Już ponad tydzień trwa strajk lekarzy zatrudnionych w Olkuskim Zespole Opieki Zdrowotnej. Mimo wielogodzinnych rozmów i częściowych ustępstw ze strony strajkujących i dyrekcji ZOZ, nie udało się osiągnąć kompromisu. Wydaje się, że spór zaognia się coraz bardziej. Dyrektor powiadomił prokuraturę, że strajk jest nielegalny, zaś lekarze podtrzymują wotum nieufności wobec dyrektora i żądają jego odwołania. Starosta Leszek Konarski mówi wprost – jeśli lekarze nie godzą się na to, co im proponujemy – niech się zwolnią…
Kolejny tydzień– dla pacjentów bez zmian
Efekty, jakie przyniosły wielogodzinne rozmowy, są raczej marne. Głównym problemem jest teraz to, kiedy lekarze mieliby osiągnąć stawki wynagrodzeń, jakich się domagają. Zgadzają się, by podwyżki wprowadzać stopniowo, lecz ostatecznie żądaną kwotę chcieli uzyskać do końca tego roku. Dyrektor dawał termin dłuższy o pół roku. – Zgodzilibyśmy się na wypośrodkowanie tego terminu, czyli ustąpilibyśmy o kolejny kwartał, gdyby i dyrekcja przystała na wcześniejszy termin. Jednak naszej propozycji nie zaakceptowano – mówi przewodniczący olkuskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Krzysztof Dziurowicz. Dlatego związek poprosił o włączenie się do rozmów posła Platformy Obywatelskiej Konstantego Miodowicza i wicemarszałka Województwa Małopolskiego Wojciecha Kozaka. – Chcieliśmy żeby osoba bezstronna wysłuchała obydwu stron i pomogła w mediacjach ponieważ nie możemy osiągnąć porozumienia – dodaje Dziurowicz. Rozmowy odbyły się wczoraj, jednak nie przyniosły przełomu. – Pokazaliśmy, że w innych szpitalach było możliwe to, co u nas się nie udało. Zaprosiliśmy wiceprzewodniczącego naszego Związku, który jest lekarzem w Oświęcimiu. Tam mieli taką samą sytuację, ale już dawno wprowadzono zmiany. U nas ich zaniechano i skutkiem tego jest obecna sytuacja. Przedstawiliśmy staroście, jakie są możliwości, że ten rok jaki dajemy to wystarczająco dużo czasu na restrukturyzację. Widać jedna ten problem jest zbyt poważny dla naszych powiatowych władz – twierdzi przewodniczący.
Konstanty Miodowicz zobowiązał się do wsparcia szpitala, np. poprzez znalezienie programów unijnych, z których ZOZ w Olkuszu mógłby pozyskać fundusze na inwestycje. Stwierdził też, że jeśli będzie taka wola starosty, to może skierować tu fachowców, którzy zajmowali się restrukturyzacją szpitali i wiedzą, jak to zrobić.
W sytuacji pacjentów nic się jednak jak dotąd nie zmieniło – strajk trwa nadal i rychłego końca nie widać.
Lekarze nie widzą dobrej woli
W dyżurce lekarskiej na Oddziale urazowo-ortopedycznym grobowy nastrój… Członkowie związku właśnie skończyli kolejny etap rozmów z dyrekcją… I nadal tkwią w tym samym punkcie. Tym razem przedstawiono im przyjęty przez Zarząd Powiatu program poprawy efektywności szpitala. Dla nich to jakieś nieporozumienie. Program zawiera… 12 punktów, w tym kilka z nich – zdaniem lekarzy – mocno kontrowersyjnych… – W programie nie pokazano spodziewanego skutku finansowego. Jak mamy się więc odnieść do tych propozycji, skoro nie wiemy, co dyrekcja czy władze powiatu chcą na tym zyskać – twierdzą lekarze. Ich rozgoryczenie jest jednak coraz większe, coraz głośniej mówią o celowych działaniach, które miałyby osłabić związek, o próbach skłócenia pracowników…
– To zagrywka przeciwko nam, członkom ZZL – tak mówią lekarze o propozycji zmiany formy zatrudnienia w poradniach specjalistycznych. Według programu pracujący tam lekarze mieliby przejść z etatów na kontrakty. – Mamy wrażenie, że robi się to po to, by eliminować członków Związku. Jeśli to zostanie wprowadzone, to o tym, kto będzie pełnił te usługi zadecyduje dyrekcja ZOZ. Związek straci 10 członków i reprezentatywność. Kto wtedy będzie walczył o nasze prawa? Ludzie, którzy pracują na etatach boją się o swój byt. Jeszcze, gdyby miało to przynieść zysk, to miałoby to sens. Ale przecież zostaną budynki, pielęgniarki… Jaka to oszczędność? – mówi Zdzisława Szczygieł, członek zarządu Związku Lekarzy.
Jako próbę uderzenia w związek lekarze odebrali też zorganizowany na początku tygodnia wiec pracowników szpitala. – Chodziło o to, by przedstawić nas w złym świetle, by nastraszyć innych pracowników, że przez lekarzy oni mogą stracić pracę. Jest szczucie, nastawianie jednych na drugich. Dopiero gdy pielęgniarki dowiedziały się, że dla nich przewiduje się podwyżkę o jedyne 100 zł, spojrzały na to inaczej – twierdzą lekarze.
Podziały powstają też wśród samych lekarzy. – Na Oddziale Psychiatrycznym jedna z lekarek, która uzyskała specjalizację zatrudniła się na pół etatu w szpitalu w Dąbrowie Górniczej. Otrzymała wynagrodzenie 3300 zł, czyli więcej niż u nas za cały etat i rozważa odejście ze szpitala. Według naszej wiedzy nie wycofała złożonego wypowiedzenia. Odejście lekarzy groziłoby zamknięciem oddziału, ponieważ kontrakt podpisany jest do końca roku byłaby to strata ok. 2 mln zł. Dlatego dyrektor natychmiast podniósł pensje lekarzy z psychiatrii do żądanych przez nas stawek. Twierdził, że nie miał innego wyjścia. Jednak w takiej samej sytuacji są kolejne oddziały, na których zatrudnionych jest po 2-3 lekarzy. Są to: pediatria, oddz. urazowo-ortopedyczny, noworodków i neurologia, a także jednoosobowe poradnie, np. neurologii dziecięcej czy reumatologiczna – wymienia Krzysztof Dziurowicz.
Lekarze nie pozostawiają suchej nitki na zarządzających szpitalem. – Już od dwóch lat mówimy o konieczności restrukturyzacji. Trzeba zmienić organizację pracy. To, co teraz robi dyrekcja to polityka na przeczekanie, byle do emerytury. Inne szpitale sobie radzą, restrukturyzują się, a u nas nie da się tego zrobić. Błędy zatrudnieniowe ograniczają wykonanie kontraktu. Np. na oddziale chirurgicznym można by wykonywać wiele operacji, jednak brakuje lekarzy, którzy potrafiliby je wykonać. Jest tylko 2 anestezjologów i blok operacyjny zamyka się o 15-tej. Od wielu lat nie ma dyrektora do spraw lecznictwa, który powinien się zająć takimi problemami. Powinien to być lekarz z drugim stopniem specjalizacji. Za kadnecji poprzednich dyrektorów szpital był zadłużony, tak samo jak inne szpitale w okolicy, ale lekarze zarabiali wtedy podobnie. Inne szpitale poradziły sobie z problemem zadłużenia, pensje wzrosły, a u nas to niemożliwe – kwitują strajkujący lekarze.
Leszek Konarski, Starosta Olkuski
– Dyrekcja szpitala była przygotowana na podwyżki dla lekarzy, o czym mówiłem m.in. niedawno w wywiadzie dla „Przeglądu Olkuskiego”. Średnio podwyżka miała wynieść 500 zł dla lekarza, a o 3 zł miała wzrosnąć stawka za godzinę dyżuru. Zakładano, że podwyżki te wejdą od marca. Do tego czasu bowiem była niewyjaśniona sprawa nadwykonań, a ponadto jeszcze w lutym były zawierane kontrakty. Lekarze zażądali jednak od marca podwyżek średnio o 1500 zł i 12 zł do godzin dyżurowych. Jednocześnie w piśmie do zarządu powiatu opowiedzieli się za przekształceniem i prywatyzacją. Podstawowym problemem była sprawa poradni specjalistycznych. Niektórzy lekarze chcieliby je zlikwidować, a przejąć kontrakt… na gabinety prywatne.
Rozmowy pomiędzy Zarządem Powiatu, Radą Pracowników ZOZ i dyrekcją w sprawie opracowania programu poprawy efektywności szpitala toczyły się od 21 grudnia. Stanowisko dyrekcji było bardzo czytelne i jednoznaczne, podobnie jak stanowisko Zarządu i radnych, że na obecną chwilę możliwa jest podwyżka o 500 zł na etat i 5 zł za godziny dyżurowe. Ponieważ lekarze zrezygnowali z postulatu zwiększenia stawki dyżurowej, w zamian za włączenie tych pieniędzy do puli jaka była przeznaczona na etat, to kwota ta wynosi w tej chwili ok. 700 zł brutto. Mówiliśmy jednocześnie, że ponieważ będzie wprowadzony program poprawy efektywności, a w czerwcu będą zawierane nowe kontrakty z NFZ, których wysokości nikt nie zna, to do rozmów o dalszych ewentualnych podwyżkach możemy mówić w październiku. Lekarze zażądali określenia tych terminów w porozumieniu. I właściwie w tej strajk dotyczy terminu wprowadzenia podwyżek.
W tej chwili nie ma więcej pieniędzy. Ponieważ forma strajku bije przede wszystkim w ekonomię szpitala ograniczając wpływy z NFZ programy są takie, że na przełomie maja i czerwca szpital może być postawiony w stan likwidacji, co wcale nie oznacza, ze zaprzestanie działalności.
40 pracowników nie powinno decydować o zakładzie pracy, który zatrudnia ponad 770 osób. Jeżeli lekarze nie wierzą, że w tym szpitalu można osiągnąć zarobki zadowalające to powinni przyjąć proponowaną podwyżkę i złożyć wymówienie. Byłoby to uczciwe w stosunku do reszty załogi.