Olgerd Dziechciarz, olkuski historyk, prozaik, poeta, dziennikarz, człowiek niespokojnego ducha i czynu, nie lubi małych miasteczek. „W dupie mam małe miasteczka…” – mógłby powiedzieć za innym rymopisem. W jego tekstach małe miasteczka nie zasługują na dobre słowo. Dał temu wyraz w serii felietonów zamieszczonych w magazynie powiatowym o Sławkowie, Bukownie, Kluczach, Wolbromiu.
Teraz nadszedł czas na O d o r k ó w: Olgerd Dziechciarz: „Miasto Odorków” Wydawnictwo AMEA 2009, Budzyń 111.
Tak oto autor wyraził swój zamiar:
„Ta książka napisała się sama – była we mnie i kiedyś zaczęła wypływać, jak bebechy z rozpłatanego brzucha. Podejrzewam, że powstała, bo miałem już dość bukolicznego przedstawiania prowincji, w którym to procederze sam maczałem palce…”
Oto topografia tego cuchnącego (odór!) miasteczka. Leży nad sztucznym kanałem. Ma przemysł: Fabrykę Nocników Aluminiowych. Ma też oświatę: Szkołę Podstawową imienia Ziemi Odorkowskiej i Liceum Ogólnokształcące im. Karola Wielkiego i gazetę „Przegląd Odorkowski”. Kultura skupia się w Powiatowym Domu Kultury. Jego piłkarze nożni z KS „Odorków”: „plątają się”(!) w dolnych partiach piątej ligi. W pobliżu są takie miejscowości, jak Barciejówka, Podlasie, Ziarnowiec. Jeździ się do Karkowa. Ma też Odorków Urząd Miejski, w którym rządzi Burmistrz Nefarius, a który dostał się tam w wyniku sprytnych zagrywek wyborczych. Życie w tym miasteczku nie ma jednego jaśniejszego promyka nadziei. Wszystko tonie w bezsensie, beznadziei i głupocie.
Główne negatywne postacie to: wspomniany Burmistrz Nefarius i dyrektorka Powiatowego Domu Kultury. Każda inicjatywa, każda mniej schematyczna myśl spotyka się tu ze ścianą bezmyślności i blokadą umysłową. Tu nikt wychodzący przed szereg nie ma szansy.
Druga liga „cieniasów” to: redaktor „Przeglądu Odorkowskiego”, Rzecznik, „Zasłużony Urzędnik Miasta Odorkowa”, kandydat na posła, kombatant, a raczej nibykombatant mitoman, który nigdy nie wąchał prochu, prymitywni lokalni politycy oraz cyniczny, bezduszny Administrator Odorkowskiej Nekropolii. Dostało się też „młodzieńcowi” i młodzieży III klasy Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Wielkiego, głupiej, zapitej i myślącej tylko o seksie. Nawet bezmyślnym strażakom ogniowym z Barciejówki, inspirującym pożar, żeby się wykazać.
I cała książka, składająca się z 31 ustawionych alfabetycznie literackich (podkreślam: literackich) obrazków, tak pokazuje świat Odorkowa. Alkohol, bandy meneli niby-filozofów, korupcja, beznadzieja. Odorkowska familia przypomina rodzinę Stomilów z „Tanga” Sławomira Mrożka. Żona donosi na męża. Istota rodziny skupia się w zasadzie wokół stołu z jadłem. Pani domu to zazwyczaj „kura domowa”. Zasłużona działaczka umiera w samotności. Były członek partii to koniunkturalista itd. itd…
A oto najkrótsze opowiadanie z książki „Miasto Odorków”:
„Ubek. Miły starszy pan przestał się pojawiać z pieskiem na spacerze. Nikt też nie pojawił się na jego pogrzebie, bo nikt nie był ciekaw spóźnionego tryumfu sprawiedliwości”.
Więc o czym jest ta książka?
-„O życiu, o śmierci, o beznadziei prowincji”- mówi na spotkaniu promocyjnym jej autor.
A więc ma to być synteza prowincji. Polskiej prowincji. Trzeba mieć na uwadze fakt, że jest to utwór literacki i że autor ma prawo tworzyć „świat przedstawiony”, „rzeczywistość przedstawioną”, czyli fikcyjną. A jednak nie można do końca zgodzić się, że taka straszna, koszmarna jest ta polska prowincja. Nawet zewnętrznie, kiedy przemierzymy tylko tę olkuską prowincję – widzimy postęp. Tu przypomina się także reportaż z lat 70. pt. „Prowincja Bogdana Szczygła”. Olkusz ówczesny przedstawiony jest tam jako dno absolutne. Kto tu, w tym mieście, żyje dłużej, może nie jest zachwycony tempem zmian przez ostatnie 40 lat – ale nie może zaprzeczyć, że jednak postęp jest widoczny.
Olkusz? Książka Olgerda Dziechciarza wywołała emocje. Autor sumituje się, że fabularna rzeczywistość nie ma nic wspólnego z Olkuszem. Zawsze przecież pisarz czerpie z otaczającej go rzeczywistości i tak jest w tym przypadku. To prawda, ale i postacie, i miejsca, i wydarzenia znane są nam, „odorkowianom”. Kamuflaż jest łatwy do rozszyfrowania. Zresztą, krytyczne poglądy Solidariusza, jednej z nijakich postaci książki, wyrażane były nieraz przez Olgerda Dziechciarza.
Oto inny fragment. Zagadka: o czym to jest?
„Odorków, historyczny gród z takim potencjałem, mający tylu mądrych ludzi, a wlecze się w ogonie miast przemysłowych województwa. Tego nie można tak zostawić. Dlaczego nie zrobić coś z terenami przy trasie na Karków… Teren wystarczyłoby uzbroić, a tłumy waliłyby drzwiami i oknami, bo teraz jest ciężko w centrach miast…Kolejny pomysł to dotarcie do ludzi z zarządów dużych firm albo z władz wojewódzkich, którzy pochodzą z Odorkowa… Dlaczego nie prosimy ich o pomoc. A artyści stąd się wywodzący: malarze, pisarze, poeci, muzycy, reżyserzy i filmowcy. Dlaczego o nich zapomnieliśmy i kisimy się we własnym sosie. Wciąż te same nazwiska i coroczny problem, komu dać nagrodę, bo miejscowi dyplomów mają już całe szuflady…A co z młodzieżą? Zapomnieliśmy, że mamy najwyższy w województwie wskaźnik młodzieży studiującej na tysiąc mieszkańców. Dlaczego nic się nie robi, żeby ich zatrzymać. Macha się na nich ręką. Nie ma się co dziwić, iż dramatycznie spada liczba mieszkańców. Odorków zaczyna się wyludniać…W takim gnoju nie da się żyć…”.
Trzeba z uznaniem przyznać, że Dziechciarz zna na wylot tę odorkowską rzeczywistość i jej mieszkańców-odorków i potrafi ją z pasją opisać. Znakomicie opanował styl i żargon tego środowiska i sprawnie się nim literacko posługuje. Miłośnicy jednakże języka ojczystego nie są w pełni usatysfakcjonowani. Nie bardzo logicznie uzasadnione są ostre, niemal pornograficzne opisy wyczynów erotycznych odorkowian.
Budzi uznanie erudycja i oczytanie autora w literaturze światowej. Na pewno pamięta i Kleryków z jednej z powieści Żeromskiego, który takim złośliwym epitetem niegdyś obdarzył Kielce. Epitet został! Czy do historii (powiedzmy: literatury) przejdzie też Odorków?
Spotkanie promocyjne, z udziałem wiceburmistrza miasta dr. Włodzimierza Łysonia, co było ważnym wydarzeniem, miało wymowę: „ale im dołożył”…
Łysy! napij się!
a jeszcze lepiej zgryziem
czekamy teraz na dwustronne, najlepiej zezem!
jak napisał jajacek – bardzo subiektywny obraz „odorkowa” wręcz jest to smrodek docierający do nosa autora (jedni lubią zapach skarpetek, inni zapach róż)
Bardzo jednostronne spojrzenie…
Panie Dziechciarz – Pan to bardzo subiektywnie to naskrobałeś – no ale czemu nie
[quote name=”turbodymomen”]ja nie kaman – za stary jestem?[/quote]
to włącz turbo
ja nie kaman – za stary jestem?
to może też naczelny przeczytał?
tyle ludzi czytało ten tekst, a w papierowym wydaniu ani słowa nie ma o spotkaniu i książce 😮
a ja nabyłem w BWA za 25 złotych
Ja kupiłam w księgarni na Kościuszki chyba za 28 złotych
to już słyszłem, że niezłe jaja ale w której ksegarni?
Ale czad! Czy to przypadkiem nie jest portal „Przegladu Odorkowskiego” i cieniasa redaktora z 2 ligi? Przynajmniej macie dystans do siebie puszczając taki artykuł. Tak trzymać 😆
Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!Dziki na szefa CBA!!!!
ten olgierd to chyba już dawno posłuchy zakladał….
do CBA go na szefa
No nareszcie cała prawda o Olkuszu ups… Odorkowie. Nawet jeśli Olgerd ja ubarwił, to kto przeczyta znajdzie tam wiele zadziwiających podobieństw. Najbardziej podoba i mi się ten tekst o kombatancie, To właśnie Dziechciarz napisał chyba w jednym ze swoich felietonów, że na wojnę z naszego miasta szło trzech chłopa z wózkiem zaprzężonym w psa a do orderów wszyscy pierś wypinają 😆
widzaiłęm w księgarniach i w sieci, cena od 26 do 30 zł
A gdzie tą książkę można kupić i ile kosztuje?
Chyba nie, ale barwnych postaci nie brakuje. Świetna książka. Choć nie polecam czytać jej w stanie dołka emocjonalnego. Można się całkiem dobić, choć to wcale nie o Olkuszu 8) Dobrze, że okładka jest miękka 😆
a jest coś o farbowanym lisie, ex-dyrektorze liceuwm w Odorkowie?