Po kilku wystawach miłych, sympatycznych, na ogół realistycznych, zobaczyliśmy coś nowego, zaskakującego. 28 września olkuskie BWA zaprosiło nas na wernisaż krakowskiego artysty Jacka Sroki.
Oto kilka faktów z jego biografii:
Urodził się w Krakowie w roku 1957. Studiował na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom artysty-grafika uzyskał w pracowni miedziorytu profesora Mieczysława Wejmana, a dyplom malarza w pracowni profesora Jana  Świderskiego. W latach 1981-1989 pracował jako asystent na macierzystej uczelni. Uprawia malarstwo, grafikę i rysunek. W swoim dorobku ma kilkadziesiąt wystaw indywidualnych. Brał udział w wielu pokazach, konkursach i wystawach zbiorowych sztuki polskiej w kraju i za granicą. Jest laureatem wielu nagród i poważnych wyróżnień artystycznych. W roku 2001  zostaje laureatem prestiżowej Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza za najciekawszą indywidualną wystawę w Krakowie.
Kto wybierze się na wystawę prezentowaną w BWA – stanie zaskoczony. Nic z tradycji i nawiązań. Nic z ciepła krajobrazu, brzóz i rzek. Artysta wywodzi się z charakterystycznego nurtu sztuki lat 70. i 80., tzw. „malarstwa dzikiego”. Świat jest tu malowany w kolorach ostrych, kontrastowych, absolutnie groteskowy, w stylistyce skrajnego ekspresjonizmu. Można powiedzieć: kolorystyczna dzikość…I ekspresjonistyczna jest interpretacja świata. Miasto rozpadu, psy-potwory, świnie. Jakieś niesamowite demony. Dosyć przytoczyć kilka tytułów obrazów:  „Pan Krowi” („krowoczłowiek”), „Potpolski”,  „Świnia  europejska”, „Sprzysiężenie kiełbasek”( obrzęd grillowania), „Legenda o świętej dziwce”, „Kochankowie”. Wszystko groteskowe, zniszczone, rozpadające się, skotłowane.
Nie spotkamy tu piękna w rozumieniu, do jakiego przywykliśmy. Wystawa  raczej skłania  do zastanowienia się nad możliwościami sztuki, nad jej kształtem i wyrazem, jaki prezentuje Jacek Sroka.
Można się na takie malarstwo nie godzić – ostatecznie odbiór sztuki ma charakter  absolutnie subiektywny. Pojęcie piękna nie ma jednoznacznej definicji. Każdy odbiorca tworzy ją sam dla siebie. Nie można jednak powiedzieć, że to malarstwo nie wciąga, nie prowokuje – być może nawet denerwuje. Nie jest z pewnością dla odbiorcy obojętne. Ale przecież o to chodzi. Jedni widzą świat w kolorach i kształtach, na jakie się godzą, inni temu światu mówią: „nie”. Wokół istnieje zło, gwałt i przerażenie. Świat potworów, nędznej miłości, choroby, rozpadu. Żadnej urody…Żadnej nadziei.…
Tak mówi  obecny gość olkuskiej BWA: „Wszystkie moje tu pokazywane prace powstały po roku 2000. To – z konieczności – wycinki mojej działalności artystycznej. A dlaczego prezentuję je w Olkuszu? Bo tu też są ludzie zainteresowani sztuką…”
A tych zainteresowanych jest sporo, jeśli oceniać po liczbie widzów na wystawie. Szczególnie ucieszyła obecność grupy młodzieży z II Liceum Ogólnokształcącego, autentycznie zainteresowanej tymi niekonwencjonalnymi dziełami sztuki.
Żeby głębiej zastanowić się nad sztuką Jacka Sroki – warto kupić piękny katalog z obrazami, niepokazanymi na wernisażu, chyba ze względu na ich drastyczność.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze