W 2015 roku zapadła decyzja o podjęciu natychmiastowych prac konserwatorskich przy zabytkowych organach Hansa Hummla i Jerzego Nitrowskiego z lat 1611-1633, zachowanych w Bazylice Mniejszej pw. św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu. Prace nad renowacją instrumentu już trwają, a ich miejscem jest holenderskie Zaandam, gdzie mieści się renomowana i działająca od ponad stu lat firma organmistrzowska Flentrop Orgelbouw.
Początek prac
W związku z pojawieniem się szybko postępującej korozji metalowych piszczałek w późnorenesansowym instrumencie, Parafia św. Andrzeja zmuszona była do podjęcia konkretnych działań. Od początku zmierzały one nie tylko do wyeliminowania niebezpiecznego dla instrumentu procesu, ale także do zachowania kompletnej materii brzmieniowej organów. Po licznych konsultacjach z Małopolskim Konserwatorem Zabytków oraz innymi specjalistami, uzyskano niezbędne pozwolenia i rozpoczęto wymagane prace.
Dokonano demontażu instrumentu. Polegał on na wyjęciu z wnętrz szaf organowych całego wyposażenia instrumentu, a więc nie tylko wszystkich piszczałek, ale też elementów drewnianych i innych elementów metalowych. Podczas demontażu wykonywano bardzo szczegółową dokumentację fotograficzną, rysunkową i pomiarową. Obecnie rysunki są opracowywane w wersji cyfrowej. Ekipa konserwatorska natrafiła we wnętrzu instrumentu na wiele deformacji piszczałek, które ugięły się pod własnym ciężarem, mimo kilku już wcześniejszych konserwacji. Ulegając deformacji straciły swoje muzyczne funkcje – nie wydobywają się z nich żadne dźwięki.
Najpoważniejszym problemem organów i tym punktem, który bezpośrednio wymusił natychmiastowe podjęcie prac ratunkowych był biały nalot w formie pierścieni pojawiający się właściwie na wszystkich piszczałkach wewnętrznych. Ten nalot sygnalizuje korozję 400-letniego metalu, a konkretnie ołowiu, z którego wykonane są piszczałki w olkuskich organach. Korozja ta spowodowana jest głównie kontaktem metalu z drewnem sklejanym syntetycznymi klejami, zawierającymi substancje inicjujące korozję.
Podróż do Zaandam
Wszystkie piszczałki, a także kute elementy kowalskie, stanowiące mechanizm instrumentu zostały zapakowane w czterdzieści drewnianych skrzyń. Wszystkie te części zostały precyzyjnie oznakowane. Nie ma więc możliwości, aby przy ponownym składaniu organów, dana część nie znalazła się w swoim pierwotnym położeniu. Proces demontażu instrumentu koordynowało naraz kilka osób, a część prac nie należała do łatwych, podobnie jak transport wszystkich elementów do Holandii. Transport był odpowiednio ubezpieczony na wypadek ewentualnych uszkodzeń mechanicznych. Szczęśliwie po dwóch dniach ładunek w stanie nienaruszonym dotarł do Zaandam. Na miejscu wszystkie elementy zostały zdeponowane w warsztacie, w specjalnie klimatyzowanym pomieszczeniu, w którym wilgotność odzwierciedla średnią wilgotność występującą w olkuskiej bazylice.
Piszczałki mniejsze umieszczone są na regałach w pozycji poziomej, natomiast większe piszczałki muszą być deponowane w pozycji pionowej, aby nie ulegały zniekształceniom pod własnym ciężarem. Następnym krokiem było przygotowanie dla każdej z tych piszczałek kilkugodzinnej kąpieli w specjalnych odczynnikach powstrzymujących postępowanie korozji. Teraz przed pracownikami warsztatu żmudna praca lutownicza, która musi zostać wykonana z jubilerską dokładnością – wycięcie „chorych” miejsc i wlutowanie z tego samego materiału niezbędnych uzupełnień.
Jednocześnie przeprowadzono dokumentację piszczałek. Z każdej z nich ściągnięto po 46 wymiarów – nie tylko średnicę i długość, ale także grubość ścianek w różnych miejscach piszczałek. Niebywała dokładność w tym działaniu jest niezbędna po to, by te piszczałki, które będą odtworzone w instrumencie, były zrekonstruowane wedle tych samych prawideł i matematycznych formułek. Części drewniane zostały natomiast na kilka tygodni umieszczone w specjalnym namiocie, w którym powietrze pozbawione było tlenu. Chodziło o to, aby zniszczyć wszystkie larwy, owady oraz jajeczka szkodników drewna, które niszczyły instrument.
Wszystkie elementy drewniane organ Hansa Hummla i Jerzego Nitrowskiego są obecnie rozklejane na elementy pierwsze, a mikrootwory powstałe przez szkodniki są zaklejane głównie woskiem. Większe braki w drewnie uzupełniane będą natomiast materiałem dębowym.
Naukowe zaskoczenie
Niedawno naukowcy z Instytutu Metalurgii Uniwersytetu w Amsterdamie dokonali pomiaru metalu piszczałek metodą niedestruktywną, czyli bez pobierania próbek i stworzyli taką mapę, która pozwoliła na dokładne stwierdzenie z jakich składników XVII-wieczny organmistrz komponował stop metali. Powstały wykresy, które ujawniły unikalne cechy piszczałek frontowych (tych widocznych przez wiernych w kościele) o charakterystycznym połysku i grafitowo-niebieskim odcieniu. Okazuje się, że te piszczałki zawierają około 5% chromu. Co ciekawe, piszczałki te powstały między 1611 a 1633 rokiem, podczas gdy oficjalnie chrom jako metal opisywano w leksykonach dopiero w 1761 roku, więc około 130 lat po powstaniu tych metalowych elementów.
Wniosek? Organmistrzowie świadomie lub mniej świadomie dodali do piszczałek frontowych substancję z domieszką chromu i one w przeciwieństwie do tych wewnętrznych w ogóle nie okazują żadnych znaków korozji.
Plany na najbliższe tygodnie
Mniej więcej przed Wielkanocą zespół konserwatorów i specjalistów pracujących przy olkuskich organach wybierze się w podróż studyjną, która rozpoczyna się na Słowacji w Lewoczy, gdzie znajduje się bliźniaczy instrument. Później specjaliści przez Orawę dotrą aż do Wąchocka, gdzie ekipa będzie dokumentować tamtejsze piszczałki. Wszystko po to, aby te elementy, które muszą zostać odtworzone w olkuskich organach były rekonstruowane na podstawie odpowiednich zachowanych egzemplarzy z tej samej szkoły i z podobnego czasu powstania.
Kiedy zrobi się nieco cieplej, polski zespół specjalistów rozpocznie konserwację całej oprawy instrumentu, czyli szafy organowej z emporą muzyczną.
– Zachęcam wszystkich Państwa, do zapoznania się z ideą przekazania olkuskich organów kolejnym pokoleniom. Organy Hansa Hummla i Jerzego Nitrowskiego są nie tylko najstarszymi w Polsce organami, ale także najlepiej zachowanym instrumentem tego rozmiaru w Europie z okresu późnego renesansu – mówi dr Krzysztof Urbaniak, pełniący nadzór na pracami konserwatorskimi w Zaandam z ramienia Małopolskiego Konserwatora Zabytków.
Koszty konserwacji zabytku
Realizacja projektu konserwacji olkuskich organów przewidziana jest na lata 2015-2018. Koszt całkowity projektu wynosi niespełna 4 miliony złotych. Niemiecka Fundacja Hermann-Reemtsma-Stiftung z Hamburga finansuje konserwację mechanizmu i piszczałek organowych za kwotę 465 tysięcy euro. W ramach wkładu własnego parafia pw. św. Andrzeja Apostoła zobowiązana jest do odprowadzenia 23-procentowego polskiego podatku VAT oraz sfinansowania pierwszych etapów konserwacji szafy organowej. Mecenasów wciąż potrzebuje konserwacja unikalnych w skali kraju empor muzycznych wokół organów oraz rekonstrukcja zespołu ośmiu miechów klinowych.
– Chcemy, aby olkuskie organy Hansa Hummla i Jerzego Nitrowskiego – głos Polski i epoki Wazów – zostały odpowiedzialnie przekazane przyszłym pokoleniom, stały się ważnym punktem na organowej mapie Europy, zaś ich niezwykłe brzmienie skłaniało do zadumy i refleksji – zaznacza proboszcz bazyliki ks. Mieczysław Miarka.
W tym duchu powstała inicjatywa wspierająca konserwację instrumentu. Każdy z zainteresowanych może indywidualnie objąć prywatnym patronatem poszczególne piszczałki, finansując ich naprawę. Więcej informacji na temat prywatnego mecenatu można znaleźć na stornie internetowej: www.bazylika.pl
jaka firma to zawozila do Holandii? wie ktoś?
A sprzedać te organy, a za pieniądze z nich uzyskane głodnych nakarmić chorych uleczyć a na miejsce ich wstawić kolumny głośnikowe i organy jamachy lub hamonda ,będzie i do tańca i do różańca.
To gdzie mieli rozum ,mądrala od kleju i konserwator Nazwisko podać i niech się wstydzi rodzina.