Na małopolskiej trasie Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej znalazł się największy na pod względem liczby pochowanych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej cmentarz w Jangrocie Cieplicach. Wśród spoczywających na nim żołnierzy jest spora grupa orawskich Słowaków. W ostatnich dniach nekropolię odwiedzili ich rodacy, kultywujący pamięć poległych.
Na tablicy informacyjnej upamiętniającej ofiary ciężkich walk toczonych między oddziałami austro-węgierskimi i rosyjskimi w listopadzie 1914 r. zapisano bardzo ogólnie, że na cmentarzu w Cieplicach spoczywa 2014 żołnierzy austro-węgierskich i 561 rosyjskich. O Słowakach, walczących w szeregach austro-węgierskich, nie ma ani słowa. Orawianie, którzy od kilku lat zabiegają o przywrócenie pamięci o wojennych losach swoich rodaków chcą to zmienić. Poprosili o pomoc wójta Romana Żelaznego i lokalnych leśników. Chcą w lesie przy cmentarzu w Cieplicach postawić drewnianą dzwonnicę, która ma upamiętniać poległych w okolicy Słowaków. Podczas wizyty w gminie Trzyciąż rozmawiano o szczegółach przedsięwzięcia.
– Zależy nam, aby nasi polegli rodacy nie zostali zapomniani. W historii nie wspomina się narodowości żołnierzy wcielonych do szeregów wojsk ausrto-węgierskich – w tym kontekście mało kto wie, ilu naszych spoczywa w grobach na cmentarzu wojennym w Cieplicach. A była ich całkiem spora grupa. Dlatego grono Orawian interesujących się historią I wojny światowej postanowiło upamiętnić tamtych, wielokrotnie bezimiennych już bohaterów – opowiada Jozef Krupa. W tym celu wspólnie z wójtem Romanem Żelaznym i przedstawicielami nadleśnictwa Miechów, na terenie którego położony jest wojenny cmentarz, rozważali możliwości postawienia w Cieplicach drewnianej dzwonnicy, jako swego rodzaju pomnika.
W latach 1914–1915 przez Małopolskę przetoczyła się Wielka Wojna, zbierając krwawe żniwo wśród żołnierzy armii austro-węgierskiej i rosyjskiej. Poległych i zmarłych w szpitalach grzebano w tymczasowych mogiłach polowych lub na prowizorycznych cmentarzach. Na północ od Krakowa na rozległym płaskowyżu między Sułoszową, Jangrotem, Trzyciążem i Zadrożem jesienią 1914 stoczono wiele krwawych bitew. W listopadzie tegoż roku ciężkie walki rozgorzały w okolicach Cieplic i Jangrota. W wyniku wielokrotnie ponawianych ataków i kontrataków po obu stronach doszło do ogromnych strat w ludziach. V Korpus z 1. Armii austro-węgierskiej walczył tu z elitarnymi rosyjskimi dywizjami gwardyjskimi. Jangrot przechodził z rąk do rąk kilka razy. Przeprowadzony 17 listopada w lesie na północ od Cieplic atak austriacki przyniósł ostateczny sukces i pozwolił zająć położoną po północnej stronie lasu wieś Gołaczewy. Ci co przeżyli poszli dalej, a na bitewnych polach pozostały setki grobów poległych.
„Nie przesadzajmy, ze Słowakami można porozumieć się bez problemu, tłumacz jest niepotrzebny.”
Hmm – ja tu tylko pytałem, czy ktoś wie i czy może napisać, czy podczas tej wizyty był tłumacz, czy też go nie było.
Nie chodziło mi o prywatną opinię co do tego, czy ze Słowakami można, czy nie można się porozumieć…
[Oczywiście, że „można się porozumieć”. Im prostsze potrzeby i tematy, tym łatwiej. Niemniej – gdy spotykają się instytucje, rozmowa jest o sprawach mniej lub bardziej oficjalnych i raczej dość złożonych – wtedy, jak myślę, potrzebny byłby tłumacz. Choćby po to, by uniknąć nieporozumień – choćby takich, które wyjaskrawiłem w podanych przykładach… Na marginesie: sam ten język znam – nie najlepiej, ale znam. Używam go od wielu lat. przetłumaczyłem nawet z niego książkę.]
[Oczywiście – to, że przyjechali Słowacy – to o wiele lepsze dla nas niż sytuacja, gdyby przyjechali Węgrzy… 😉 ]
[quote name=”Piotr Michalski”]I rozmawiałem już z jednym ze słowackich przyjaciół. Który akurat jest historykiem.
I dodam wiadomość „zaskakującą”: ON NIE WIEDZIAŁ O ISTNIENIU CMENTARZA W CIEPLICACH… 😉
Kiedyś my trafiliśmy – przypadkiem – także na podobny cmentarz, w pobliskim Zadrożu. I o jego istnieniu też nie wiedział… 😉
Ale mówił, że to ciekawe dla niego tym bardziej dlatego, że on specjalizuje się właśnie w tym okresie!
W każdym razie – jeśli będzie kolejna okazja spotkać się u nas – wypełnimy dzień nie tym, co zwykle… 🙂
A inna sprawa, na marginesie: ktoś wie, ktoś może napisać, czy podczas tej wizyty mieli tłumacza? Czy też mnie mieli – zdali się na swoją inteligencję, talent i podobieństwo naszych języków -? Czy musieli na przykład przypadkiem czegoś „šukať”, czy też coś innego im się „poruchalo”? Do piči… :-)[/quote]
Nie przesadzajmy, ze Słowakami można porozumieć się bez problemu, tłumacz jest niepotrzebny.
I rozmawiałem już z jednym ze słowackich przyjaciół. Który akurat jest historykiem.
I dodam wiadomość „zaskakującą”: ON NIE WIEDZIAŁ O ISTNIENIU CMENTARZA W CIEPLICACH… 😉
Kiedyś my trafiliśmy – przypadkiem – także na podobny cmentarz, w pobliskim Zadrożu. I o jego istnieniu też nie wiedział… 😉
Ale mówił, że to ciekawe dla niego tym bardziej dlatego, że on specjalizuje się właśnie w tym okresie!
W każdym razie – jeśli będzie kolejna okazja spotkać się u nas – wypełnimy dzień nie tym, co zwykle… 🙂
A inna sprawa, na marginesie: ktoś wie, ktoś może napisać, czy podczas tej wizyty mieli tłumacza? Czy też mnie mieli – zdali się na swoją inteligencję, talent i podobieństwo naszych języków -? Czy musieli na przykład przypadkiem czegoś „šukať”, czy też coś innego im się „poruchalo”? Do piči… 🙂
WIKIPEDIA
„1 września 1939 roku premier ksiądz Josef Tiso wydał swoim oddziałom rozkaz zaatakowania Polski bez uprzedniego wypowiedzenia jej wojny, co motywował rzekomym zagrożeniem Słowacji przez armię polską. Armia słowacka zaatakowała Polskę o godzinie 5.00 siłą trzech dywizji w kierunkach: podhalańskim, nowosądeckim i bieszczadzkim.”
[quote name=”ak”]Bardzo dobry tekst, przypominający mało znane już obecnie wydarzenia z pierwszej wojny światowej.[/quote]
Tak jest. Już wysyłam to moim słowackim przyjaciołom. 🙂 Tak się składa, że akurat jeden z nich jest historykiem, interesuje się i świetnie zna się na historii Polski – więc szczególnie dla niego będzie to gratka! Ci Słowacy byli też u nas, już nieraz. Dlatego przy okazji następnej ich wizyty, odwiedzin – już wiem, gdzie pojedziemy, jeśli tylko będzie okazja, czas i jeśli wyrażą chęć… 🙂
Bardzo dobry tekst, przypominający mało znane już obecnie wydarzenia z pierwszej wojny światowej.