Olkusz

W ostatnich latach coraz częściej obserwujemy zjawisko, które można określić mianem „kulinarnego survivalu”: wydarzenia organizowane w naszym mieście nie dla każdego są bowiem okazją do obcowania z kulturą, jako że dla niektórych jest to raczej sprawdzian ile jedzenia można wynieść, zanim organizatorzy zorientują się, że bufet znika szybciej niż darmowe próbki w supermarkecie.

Jeśli wierzyć internautom, scena, która spokojnie mogłaby znaleźć się w „Misiu” albo innej komedii Stanisława Barei, wydarzyła się podczas Dnia Kobiet organizowanego w jednym z klubów osiedlowych w Olkuszu. „Nie pozdrawiam pań, które przyszły na Dzień Kobiet 7 marca do klubu i podczas występu dzieci na korytarzu ukradły ciasto, mandarynki i cukierki ze stołu. Było to działanie zamierzone, ponieważ przyniosły z domu pojemniki na te rzeczy. Wstyd!” – czytamy jednej z grup „Olkusz” w serwisie społecznościowym Facebook. Trzeba przyznać: planowanie na medal. Szkoda tylko, że nie dotyczyło ono oglądania występu dzieci, które zeszły na dalszy plan, gdy na horyzoncie pojawiła się szansa na darmowy deser.

Niestety, nie jest to pierwszy przypadek, kiedy poczęstunek stał się główną atrakcją wydarzenia kulturalnego w naszym mieście, ponieważ podobne sytuacje zdarzają się w Olkuszu nagminnie: kilka lat temu relacjonowaliśmy na naszych łamach osiedlową wigilię zorganizowaną w jednej z gminnych szkół podstawowych. W programie imprezy znalazł się wówczas m.in. świąteczny występ dzieci, wspólne świętowanie oraz ciepła atmosfera, natomiast w trakcie występu byliśmy świadkami głośnych rozmów, które, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, momentalnie ucichły, gdy „wjechał” catering. Wzrok zebranych skierował się bowiem na stół zastawiony przysmakami, a w ruch poszły torby i pudełka, niczym na zawodach błyskawicznego pakowania.

Co kieruje takimi zachowaniami? Nostalgiczna tęsknota za czasami, w których „wynoszenie” było sportem narodowym w zakładowych stołówkach? A może po prostu przeświadczenie, że skoro coś jest „za darmo”, to szkoda, żeby się zmarnowało, więc „lepiej zabrać, aniżeli miałoby się zmarnować”? Tak czy inaczej, organizatorzy różnych wydarzeń w Srebrnym Mieście mogą w końcu dojść do wniosku, że następnym razem lepiej będzie całkowicie zrezygnować z poczęstunku, by uniknąć kolejnych „akcji zaopatrzeniowych”. Co gorsza, na tego typu imprezach znikają nie tylko przekąski…

Jeden z organizatorów osiedlowych festynów w Olkuszu podzielił się z nami historią, która również mogłaby posłużyć za scenariusz kolejnej kultowej komedii: kiedyś rozłożył on bowiem na imprezie własne składane fotele, tak aby uczestnicy wydarzenia mogli wygodnie usiąść. W pewnym momencie zauważył natomiast, że jedna z osób, która siedziała na przyniesionym przez niego krzesełku, wstała, wzięła fotel pod pachę i jak gdyby nigdy nic spokojnym krokiem ruszyła z nim do domu. Dopiero, kiedy zwrócono jej uwagę, że niesione przez nią krzesełko nie stanowi jej własności, nieco skonsternowana odstawiła je na miejsce.

Warto zatem pamiętać, że wydarzenia kulturalne to nie darmowy bufet all-inclusive, tylko okazja do wspólnego spędzania czasu, wzajemnych rozmów oraz czerpania przyjemności z przygotowanego programu. Lepiej odłożyć więc pojemniki na bok i skupić się na tym, co naprawdę ważne.

zdjęcie przykładowe: Pixabay

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze