Zastępczy autobus albo… własne nogi

Co zrobić, gdy zepsuje się autobus? Poczekać na zastępczy pojazd, który w przypadku awarii musi być podstawiony. Zgłoszenie problemu i wezwanie sprawnego autobusu to obowiązek kierowcy. Okazuje się, że nie wszyscy przewoźnicy przejmują się swoją pracą i pasażerami.

– Tydzień temu w autobusie wyjeżdżającym z pętli na osiedlu Młodych o 21:10, na Pomorzanach brakło paliwa. W autobusie jechali ludzie do pracy w Bogucinie i w Jaroszowcu. Nie podstawili żadnego pojazdu zastępczego i ludzie przy 15-stopniowym mrozie szli do Jaroszowca na nogach! To jest kpina, co się wyprawia z tymi autobusami. Nawet kierowca nie wpadł na pomysł, żeby wezwać autobus zastępczy. Przecież zapłaciliśmy za bilety, a nie dojechaliśmy tam, gdzie chcieliśmy. Nie jest to pierwszy raz, kiedy mają problem na tej linii – z taką historią zadzwonił do nas jeden z czytelników. 

O wyjaśnienie całej sytuacji zwróciliśmy się do Związku Komunalnego Gmin „Komunikacja Międzygminna” w Olkuszu. Szefostwo ZKG zapowiada, że wyciągnie konsekwencje wobec przewoźnika jeżdżącego na tej linii.  – W dniu 22. lutego kurs linii 474 relacji Olkusz – Golczowice miał  problemy techniczne spowodowane zamarzaniem układu pneumatycznego w  autobusie MAN (nr. rejestracyjny KOL 01MJ). Odmrożenie autobusu  spowodowało opóźnienie w kursie powrotnym z Golczowic około 25 minut, co stwierdziliśmy na monitoringu wizyjnym. Przewoźnik zostanie obciążony karą pieniężną za opóźnienie kursu zgodnie z umową przewozową. Służby kontrolne zostaną skierowane na tę linię w celu wyeliminowania w przyszłości podobnych sytuacji – taką odpowiedź przesłał do na przewodniczący ZKG – Wojciech Gleń.
Pasażerom pozostaje mieć nadzieję, że kary skutecznie „przemówią” do kierowców i że już nigdy w podobnych sytuacjach nie będą zdani sami na siebie. Niezaleznie od pory dnia i roku.