Już wkrótce przez Olkusz przejedzie peleton Tour de Pologne. Wielu z nas będzie na żywo oglądać poczynania kolarskiej elity. Ogromną popularnością kolarskie wyścigi cieszyły się w latach 60-tych, 70-tych i 80-tych dlatego w kolejnym odcinku cyklu prezentujemy Wam fotografie z przejazdów peletonów przez Olkusz.

Wyścig Pokoju przyciągał tłumy mieszkańców na drogi i ulice, ale przede wszystkim widzów i słuchaczy do telewizorów i radioodbiorników. Emocje związane z każdym wyścigiem zaczynały się już z chwilą ogłoszenia w prasie trasy przejazdu, na który oczekiwano z niecierpliwością. – Każdy liczył na to, że któryś z etapów przebiega właśnie przez jego miasto. Wyścigiem Pokoju pasjonowała się cała Polska, na godzinę, czasami dwie, przed dotarciem kolarzy do mety, wyludniały się całe miasta i wsie, wszyscy śledzili przed odbiornikami pasjonujące końcówki. Mnie z całego dwudziestolecia utkwiło w pamięci kilka najbardziej znanych nazwisk, Jan Magiera, Ryszard Szurkowski, Stanisław Szozda i Tadeusz Mytnik. Szczęśliwie się składało, że Polacy stanowili przez lata czołówkę kolarską w państwach Układu Warszawskiego, więc często wygrywali poszczególne etapy i cały wyścig, co jeszcze bardziej popularyzowało w Polsce tę dyscyplinę – opowiada Piotr Nogieć.

O kolarzach pisano wiersze i piosenki, organizowano różne konkursy, a tych najbardziej znanych zapraszano do szkół. – Wnikliwy obserwator, przy okazji transmisji z wyścigu, dostrzegał także stały postęp techniki telewizyjnej. Początkowo przekazywano z trasy do studia telewizyjnego tylko relację radiową, aby końcówkę śledzić z kamer zainstalowanych na stadionie. Padało wtedy bardzo interesująco brzmiące zdanie, które zapamiętałem: „Łączymy się z wozem transmisyjnym zainstalowanym na stadionie”. Wraz z kolejnymi wyścigami montowano coraz więcej kamer na ulicach dojazdowych, potem kamerę na motocyklu transmitującą do studia bezpośredni obraz, aż w końcu relacjonowano wyścig z helikoptera. Teraz bez wątpienia największą imprezą kolarską w naszym kraju jest Tour de Pologne, który również jest ogromnym przedsięwzięciem medialnym. Warto dodać, że nasz narodowy wyścig nie gościł na ziemi olkuskiej od 1998 roku. We wrześniu 1994 roku z Olkusza startował etap do Kielc, a kilka razy w mieście lokowano lotne i górskie premie. Łukasz Czyż, zapalony miłośnik tej dyscypliny, dokładnie pamięta Lecha Piaseckiego, który w koszulce lidera przejeżdżał przez Olkusz w 1985 roku z Wyścigiem Pokoju, który zresztą wygrał. Lech Piasecki należy do ekipy Czesława Langa, organizatora TdP, i był jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników poprowadzenia olkuskiej trasy przez nowy rynek. Można powiedzieć, że historia zatoczyła piękne koło…

W tym roku przejazdowi peletonu będą towarzyszyły różne atrakcje dla widzów. Jedną z nich będzie wyścig kapsli, niezwykle popularna gra wśród dużych już teraz chłopców. Młodszym czytelnikom wyjaśniamy, o co w tej zabawie chodziło. – Zasady były proste. Rysowano drogę cegłą lub patykiem, w zależności od wyobraźni projektanta mniej lub bardziej urozmaiconą, i pstrykając palcem bądź popychając kciukiem, starano się pokonać całą trasę. Każdy zawodnik miał trzy ruchy za jednym razem, kapsel „na linii” zatrzymywał zawodnika, a ten, który wypadł poza trasę, wracał na miejsce i tracił jedną kolejkę. W zależności od długości wymalowanej trasy wyścigi trwały godzinami, uczestniczyło w nich czasami kilkunastu chłopców, emocji było co niemiara, wygrywali najlepsi – opowiada Piotr Nogieć.

70. Tour de Pologne przebiega pod hasłem „Z ziemi włoskiej do Polski”. A to dlatego, że dwa pierwsze etapy odbyły się wyjątkowo właśnie w Italii. I w tym przypadku również potwierdza się powiedzenie, że historia kołem się toczy. Będzie to bowiem druga w naszej historii impreza sportowa, której trasa przebiega przez Olkusz, na drodze z Włoch do Polski. W 1931 roku przez nasze miasto przejechała grupa włoskich automobilistów. Jak pisze Jacek Sypień w tekście poświęconym pułkownikowi Francesco Nullo, był to rodzaj rajdu-pielgrzymki ku czci włoskich powstańców, który zorganizował Automobilklub Bergamo (miasto partnerskie Olkusza). Wydarzenie to było obszernie relacjonowane w Ilustrowanym Kurierze Codziennym. Zdjęcia z tamtych wydarzeń można było oglądać niedawno na wystawie w olkuskiej PiMBP. Dzięki uprzejmości organizatorów zamieszczamy tablicę poświęconą włoskiemu rajdowi.

Jakie imprezy kolarskie w Olkuszu pamiętają nasi Czytelnicy? Jaki nastrój panował wtedy w naszym mieście? A może macie jakieś zdjęcia, które możemy pokazać innym mieszkańcom zainteresowanym historią naszego regionu? Jak zawsze czekamy na Wasze komentarze!

 


 

 

Kibice zebrani przy trasie wyścigu, ulica Augustiańska, lata 60-te. Fot. Ze zbiorów Piotra Nogiecia. Kibice zebrani przy trasie wyścigu, ulica Augustiańska, lata 60-te. Fot. Ze zbiorów Piotra Nogiecia.

 Wyścig Pokoju IX etap Berlin-Praga-Warszawa. 20 V 1965, ulica Sławkowska w Olkuszu. Fot. Jan Nosowicz. Wyścig Pokoju IX etap Berlin-Praga-Warszawa. 20 V 1965, ulica Sławkowska w Olkuszu. Fot. Jan Nosowicz.

Przejazd kolarzy przez Rynek. Lata 60-te. Fot. Ze zbiorów Piotra Nogiecia.Przejazd kolarzy przez Rynek. Lata 60-te. Fot. Ze zbiorów Piotra Nogiecia.

Zjazd kolarzy z góry od strony Trzebini. Fot. Jan Nosowicz.

Tablica z wystawy poświęconej pamięci płk. F. Nullo w olkuskiej bibliotece. Na zdjęciu u dołu zdjęcie z rajdu Automobilklubu Bergamo przez Olkusz w 1931 roku. Tablica z wystawy poświęconej pamięci płk. F. Nullo w olkuskiej bibliotece. Na zdjęciu u dołu zdjęcie z rajdu Automobilklubu Bergamo przez Olkusz w 1931 roku.

Więcej zdjęć z cyklu
staryolkuszbaner

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
niepewny
niepewny
10 lat temu

[quote name=”stanisław”]do romantyk
Nazwa Roznos to nazwa odkrytej części sztolni a nie nazwa lasu. Roznos bo roznosili ziemie z wykopu na boki. Droga do Boleslawia przecina dawny roznos sztolni Pileckiej w której w latach 60-tych wybudowano kanał odprowadzający wode z Kopalni Olkusz.[/quote]
Mnie się zawsze wydawało, że „roznos” ponieważ roznosił (rozprowadzał) wodę wypływającą ze sztolni na większą powierzchnię, ale nie jestem tego pewien, sądzę, że są fachowcy którzy to rozstrzygną?

stanisław
stanisław
10 lat temu

do romantyk
Nazwa Roznos to nazwa odkrytej części sztolni a nie nazwa lasu. Roznos bo roznosili ziemie z wykopu na boki. Droga do Boleslawia przecina dawny roznos sztolni Pileckiej w której w latach 60-tych wybudowano kanał odprowadzający wode z Kopalni Olkusz.

Fan Jana Nosowicza
Fan Jana Nosowicza
10 lat temu

[quote name=”romantyk”]zdj.2 to chyba droga na Katowice na wys. Starego Olkusza. Być może nazywała się wtedy Slawkowską nie pamiętam, My mówiliśmy, że to droga przez Roznos (od nazwy lasu) Piękny klinkier, służyłby pewnie do dziś bez dziur i łat[/quote]
Dokładnie tak, kolarze jadą w stronę Bolesławia (Katowic) i są na wysokości stojącego do dzisiaj domu z dużym kolorowym szyldem reklamującym usługi. W głębi widać zakręt w stronę Olkusza na wysokości pawilonu kotłów co i kominków.
Drogi klinkierowej do dzisiaj by nie było, ponieważ dawniej nie jeździły nią TIR-y, nie wspominając ich olbrzymiej dziennej ilości. Nierówności na tej drodze wynikają z mnóstwa szybików kopalnianych rozsianych wokół Olkusza które stale zapadają się. Poza tym klinkier po deszczu był śliski i niebezpieczny, pomijając dyskomfort taki sam, jaki odczuwają kierowcy dzisiaj jadąc zachowanym odcinkiem na ulicy Sławkowskiej.

romantyk
romantyk
10 lat temu

zdj.2 to chyba droga na katowice na wys. Starego Olkusza. byc może, że nazywała sie wtedy slawkowska niepamietam, My mówilismy że to droga przez Roznos (od nazwy lasu) Piękny klinkier, slużyłby pewnie do dziś bez dziur i łat

Jacek C.
Jacek C.
10 lat temu

Wlatach 70-tych napelnialismy kapsle plastelina woskiem ale te „profesjonalne” to juz olowiem albo cyna . Nie raz dostalem od babci po glowie jak kombinowalem w jej kuchni z cyna i olowiem.

enigma1952
enigma1952
10 lat temu

W tamtym czasie każdy chciał być Staszkiem Gazdą lub Staszkiem Królakiem. Obaj nasi idole wraz z ekipą bili Moskali (CCCP) i Niemców z DDR. Słynna pompka Królaka przeciw Szurowi. My natomiast mieliśmy swoje rafki od rowerów (puste obręcze) lub fajerki z piecyków do tego dorobiony z drutu tak zwany hamulec i biegiem na wyścigi. Ile było w tym radości, to tylko ten wie, kto podobnie się bawił jak my na Czarnej Górze. A że samochodów nie było w tym okresie zbyt wielu, więc ulica do nas należała. Zapewne troszkę to było prymitywne, lecz takie to były siermiężne czasy. Niewiele nam było potrzeba by znaleźć lub wymyślić przednią zabawę.

kasia s
kasia s
10 lat temu

zle tate zrozumialam. Nie tato bawil sie w kolarzy tylko dzaidek a kapsle z fabryki przynosil pradziadek. Ta gra w hacele inaczej nazywala sie koble 😳

kasia s
kasia s
10 lat temu

[quote name=”Mnierosław”]Czy pamięta ktoś z Państwa trasę dla kapsli namalowaną olejną – czerwonawą farbą na ulicy Bóźniczej ? W latach 80-tych spędzałem tam całe godziny…….ale to była frajda….[/quote]
Moj tato czytal o kolarzach i mowi ze jako dzieci tez mieli taki tor narsowany na zuzlowej drodze przy barakach tam gdie mieszkal (potem byl tam bsen a teraz jest biedonka.). Rysowali patykiem lub drutem droge i ścigali sie tylko nie kapslami tylko nakladkami ktore dziadek przynosil z fabryki. A kolo szkoly grali w jakies hacele.

Mnierosław
Mnierosław
10 lat temu

Czy pamięta ktoś z Państwa trasę dla kapsli namalowaną olejną – czerwonawą farbą na ulicy Bóźniczej ? W latach 80-tych spędzałem tam całe godziny…….ale to była frajda….

o mało co lider
o mało co lider
10 lat temu

[quote name=”dużyjużterazchłopiec”]Kapsle często wypełniano plasteliną. To bardzo istotne bo w ten sposób obciążone lepiej trzymały się trasy i pokonywały nierówności.[/quote]
… ale też posiadały dużą bezwładność więc łatwo wylatywały z trasy 😉 . Poza tym, jak pamiętam, zbyt ciężkie raniły palce ze względu na ostre brzegi kapsli. Czasami do kapsli wkładało się kawałek plastiku, najczęściej żółtego, który oznaczał lidera. Zdarzało się, że mocno pstryknięty kapsel odbijał się od nierówności i zakręcał na łuku, wtedy miało się fuksa co pozwalało odskoczyć od „peletonu” 😆

Józef K.
Józef K.
10 lat temu

Albo je się zalewało woskiem. Nim się wlało wosk wkładało się do kapsla wyciętą z atlasu flagę jakiegoś kraju, wtedy miało się prawdziwego kolarza. Z kolei nie obciążone kapsle, z wygiętym brzegiem, służyły do wskakiwania na schody (premie górskie 😉

dużyjużterazchłopiec
dużyjużterazchłopiec
10 lat temu

Kapsle często wypełniano plasteliną. To bardzo istotne bo w ten sposób obciążone lepiej trzymały się trasy i pokonywały nierówności.