Powiat A.N.Q.A.

Wojna  to słowo, które dla większości z nas dotychczas było abstrakcją. Znamy ją z książek, filmów i telewizyjnych relacji, opowiadających o wydarzeniach w odległych krajach. Kilka dni temu nabrało ono jednak realnego kształtu. Tuż za naszą wschodnią granicą wybuchł konflikt, którego skutki możemy zobaczyć na własne oczy. Po raz kolejny okazuje się jednak, że jako społeczeństwo w trudnych chwilach potrafimy stanąć na wysokości zadania.

Przybyli z daleka. Podróżowali przez wiele dni. Czekali w kolejce na granicy kilkadziesiąt godzin. To wszystko efekt wojny. Napaść Rosji na Ukrainę to dramat wielu rodzin. To, co przeżyli, mrozi krew w żyłach. Do tej pory do Polski trafiło już kilkaset tysięcy uchodźców. Będzie ich więcej.

Niewyobrażalna tragedia

Kiedy zaczęli bombardowanie, zabrałam tylko dokumenty, pieniądze i uciekłam do schronu. Później poszłam do metra, a potem na dworzec. Z dworca pojechałam do Kijowa, z Kijowa do Lwowa, a teraz jestem tutaj, w Polsce. Ale moja podróż jeszcze trwa, bo jadę dalej, do znajomej, do Warszawy — relacjonowała w poniedziałek dla stacji RMF FM Swietłana, która przyjechała do Olkusza z Charkowa. W podróży spędziła nieprzerwanie pięć dni. Podobnych historii są setki.

Wśród uchodźców docierających do naszego miasta są osoby zarówno z zachodu jak i ze wschodu Ukrainy. Okolice Charkowa, Dniepru czy Kijowa — to tylko część miejsc, z których zmuszeni byli uciekać. Zazwyczaj nie mają ze sobą zbyt wiele bagażu. W małych walizkach i reklamówkach na zakupy mają tylko to, co na szybko udało się zabrać ze sobą. Uchodźcy to w większości kobiety z dziećmi. Ich mężowie i ojcowie zostali w kraju. Będą bronić swojej ojczyzny.

Gdy jedni uciekają przed wojną, inni porzucają dotychczasowe życie, żeby móc w niej wziąć udział. – W swojej firmie zatrudniam czterech pracowników z Ukrainy. Trzech z nich postanowiło wrócić na wschód, żeby zaciągnąć się do wojska. Powiedzieli, że będą walczyć z Ruskimi i ich przepędzą — mówi Pan Janusz, właściciel okolicznej firmy budowlanej. – Moja rodzina mieszka pod rosyjską granicą. Chcieliśmy ściągnąć ich do siebie, ale postanowili zostać i walczyć. Nawet mój siedemdziesięcioletni dziadek postanowił zaciągnąć się do obrony terytorialnej — mówi nam Iryna, jedna z Ukrainek mieszkających na stałe w Olkuszu.

Siła ofiarności

Każda wojna ma swoich bohaterów. Jedni walczą na froncie, a inni pomagają bezinteresownie jej ofiarom. Mowa tutaj o wolontariuszach i zwykłych mieszkańcach, którzy tłumnie ruszyli na pomoc potrzebującym. – Nie rób mi zdjęć i nie wymieniaj mnie z nazwiska. Praca każdego z nas jest równie ważna — mówi jeden z wolontariuszy. – Są takie chwile w życiu, w których po prostu nie można stać z założonymi rękami i czekać, aż ktoś zrobi coś za nas. Trzeba brać sprawy we własne ręce. Tak nakazuje zwykła ludzka przyzwoitość — dodaje nasz rozmówca.

To, co widzimy na przestrzeni ostatnich dni, to prawdziwe pospolite ruszenie. Każdy stara się pomóc jak może: fizycznie, materialnie, finansowo. Nie brak osób oferujących schronienie dla przybyłych. – Dla mnie to odruch bezwarunkowy. Wierzę w to, że dobro wraca. Może kiedyś to ja będę w potrzebie, i właśnie wtedy ktoś nieznajomy poda mi rękę – mówi Joanna, jedna z wolontariuszek obsługujących punkt zbiórki darów dla uchodźców. – Moje przyjaciółki wzięły urlop w pracy i pojechały pomagać uchodźcom na granicy. Ja niestety nie miałam takiej możliwości, ale tu na miejscu również mogę zrobić dużo dobrego — dodaje jej koleżanka.

To anonimowi bohaterzy. Ludzie, którzy w przytłaczającej większości pomagają z potrzeby serca, nie afiszują się z tym w Internecie. Udowadniają, że solidarność to nie pusty i wyświechtany slogan, ale najlepszy towar eksportowy naszego kraju. – Serdecznie dziękuję wolontariuszom, społeczności lokalnej i wszystkim zaangażowanym za tak ciepłe przyjęcie. Wyjechaliśmy, nie wiedząc, co nas czeka, ale nie spodziewaliśmy się tego. Wszystko jest dopracowane i zorganizowane. Ludzie szczerze nam pomagają i wspierają nas. Dziękuję bardzo — pisze na naszym facebookowym profilu Pani Natalya, jednak z pasażerek pociągu, który zawitał do naszego miasta w poniedziałek.

W pomoc swoim rodakom gremialnie angażują się Ukraińcy, którzy mieszkają w Polsce od lat. – Moja rodzinna miejscowość jest teraz okupowana, więc to jest to dla mnie bardzo osobista sprawa. Musimy trzymać się razem. Wierzę, że wygramy. W jedności siła! – mówi jedna z wolontariuszek, która witała uchodźców na olkuskim dworcu.

Wszystkie ręce na pokład

Oprócz osób prywatnych ogromnym sercem wykazują się również okoliczni przedsiębiorcy. Formy pomocy są różne. Właściciel piekarni proponuje chleb. Restauratorzy oferują darmowe posiłki. – W związku z obecną, niezwykle trudną sytuacją geopolityczną naszych sąsiadów zza wschodniej granicy wychodzimy z inicjatywą pomocy. Oferujemy darmowe posiłki regeneracyjne dla uchodźców z Ukrainy, którzy będą przebywać w naszym regionie – czytamy na internetowym profilu jednego z olkuskich restauratorów.

Każdy stara się pomóc tak, jak potrafi. Ktoś zapewnia transport, kto inny daje dach nad głową. W zakładach organizowane są zbiórki darów. Internet pełen jest przykładów ogromnej ofiarności. – Szefostwo  zapowiedziało, że każdy z załogi, kto przyjmie pod swój dach uchodźców, otrzyma od firmy wsparcie rzeczowe – słyszymy od pracownika jednego z okolicznych przedsiębiorstw.

Oprócz wsparcia rzeczowego niektóre firmy organizują również wewnętrzne zbiórki pieniędzy na pomoc ofiarom wojny. – Wśród naszej załogi jest pokaźna grupa Ukraińców. Wielu z nich pracuje u nas od lat. Jeśli ktoś z nich będzie chciał sprowadzić do siebie członków rodziny lub znajomych, to na pewno będziemy starali się mu pomóc. Jeśli pozwoli na to sytuacja gospodarcza, to bardzo chętnie zatrudnimy takie osoby – deklaruje przedstawiciel dużej firmy produkcyjnej.

Obecna sytuacja po raz kolejny pokazuje, że jako naród potrafimy się zjednoczyć w kryzysowych momentach. Nie tylko po to, by ratować siebie, ale także by pomagać innym. I to właśnie jest prawdziwa solidarność.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze