Przedmeczowe treningi nie zapowiadały nieszczęścia. Trener Marek Płatek poszukiwał nowych rozwiązań w ataku pozycyjnym, dziewczyny grały szybko i efektownie. Olkuska drużyna była osłabiona, ale także przeciwniczki – AZS Politechnika Koszalińska – grały bez najlepszych zawodniczek. Skończyło się jednak klęską. SPR Olkusz przegrał 32–15 (17–9).
Zespół piłkarek ręcznych SPR Olkusz grał dotąd w północnej Polsce dwa razy – bez powodzenia. Po wysokich porażkach ze Startem Elbląg i Łączpolem Gdynia, kibice liczyli, że w Koszalinie „Strażniczki” wywalczą w końcu jakże cenne dla nich punkty, a przede wszystkim przerwą pasmo porażek w ekstraklasie. Obie drużyny przystąpiły do meczu w mocno osłabionych składach. Gospodynie z Koszalina grały bez: I. Dworaczyk, M. Szafulskiej i E. Całużyńskiej. „Strażniczki Srebrnego Grodu” musiały wystąpić bez chorej Ani Kubiak i kontuzjowanej Agnieszki Karni.
Zespół z Koszalina narzucił od początku meczu ostre tempo, szybko zdobył prowadzenie, które systematycznie powiększał. Początkowo olkuszanki starały się dotrzymywać kroku, ale tylko przez pierwszy kwadrans. Do przerwy było już 17–9. Druga połowa znów zaczęła się od ataku Koszalina i przewaga miejscowych stale wzrastała. „Strażniczki” przyznają, że nie mogły się odnaleźć na koszalińskiej hali, nie umiały skoncentrować się na grze. Rozkojarzone błądziły myślami gdzieś poza boiskiem. W końcu, zamiast walczyć o wynik, walczyły same ze sobą. Ten mecz to ich klęska. – To nie była piłka ręczna. Koszalin obnażył praktycznie wszystkie nasze braki. Styl był żałosny – wypowiadał się po meczu trener Marek Płatek. Rozgoryczenie było tym większe, że przed meczem nic nie wskazywało, że może być aż tak źle. Od początku stycznia dziewczyny wznowiły codzienne, ciężkie treningi. Były bardzo dobrze przygotowane, a przed meczem solidnie odpoczęły po długiej podróży. Wszystko szło po myśli sztabu szkoleniowego, aż do soboty…
Szkoda, bo kiedy znów trzeba powiedzieć: przegrały, zapomina się o tym, jak ciężko olkuszanki pracowały na ekstraklasę i jak wiele włożyły pracy, by w tych meczach w ogóle zagrać. Teraz każdy punkt jest na wagę złota. Styczeń będzie bardzo trudny. Światełko w tunelu to mecze na „swojej” hali – w Chełmku. – Mecze u nas wychodzą nam znacznie lepiej. Są bardziej widowiskowe, a doping kibiców mobilizuje dziewczyny do lepszej gry. Myślę, że to nasz atut i mam nadzieję, że go wykorzystamy – mówi kierownik drużyny Katarzyna Polak.
W sobotę, 16 stycznia, o godzinie 16 SPR podejmuje Start Elbląg. Oczekiwania są bardzo wysokie. Kibice mieli już okazję oglądać takie spotkanie w Chełmku – w listopadzie, w ramach 1/8 Pucharu Polski. – Dziewczyny wygrały w pięknym stylu. Chcielibyśmy to powtórzyć. Wiemy, że z tym zespołem możemy powalczyć – przyznaje Katarzyna Polak. Nadzieje budzą także inne spotkania. – Kolejny nasz przeciwnik to Jelenia Góra, z którą wygraliśmy w poprzedniej rundzie. Potem znowu u siebie będziemy podejmować Wrocław. Pamiętamy sromotną porażkę, jaką ponieśliśmy z tą drużyną na wyjeździe. Mam nadzieję, że u siebie dziewczyny pokażą, jak potrafią walczyć – dodaje kierownik drużyny.
W Koszalinie drużyna grała w składzie: P. Kozieł, D. Krzymińska – bramkarki, oraz w polu M. Górska, E. Szczerbińska (1), A. Magolon, P. Przytuła (3), M. Kompała, P. Leszczyńska (3), A. Brachmańska (4), A. Czekaj (2), M. Strzałko, A. Giera (2), M. Ziółkowska, A. Jędrusik. W nawiasach liczba zdobytych bramek.