Powiada się, że dwie baby zniszczyły Rzeczpospolitą: królowa Bona, wywożąc do Neapolu ogromne skarby królewskie, i niepozorna rzeczka Baba, zatapiając olkuskie kopalnie. Kiedy dziś patrzymy na ten brudny strumyk, pełen śmieci i starych opon, nie możemy sobie wyobrazić grozy żywiołu. A jednak… Więc najprzód topografia tej szalonej rzeczki. Posłużymy się Słownikiem geograficznym Królestwa Polskiego, ze względu na uroczy język sprzed 120 lat: „Baba bierze początek na wschód od Olkusza pod wsią Sienicznem, poczem nawraca ku zachodowi przez Olewin, Czarną Górę i o ćwierć mili na południe od Olkusza ginie w piaskach płynąc pod ziemią pod dawną sztolnią Pilecką. Po każdym silniejszym przyborze wód wypływa ponownie na powierzchnię pod Starczynowem i uchodzi z prawego brzegu do Stolli (dziś Sztoły).
Ostatni raz miało to miejsce w roku 1876. Poczyniła znaczne szkody w kopalniach olkuskich i ostatecznie zniszczyła je po wylaniu w roku 1615 i 1655. Przyczyną tego zanikania wód Baby jest tak zwana kurzawka, ziemia niebieskawa, składająca się z gliny i piasku i stanowiąca spodnią warstwę piasków na przestrzeni od Olkusza aż po Tarnowskie Góry. Warstwa ta chciwie pochłania wodę i prowadząc je w wielu miejscach pod ziemią zalewa roboty górnicze, gdzie takowe spotka odejmując możność prowadzenia dalszego górnictwa ołowianego”.
Mimo tego w drugiej połowie XX wieku podjęto jednak „prowadzenie dalszego górnictwa ołowianego…” A teraz opis owej powodzi, która zniszczyła olkuskie sztolnie. Wyjaśnijmy w nienaukowy sposób, że sztolnie są to i były podziemne trasy, korytarze, którymi spływała woda, również drogi dostępu do złóż rud, a także drogi transportowe. Sztolnia Pilecka, jak wyjaśnia inż. Józef Niewdana, miała wejście do podziemi w okolicach dzisiejszego starego cmentarza i kończyła się w okolicach dzisiejszej kopalni „Olkusz”.
W 1674 r. wysłani do rewizji komisarze spotkali się z niezwyczajnym od dawnych lat zalewkiem. „Rzeczka Baba przy bytności naszej tak bardzo innudavit, że przez 3 dni y 3 nocy gwałtem wszystkimi, miasto grobel górnych broniąc utrzymać nie mogło nagłego tak strasznej wody impetu, która porwawszy wszystkie abstacula, góry (kopalnie) te zatopiła, ziemię zsypała, zawaliła, popsowała, Sztolnię Pilecką ziemią i piaskiem zamuliła y przejście zacieśniła, że ledwo co w niey cokolwiek na odchodu wody…” „W roku 1700 Kmisya znalazła kopalnie w niektórych miejscach zawalone, prawie wszędzie oprawę nadgniłą i przejażdżki zamulone. Sztolnie Ponikowska i Pilecka ( W Olkuszu było 5 sztolni-FiS) zapadły się w wielu miejscach odejmując możność dalszego górnictwa ołowianego…”
I to był na kilka stuleci koniec olkuskiego górnictwa. Próby odwodnienia kopalń w XVIII wieku zakończyły się niepowodzeniem.
Warto dodać, jak pisze Jan Chojnowski w artykule „Odwieczny problem górników – woda”, że obecnie, w najgorszych okresach tutejsza kopalnia wypompowywała nawet 350 m sześć. wody na minutę, co daje 180 milionów sześciennych wody na rok. Ilość niewyobrażalna. Wodą z jednej kopalni olkuskiej można by napełnić wszystkie polskie jeziora… Skąd tyle tej wody w tym naszym niemal pustynnym krajobrazie i dlaczego nie widzimy jej w tej nieszczęsnej Babie? – pytamy byłego hydrologa naszych kopalń inż. Józefa Niewdanę:
– Z tymi jeziorami to może przesada, tak samo jak z opowieścią, że przepływa przez olkuskie kopalnie tyle wody, ile w Wiśle pod Sandomierzem. Powiedziałbym raczej, że przepływa tyle, ile niesie Przemsza. A skąd woda? Po pierwsze, ziemia jest nasączona wodą na dużej głębokości i spływa ona zawsze w dół, kierując się w stronę cieków wodnych, czyli rzek. Po drugie, są przecież opady deszczu, czasem obfite, i woda dostaje się do podziemnych warstw piasku, wapiennych szczelin – jesteśmy przecież na terenach jurajskich i również, łącząc się w strumyki, strumienie i podziemne rzeki, także spływa w dół, a nie płynie po powierzchni. A teraz wyobraźmy sobie ogromny lej w terenie o promieniu kilku kilometrów, głęboki na kilkaset metrów, a na dnie tego leja jest dziura-kopalnia. No i te wody statyczne i dynamiczne w tym leju dążą właśnie do najniższego miejsca, czyli właśnie do kopalni i trzeba je na bieżąco wypompowywać. – „Każda przerwa w pompowaniu jest równoznaczna z zatopieniem kopalni”- pisze Jan Chojowski. Gdyby nie potężne, bardzo wydajne pompy, kopalni groziłoby unicestwienie. A pompy to energia elektryczna… Niedawno zaistniało takie niebezpieczeństwo, kiedy z powodu awarii wyłączono obustronne zasilanie elektryczne. I pompy stanęły.
A co do tego wydarzenia, powodzi tak tragicznej dla naszego miasta w przeszłości. To nic nadzwyczajnego… Pamiętamy przecież z tego roku, jak niepozorna rzeczka dosłownie zmiotła z powierzchni ziemi niemal całe miasto Bogatynię. Z wodą nie ma żartów!
😀 😆 🙂 😉 8) 😐 :-* 😳 🙁 😥 😮 😕 😡 😮 :zzz 😛 🙄 :sigh: