Pod koniec XIX wieku, a dokładniej 24 marca 1882 r. niemiecki profesor Robert Koch na berlińskim posiedzeniu fizjologicznym poinformował świat o odkryciu prątka kwasoopornego z grupy Mycobacterium tuberculosis, będącego czynnikiem sprawczym gruźlicy. Przez ponad dwieście lat choroba pochłonęła miliony ofiar na całym świecie, a mimo upływu dwóch wieków – jak mówią statystyki – nadal jest problemem w świecie medycznym. 24 marca każdego roku obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Walki z Gruźlicą. W Wojewódzkim Szpitalu Chorób Płuc i Rehabilitacji, o tej chorobie mówi się na co dzień bardzo dużo. W ostatnich dniach odbyła się nawet specjalna konferencja poświęcona jej tematowi.
Tytuł spotkania naukowego „Gruźlica powraca – prawda czy mit”, zgromadziła w stołówce jaroszowieckiego szpitala nie tylko uznanych specjalistów z dziedziny gruźlicy, ale również szkolną młodzież, która o tej chorobie jeśli w ogóle wie, to jest to wiedza zaledwie szczątkowa. A jak przekonywali wykładowcy, mimo postępu cywilizacyjnego gruźlica ciągle występuje i to niekoniecznie tylko u ludzi ze społecznego marginesu. Coraz częściej zarażeniu ulegają zwykli ludzie, mieszkańcy dużych metropolii i pracownicy, wydawać by się mogło, uznanych przedsiębiorstw.
Gruźlica jest ciągle jedną z głównych przyczyn zapadalności i śmiertelności z powodu chorób zakaźnych. Zarażenie chorobą następuje tylko i wyłącznie drogą kropelkową. Osoba podczas prątkowania, które następuje dopiero po kilku tygodniach od nabycia choroby, zaraża podczas kichania, kaszlu, śpiewania, a nawet mówienia. – Szczególnie niebezpieczni dla społeczeństwa są chorzy z intensywnym kaszlem oraz ze złymi nawykami higienicznymi – mówiła Agata Knapik, dyrektor olkuskiego sanepidu. – Zarażanie gruźlicą jest oczywiście dużo trudniejsze niż zarażenie grypą – dodała ekspertka w dziedzinie zapobieganiu chorobie.
– Utrzymujący się dłużej niż trzy tygodnie kaszel, odksztuszanie plwociny, brak apetytu a przy tym nagła utrata wagi ciała czy nocne poty, to jedne z głównych objawów postępującej gruźlicy. Dodatkowo objawami choroby mogą być stany podgorączkowe, osłabienie organizmu, duszności oraz krwioplucie – przekonywała podczas swojej prelekcji Posłanka Lidia Gądek, która mandat poselski łączy z pracą lekarza rodzinnego. Prelegentka potwierdziła także, że priorytetem w walce z gruźlicą, jest jej wczesne wykrycie. – Pamiętajmy o szczepieniach, zdrowym odżywianiu, higienie i edukacji zdrowotnej, jak również zwalczajmy nałogi i choroby przewlekłe – nawoływała Posłanka.
Mówiąc o gruźlicy należy mieć świadomość, że mamy do czynienia z poważną chorobą, która wymaga od pacjenta i służby medycznej wielu wyrzeczeń. Według dostępnych danych, aż sześć miesięcy trwa leczenie najprostszej postaci gruźlicy, nazywanej w lekarskim środowisku „gruźlicą biedy”. Zdecydowanie dłuższe bywa za to leczenie „gruźlicy bogactwa” przywożonej z zagranicznych wojaży choćby z Chin, Indii czy Ameryki Południowej. Gruźlica wrażliwa na leki, którą leczy się zazwyczaj przez pół roku, jest chorobą uleczalną. Zdarza się, że po właściwej kuracji leczniczej, nie pozostawia u pacjenta żadnych zmian w organizmie. Dzieje się jednak tylko tak w momencie błyskawicznego zdiagnozowania choroby i umiejętnego doboru leków. Przez okres leczenia pacjent musi zaniechać swoich codziennych obowiązków, poddając się hospitalizacji. Gorzej ma się natomiast sprawa z rozpoznaniem choroby w zaawansowanym stanie. Co prawda wyleczenie jest możliwe, jednak gruźlica pozostawia po sobie szereg zmian zwłóknieniowych i marskość płuc, a w takim przypadku pacjent do pewnego stopnia staje się inwalidą oddechowym.
Powyższe przykłady dotyczą gruźlicy wrażliwej na leki. Ogromny problem pojawia się w momencie zdiagnozowania gruźlicy wielolekoopornej, na którą do tej pory nie znaleziono jeszcze antidotum. W Europie zarażenia tym rodzajem gruźlicy są jednak marginalne. Duże żniwo choroba zbiera natomiast w słabo rozwiniętych krajach afrykańskich.
– Problem gruźlicy występuje na całym świecie. Potęgują go wirus HIV i AIDS, a choroba dotyka częściej mężczyzn niż kobiety. Najpopularniejsza jest gruźlica płucna, jednak może ona dotknąć każdego innego ludzkiego narządu – przekonywała dr med. Katarzyna Kruczak z krakowskiej Kliniki Pulmonologii. – W latach 2010 – 2013 w Polce zanotowano 560 przypadków zachorowań. Około 20 osób rocznie zapada na gruźlicę w województwach lubelskim, świętokrzyskim oraz śląskim. Większość z tych przypadków udaje się wyleczyć – dodała dr Kruczak.
Podsumowując, jak przyznał również dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu Krzysztof Grzesik, w którym również leczone są osoby ze zdiagnozowaną gruźlicą, chorobie zbyt mało się mówi, a przecież problem wciąż jest aktualny. Mimo iż w Polsce zachorowania dotyczą jednostek, to i tak jako kraj znajdujemy się na szarym końcu europejskich list walki z tą chorobą.