Osiedle w centrum Olkusza, przy ulicy Mickiewicza, można by uznać za jedno z bardziej zadbanych w mieście. Można by, gdyby nie jeden budynek, tuż przy torach, który od lat jest zaniedbany, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Dlaczego inne bloki są ocieplone i mają elegancką elewację, a ten z numerem 1a straszy przechodniów? Otóż ta „murowana sierota”, bo tak mówią o niej sami mieszkańcy, jest jedynym blokiem na osiedlu, którym nie administruje Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, a Spółdzielnia Mieszkaniowa w Olkuszu.
– Jak to jest, że w innych blokach przeprowadza się remonty, a u nas nic się nie robi – pyta jedna z mieszkanek i wymienia: brudne klatki schodowe, brak dociepleń i izolacji bloku, która powoduje, że po większym deszczu woda spływa do piwnicy. – Owszem, wymieniono nam okna na klatce schodowej kilka miesięcy temu, ale dlaczego po remoncie nikt nie pomalował klatki. Ta farba ma już z osiemnaście lat – denerwuje się kobieta.
W swoich opiniach nie jest odosobniona, podobne zdanie ma jej sąsiadka Teresa Jasińska. – Przed blokiem stoi woda. A parking? Choć należy do spółdzielni, to remont zrobiło nam PGK. Tu nic się nie dzieje – twierdzi.
Prezes administrującej blokiem OSM, Mirosław Otwinowski, ma na ten temat inne zdanie. – To nieprawda, że przez lata nic nie robiliśmy w tym bloku. Sama tegoroczna wymiana okien to grubo ponad 13 tysięcy złotych. Oprócz montażu skrzynek podawczych Spółdzielnia wymieniła w ostatnich latach drzwi wejściowe do klatek schodowych, wykonała remont balkonów i instalacji c.o. w całym bloku. W 2006 i 2007 roku OSM wydała więc łącznie ponad 100 tys. złotych. – To dużo, bardzo dużo – ocenia prezes Otwinowski – wziąwszy pod uwagę kwotę, jaką mieszkańcy odprowadzają na fundusz remontowy. W przypadku tego bloku to zaledwie 65 groszy miesięcznie za metr kwadratowy. W skali roku daje nam to kwotę 6625 złotych. I tyle pieniędzy mamy od mieszkańców na prowadzenie remontów. Gdyby ściśle trzymać się tej kwoty, to nie powinniśmy tam robić prawie nic, a jednak robimy. Tymczasem są bloki OSM, gdzie składka na fundusz remontowy wynosi 2 złote od metra, i są wspólnoty, które płacą po cztery złote – argumentuje Otwinowski.
Składki na fundusz remontowy są znikome, tymczasem wysokość opłat czynszowych, jakie płacą mieszkańcy przy Mickiewicza 1a, zmroziłaby lokatorów większości bloków administrowanych przez Spółdzielnię.
– Tu są warszawskie ceny, tylko warunki, jak na te ceny, żadne – ocenia Aneta Nawrot. Nawet jak na centrum czynsze są bardzo wysokie. Za dwupokojowe mieszkanie trzeba zapłacić ponad pięćset złotych.
Rzeczywiście, potwierdza to wyciąg z opłaty czynszowej jednego z lokatorów. Za 52 metry kwadratowe płaci on miesięcznie 531 złotych.
Jest jednak jedno „ale”, na które zwraca uwagę prezes Otwinowski. Na podstawie tego wyciągu pokazuje, że tak naprawdę opłaty, które wpływają do Spółdzielni, to nawet nie jedna czwarta czynszu. Spółdzielnia pobiera tylko opłatę eksploatacyjną w wysokości niespełna 100 złotych miesięcznie i nieco ponad 30 złotych odpisu na fundusz remontowy. – I na tym koniec. Reszta kosztów to centralne ogrzewanie, opłaty za wodę i ścieki oraz podatki. Zwłaszcza ciepło jest bardzo drogie. Mickiewicza 1a to chyba najdroższy pod względem ogrzewania blok w całym Olkuszu. C.o. za każdy metr kwadratowy kosztuje 5,4 zł. Miesięcznie, na przykładzie konkretnego mieszkania, jest to ponad 280 złotych, które lokator płaci przez cały rok, a nie tylko w okresie grzewczym – wylicza szef Spółdzielni.
Jak zapewnia Otwinowski, jest gotowy do rozmów z mieszkańcami. Dodaje, że bez większych nakładów na fundusz remontowy na kolejne prace, przynajmniej w najbliższym czasie, nie ma żadnych szans.