Nie słyszeliście o nim? To czytajcie! Daniel Bieliński (Bileński, Biliński, Bielecki), syn Mikołaja, pochodził ze Śląska, choć nie znane jest ani miejsce, ani data jego urodzenia. W roku 1554 zapisał się na Uniwersytet Krakowski. Nieco później został kaznodzieją niemieckim w krakowskim kościele św. Barbary.
Za jawne sprzyjanie reformacji był przez pewien czas uwięziony z rozkazu biskupa Andrzeja Zebrzydowskiego, prawdopodobnie na zamku w Lipowcu. Można więc przypuszczać, że z ideami reformacji zapoznał się Bieliński już na Śląsku. Po wypuszczeniu z więzienia, miast stawić się przed sądem biskupim, uszedł był na jakiś w rodzinne okolice. Wacław Urban domyśla się, że to właśnie Bieliński jest owym Danielem, który w 1555 r. po śmierci sędziwego Jakuba z Iłży, zajął jego miejsce jako pastor (prawdopodobnie polski) w górnośląskich Tarnowskich Górach.
Po trzech latach wrócił do Polski. Na synodzie ksiąskim (26 lipca 1558 r.) został przydzielony do zboru brzezińskiego, gdzie kształcił Bielińskiego minister Grzegorz Paweł z Brzezin. Jeszcze w tym samym roku (4-15 września) synod włodzisławski mianował go kaznodzieją zboru niemieckiego w Krakowie („Daniel Biliński designatus est ecclesiae Germanicae Cracoviae collectae”). Zastąpił na tym stanowisku swego wcześniejszego nauczyciela, Grzegorza Pawła z Brzezin, bo tenże nie znał dobrze języka niemieckiego. O władającego tym językiem kaznodzieję prosili krakowscy ewangelicy, z Marcjanem Chełmskim, właścicielem Bolesławia, na czele, już na synodzie w Pińczowie (10-17 sierpnia 1557 r.). Dodajmy, że Bieliński był drugim ewangelickim stałym kaznodzieją w Krakowie, a ewangelików było wtedy w Krakowie ok. 1000. Wiosną następnego roku decyzją synodu w Pińczowie (13 marca 1559 r.) został diakonem przy kierowanym przez Grzegorza Pawła zborze polskim w Krakowie („Daniel in diaconum Gregorio Paulo ad coetum Cracoviensem est delegatus”). Kilka miesięcy później przeszedł Bieliński na ministra zboru w Przytyku. Wiadomo, że był tam jeszcze w 1560 r., gdyż jako „pastor [in] Przytyk” występuje na synodzie w Książu (13-19 września 1560 r.). W 1563 r. przystał do arian, czyli tzw. zboru mniejszego, który oderwał się od kalwinizmu. Arianie, to zwolennicy Ariusza, biblijnego egzegety z III wieku (280-336), który głosił wyższość Boga nad Jezusem. Arianie pojawili się ponownie w XVI wieku, w tym i w Polsce, gdzie zwano ich braćmi polskimi lub nurkami. Jako arianin ministrował Bieliński w Szydłowcu należącym do Mikołaja Radziwiłła Czarnego. Tam – jak można przypuszczać – zetknął się z nowinkarskimi poglądami Piotra z Goniądza, Szymona Budnego i gorliwego anabaptysty Marcina Czechowica.
A co z olkuskim etapem w życiu Bielińskiego? Danuta Molenda twierdzi, że Bieliński był ministrem w Olkuszu w latach 1559 – 1570. 11-letnie ministrowanie Bilińskiego w Olkuszu nie znajduje jednak potwierdzenia w źródłach. Trudno nawet uwierzyć, że mogłoby trwać aż tak długo, skoro w między czasie odrzucił Bieliński Trójcę Świętą, i w gronie sobie podobnych był na synodzie w Brzezinach 10 czerwca 1565 r. (byli tam ministrowie ariańscy z Polski, Litwy i Podlasia). Maria Sipayłło, pisząc o ministrowaniu Bielińskiego w Olkuszu, podaje tylko rok 1559, co poświadcza zapis w protokołach z synodu w Pińczowie (25 kwietnia 1559 r.), gdzie wśród biorących w nim udział znajdujemy: „Daniel Biliński pastor Ilkusiensis”. Jako „pastor ecclesiae Ilkusensis” zaznaczona jest też obecność Bilińskiego na synodzie we Włodzisławiu (26-28 czerwca tegoż 1559 r.). Jednakże już na tym synodzie postanowiono przenieść olkuskiego ministra do wspomnianego wcześniej Przytyku: „Daniel Bieliński designatus est in pastorem ecclesiae in terra Radomiensi”. W. Budka z kolei w PSB podaje błędnie, że był on ministrem w Olkuszu tylko w roku 1570. Suma sumarum Biliński był w Olkuszu raptem kilka miesięcy, a kto wie czy nie krócej. Być może na decyzję osadzenia Bielińskiego w Olkuszu wpłynął jego protektor, wojewoda krakowski Piotr Zborowski (patrz sylwetka).
Trochę informacji o Bielińskim uzyskałem dzięki kołoszwarskim rękopisom, czyli relacjom z synodów ariańskich, które spisane po 1582 r., zachowały się w Siedmiogrodzie, dokąd udali się arianie po wygnaniu ich z kraju za czasów niefortunnego panowania Jana Kazimierza. Bieliński (lub Bieleński, bo dwa razy występuje w tych źródłach pod tak brzmiącym nazwiskiem), uczestniczył w Synodzie w Węgrowie na Podlasiu (10 października 1565 r., M. Sipayłło podaje w Aktach Synodów Różnowierczych, tom II, datę 25-30 grudnia owego roku), na którym dyskutowano o kwestii chrztu.
Mamy też potwierdzenie jego uczestnictwa w Synodzie w Pielesznicy (inaczej Pałecznicy, Pełsznicy) „w krakowskiej ziemi” niedaleko Miechowa, gdzie to roztrząsano problem ustroju komunistycznej gminy morawskiej, z którą na Morawach zapoznał się osobiście rajca wileński Łukasz Mundius i zachęcony przykładem Morawian opowiadał się za takim samym ustrojem zboru mniejszego. Potępiono też na tym zgromadzeniu korzystanie przez ministrów z cudzej pracy. Nasz bohater wymieniony jest w protokołach z tego synodu na 10 miejscu (jako Daniel Bieliński) wśród 14 uczestniczących w nim ministrów. Brał też udział w synodzie w Bełżycach (marzec 1569 r.), znów jako Daniel Bieliński, wymieniony został jako piąty wśród uczestniczących w obradach ministrów (był tam z dwoma innymi Ślązakami: Szomanem i Witrelinem).
Wśród arian dał się poznać imć Bieliński jako jeden z najbardziej skrajnych w swych poglądach. Najpierw z tryteisty stał się dyteistą. Ciekawym jest, że ośrodek dwójbożan, którzy wedle M. Wajsbluma byli daleko liczniejsi niż unitarianie, znajdował się w Małopolsce Zachodniej i obok Bielińskiego czołową postacią wśród tutejszych dyteistów był Stanisław Wiśniowski. Jako dyteista występował Bieliński na zjeździe synodalnym w Skrzynnie (24-29 czerwca 1567 r.), gdzie przez pięć dni spierano się w kwestii boskości i przedwieczności Chrystusa. Ostatecznie pozostawiono wówczas wszystkim swobodę wyznania. Jednak na synod do Bełżyc (w marcu roku 1569) przyjechał już Bieliński jako jednobożca. Starło się na tym synodzie w dysputach 17 kalwinów, tryteistów i dyteistów z 19 unitarianami, wśród których obok Bielińskiego znalazł się i inny były tryteista Grzegorz Paweł z Brzezin. Potem zdążył nasz Daniel Bieliński być jeszcze anabaptystą. Posunął się w swych poglądach zresztą tak daleko, że posądzany był nawet o ateizm. To wtedy ogłosił dzieło, w którym zebrał 139, a wedle innych nawet kilkaset sprzeczności zawartych w Nowym Testamencie w porównaniu ze Starym. Bruckner tak to podsumowuje: „Sprzeczności te zbierano zresztą już i przed Bielińskim, lecz aby je godzić, nie aby z nich kuć strzały przeciw Ewangelii i chrześcijaństwu”. Czechowic w „Rozmowach” pisze, że zebranie tych niezgód pochodzi: „od jednego nieobrzezanego nowego poganożydowina a wielkiego odmieńca”. Nie podaje wprawdzie nazwiska, ale wiadomo, że chodzi o Bielińskiego. Kilka lat później Czechowic stwierdził: „Daniel nie on prorok Boży, ale żyd nowy świadkiem może być”. Z tym „judaizmem” chodziło po prostu o to, że jego wyznawcy – jak pisze Bruckner: „porzucali nieraz grunt Nowego Testamentu i cofali się do Starego, do Mojżesza i do Proroków, lub tylko do dwu tablic, które z naukami pogańskich filozofów łatwiej pogodzić się dały – ci <<poganożydowie>> /…/ szerzyli bardzo zaraźliwe a <<potworne gadki>>, że Chrystus nie jest Mesjaszem, że nie z woli bożej za nas grzesznych umarł, że nie zmartwychwstał, /…/; nie zlewali się jednak zupełnie z żydami, gdyż <<dla wygody>> rozróżniali między koniecznymi a zbytecznymi przepisami”.
Konieczne było więc dla nich świętowanie soboty (żydowski szabas), ale raczej nie byli skorzy np. do obrzezywania. Arianie nazywali wtedy Bielińskiego „nieobrzezanym żydem” lub „żydotrójnakiem”. Szymon Budny pisał w swym katechizmie (w roku 1576) o niegdysiejszym olkuskim ministrze tak: „Daniel Apostata niektóry, nie obrzezany żyd, zawiódszy w żydowskie sprosne błędy mnóstwo wartogłowów i prostych ludzi, odbieżał ich i do trójczaków się udał, ten też w swych bluźnierstwach przygania Pawłowi”.
Ponoć był czas, że Bieliński nawet o przejściu na Islam myślał. Potem przyszło jednak na niego opamiętanie. Jeden z przywódców kalwinów małopolskich, współtwórca zgody sandomierskiej z 1570 r. potem zapomniany Krzysztof Trecy w liście do teologów zurychskich, tak pisał w 1575 r: „Niejaki Daniel, niepospolity niegdyś między naszymi minister słowa Bożego, odpadłszy od naszego ortodoksyjnego zboru arjan, przeszedł następnie do anabaptystów, później do ebionitów (ebionici – sekta z I w., uznająca jedynie okrojoną Ewangelię Mateusza, jej członkowie praktykowali obrzezanie i szabas, z czasem wchłonięci przez wspólnotę chrześcijańską i Kościoły gnostyckie – w XVI w. nazwy tej sekty używano do dyskredytacji judeizantów – dop. O.D.) i odrzuciwszy haniebnie nazwę chrześcijanina, przyjął podobno judaizm, a nawet byłby popadł w ateizm, gdyby Bóg jakimś cudem nie był wyrwał tego bardzo biednego człowieka z heretyckiej otchłani. Toteż i ów Daniel wyznał swą nędzę wobec naszego pastora p. Gilowskiego, a następnie w listach do przyjaciół, i wyrzekłszy się różnych swych błędów, prosił o przyjęcie go na łono Kościoła. W sprawie tak wielkiego znaczenia i o wielkich skutkach na przyszłość musi się działać ostrożnie, dlatego bracia tak postanowili: Oświadczy publicznie, iż wyrzeka się swych błędów, a ortodoksyjnego wyznania podejmie się bronić w piśmie przeciwko wszystkim heretykom”.
Jak więc widać, musiał się Bieliński wykazać nadzwyczajną gorliwością, by móc się zrehabilitować w oczach swych współwyznawców. Kalwini – co nie dziwi – z początku mu nie ufali, toteż wciąż nie mógł on sprawować obowiązków duchownego. W marcu 1575 r. spełnił Bieliński te warunki, toteż przyjęto go do zboru. Jego sprawę omawiano jeszcze na synodzie generalnym w Krakowie (7 maja 1576 r.), gdzie zwracano uwagę, by „pilno się o nim wywiadować, a jeśliby się co pokazało dowodnie ponowionego, aby mu zahamowali ministerium aż do synodu, a sami zbór per vices odprawowali”. Traktowali więc współwyznawcy „brata Daniela” w stylu – ufamy, ale na wszelki wypadek sprawdzamy. Gdy w roku 1577 katolicki tłum napadł na zbór krakowski, Daniel odniósł liczne rany. W roku 1578 synod piotrkowski uczynił go następcą Pawła Gilowskiego w zborze polskim w Krakowie. W roku 1579 był seniorem dystryktu krakowskiego. Zaś w roku 1580 jednym z egzekutorów testamentu Anny Janowej Zborzyńskiej. W tym samym roku zmarł opiekun i dobroczyńca Bielińskiego wojewoda Piotr Zborowski, zlękniony osamotnieniem Daniel uciekł z Krakowa, dalej jednak usługiwał krakowskiemu zborowi (do roku 1588).
Wspomnijmy, że po śmierci Zborowskiego Bieliński zwrócił wojewodzinie i jej synowi dwór stojący za bramą Wiślną w Krakowie, który dostał od wojewody w 1579 r. W 1582 r. Bieliński był ponownie egzekutorem, tym razem księgarza krakowskiego Jana Thenaudsa. W aktach pozostałych po synodzie włodzisławskim (19-20 czerwca 1583 r.), zapisano, że wyznawcom zboru warszawskiego dział się ucisk od katolików. Padła więc propozycja, by: „impp. patronowie teraz w Krakowie będący i insi, według powinności swojej będąc stróżami pokoju pospolitego, starać się mają o pokój kościoła Bożego u KJM i u p. kanclerza, czego mają być na ten czas instygatormi [oskarżycielami] senijorowie dystryktu krakowskiego z ministrem x. Danielem”. To ostatnia wzmianka o Bilińskim w aktach pozostałych po synodach różnowierczych.
Opuścił Bieliński Kraków ostatecznie kilkanaście dni przed antyheretyckimi zamieszkami w Święto Wniebowstąpienia 1588 r., i udał się do Wilna, gdzie zastąpił Sudrowjusa. Bieliński był już wtedy stary i schorowany, toteż w trzy lata później w 1591 dokończył żywota.
W 1603 r. wpisano Bielińskiego do indeksu ksiąg zakazanych. Niestety, jego dzieła nie dochowały się naszych czasów, o tym, że istniały, wiadomo jedynie ze wzmianek innych autorów (Budny, ks. Powodowski, Chrząstowski) i tegoż indeksu ksiąg zakazanych.
Fot. 1. Podwórko na tyłach kamienicy Skóry w Olkuszu, ul. Mickiewicza. Ponoć pod tym placem znajdują się zasypane piwnice olkuskiego zboru ariańskiego (XVI w.).
Fot. 2. Kamienica Skóry w Olkuszu, róg ul. Mickiewicza i Jana Kantego.