Olkusz
Tuż przed Świętami, ostatnie dwa mecze o ligową stawkę w 2022 roku rozegrały nasze drużyny Juniorek Młodszych. Zarówno podopieczne Patrycji Głąbik z rocznika 2008/09, jak i wychowanki Moniki Pastwy 2006/07 zmierzyły się z Kusym Kraków. Scenariusze obu spotkań były bardzo podobne – olkuszanki długo prowadziły, ale w końcówkach potyczek krakowianki doprowadziły do wyrównania i o przydziale punktów zadecydowały rzuty karne. W konkursach „siódemek”, szczęście było już raz po jednej, a raz po drugiej stronie. Z dwóch punktów za zwycięski remis cieszyły się nasze zawodniczki z wiodącego rocznika, a młodsze do Olkusza przywiozły jedno oczko.
Jako pierwsze z Kusym na wyjeździe zmierzyły się podopieczne trenerki Głąbik. Etatowe Młodziczki już nie raz w tym sezonie pokazały, że niestraszne im zmagania w starszym gronie i początek starcia na osiedlu Handlowym w Nowej Hucie potwierdzał, że i tym razem Młode Lwice zamierzają zagrać o pełną pulę. Po premierowych 10 minutach 8:3 dla gości. Świetne wejście w mecz zanotowały Marzena Noga z Julią Bylicą, które w następnych fragmentach także potwierdzały wysoką dyspozycję w ataku. Na początku 20. minuty SPR II prowadził 14:8 i wydawało się, że olkuszanki mają wszystko pod kontrolą. Kusy jednak nie zamierzał odpuszczać, a gospodyniom trzeba przyznać, że im dłużej trwało to spotkanie, tym zespół prowadzony przez Marka Ćmila wyglądał lepiej. Już do przerwy krakowianki odrobiły część start, na drugą połowę wychodząc z bagażem trzech trafień (16:19).
Po zmianie stron i po golach Amelii Filo oraz Weroniki Kaziród, Młode Lwice ponownie odskoczyły na dystans pięciu goli, ale ta przewaga nie wystarczyła do tego, by spokojnie dotrwać do końca. Kusy mozolnie zbliżał się do olkuszanek, mając w swoich szeregach MVP całego spotkania – Julię Kruczek. Zawodniczka miejscowych z numerem 4 na koszulce była nie do zatrzymania, trafiała właściwie z każdej pozycji i w każdej sytuacji gdy tylko miała piłkę w rękach. Tym sposobem w 50. minucie krakowianki dokonały czegoś, co z perspektywy pierwszej odsłony ciężko było sobie wyobrazić. Nie tylko odrobiły straty, ale nawet objęły skromne prowadzenie – 27:26. Mimo różnicy wieku, przyjezdne w tym trudnym dla siebie momencie „nie pękły”, co na pewno należy zapisać na duży plus dla całego zespołu. W ostatniej fazie regulaminowego czasu gry rezultat wciąż balansował na granicy remisu. Końcowe 60 sekund to najpierw trafienie Marzeny Nogi, a następnie skuteczna odpowiedź ze strony Amelii Nosek, co oznaczało remis 30:30, a więc i rzuty karne. W nich zdecydowanie lepiej wypadły gospodynie, których sukces w piątej serii przypieczętowała Julia Kruczek. Konkurs „siódemek” dla olkuszanek zakończył się podwójną stratą, bowiem ekipa trenerki Głąbik nie tylko musiała obejść się smakiem jeśli chodzi o drugi punkt, ale także straciła bramkarkę Annę Gamrot, która nabawiła się urazu kolana. Spory niedosyt i spory problem kadrowy.
Podobno nic dwa razy się nie zdarza, ale jakby na przekór tej tezie kilka dni później, tyle tylko że już w Olkuszu, Kusy potwierdził na parkiecie, że potrafi walczyć do samego końca. Inna sprawa, że krakowianki ponownie dały dowód, że ich dyspozycja nie jest do końca ustabilizowana, co można wykorzystać w grze o punkty. Na dwa dni przed Wigilią przy Wiejskiej byliśmy więc świadkami kolejnego dreszczowca, w którym oba zespoły – SPR I i Kusy przeszły drogę z nieba do piekła i na odwrót, a zwieńczeniem tej rywalizacji była ponownie seria rzutów karnych, z których tym razem zwycięsko wyszły już olkuskie szczypiornistki.
Ale od początku… SPR do spotkania przystąpił bez swojej liderki w ataku – Zuzanny Pawłowskiej, borykającej się z urazem kolana. I choćby dlatego jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziów można było mieć obawy dotyczące siły ognia drużyny trenerki Pastwy. Szybko jednak okazało się, że Pawłowską da się zastąpić. Pod nieobecność swojej koleżanki, na pierwszy plan wyszła Kinga Petlic, dla której był to bodajże najlepszy mecz w tym roku.
Po kwadransie i golu Natalii Ślęzak Młode Lwice prowadziły 9:4. Doskonały wstęp, okraszony kilkoma naprawdę spektakularnymi atakami, a do tego bardzo uważna i przede wszystkim skuteczna gra w formacji obronnej, co sprawiło, że krakowianki miały spory ból głowy jeśli chodzi o zdobywanie bramek. Wydarzenia z pierwszej połowy zakończonej triumfem gospodyń 16:8 napawały dużym optymizmem na drugie pół godziny.
Po zmianie stron początkowo nic nie wskazywało na szaloną końcówkę. Trafienia Kingi Petlic i Zofii Czarnoty sprawiły, że olkuszanki powiększyły zaliczkę do dziesięciu goli – 19:9. Wtedy jednak krakowianki ruszyły do przodu, wiedząc niejako, że jeśli nie teraz, to nigdy. Znowu rolę liderki wzorem wcześniejszego meczu z SPR-em II wzięła na siebie Julia Kruczek, która właściwie w pojedynkę niwelowała straty. Na kwadrans przed końcem z wysokiej przewagi Młodych Lwic zostały raptem trzy bramki – 21:18, a taką przewagę pomimo dużej utraty sił i pewności w ataku olkuszanki utrzymywały do 57. minuty – 27:24. Ostatnie akcje już dla Kusego, a celny rzut niemal równo z końcową syreną Amelii Nosek sprawił, że ponownie o wszystkim miały zadecydować karne! W tym momencie obu zespołom towarzyszyły skrajne emocje. Płakały obie drużyny – SPR I, bo dał się dogonić, a Kusy cieszył się z udanego pościgu. Sytuacja zmieniła się po serii „siódemek” – Młode Lwice triumfowały, a krakowianki żałowały straconej szansy. Oczywiście i tutaj nie obyło się bez łez. Płakali wszyscy na parkiecie. Emocje godne zamknięcia pracowitego roku.
SPR Olkusz (PK)