niższe niż przed rokiem.