Marsz kibiców w rocznicę Krwawej Środy

Megafon, transparenty i skandowanie haseł. Tak kibice Wisły-Kraków i innych klubów piłkarskich z Małopolski uczcili kolejną rocznicę Krwawej Środy. Prawie sto osób przemaszerowało główną ulicą miasta, by złożyć hołd ofiarom hitlerowskich represji.

– To nasz sposób na propagowanie wśród młodych ludzi ideii patriotyzmu i szacunku dla historii. Krwawa Środa to jedna z ważniejszych dat w olkuskiej historii – twierdzi jeden z organizatorów marszu, Kamil Bieńkowski.
Jego uczestnicy przeszli ulicami Olkusza składając wieńce i zapalając znicze w dwóch miejscach, gdzie 31 lipca 1940 roku przeprowadzono brutalną akcję pacyfikacyjną. Miała ona być odwetem za śmierć niemieckiego żandarma. Mieszkanców spędzono tego dnia na rynek i pobliskie place, gdzie przez kilka godzin byli szykanowani i torturowani. Niemcy wywlekli z domów wszystkich mężczyzn w wieku od 15 do 55 lat. Kazano im położyć się twarzą do bruku. Za każdy nieopatrzy ruch byli bici i kopani. Ze szczególnym okrucieństwem Niemcy znęcali się nad Żydami każąc im m.in. rzucać do siebie ogromny głaz. Podczas akcji pacyfikacyjnej zostały zamordowane dwie osoby.

Na uroczystość przyjechali kibice i przedstawiciele organizacji narodowych z całej Małopolski. Marsz z pewnością nie przypominał typowych rocznicowych obchodów. Towarzyszyło mu głośne skandowanie haseł i wykrzykiwanie antypolitycznych haseł. Wielu mieszkańców przyglądało się przemarszowi. Niektórzy byli zniesmaczeni, innym taki rodzaj okazywania uczuć patriotycznych nie przeszkadzał. – Dziwnie to wygląda, ale jeśli ma to zachęcić młodych, by pamiętali i szanowali historię swojego miasta, to czemu nie? –  stwierdził obserwujący marsz Antoni Musiał.

Z uwagi na fakt, że większość uczestników marszu uważa się za nacjonalistów, nie mogło obyć się bez pytania: Czy nie przeszkadza wam, że większość ofiar Krwawej Środy miała żydowskie pochodzenie? – Wiemy o tym i na równi traktujemy cierpienie każdego obywatela tej ziemii. Ci Żydzi również byli Polakami – twierdzi Kamil Bieńkowski.