Śmieci wysypujące się z kontenerów, stare meble, odpady budowlane, opony, sterty kartonów – taki widok to na osiedlowych śmietnikach norma. Temat wraca jak bumerang i trudno napisać coś nowego. Trudno też nie pisać, skoro problem co pewien czas przybiera na sile.
Zbulwersowani mieszkańcy olkuskich osiedli dzwonią do naszej redakcji z interwencjami na temat zawalonych różnego rodzaju odpadami śmietników. Kontenery są przeładowane, a otaczają je śmieci, które absolutnie nie powinny się tam znaleźć. I co z tym zrobić?
-Niekiedy przy kontenerach jest tyle odpadów, że nie da się do nich dojść. Inna sprawa, że często z pojemników wystają całe tekturowe pudełka, bo komuś nie przyszło do głowy, aby poskładać karton przed wyrzuceniem czy zgnieść plastikowe butelki. Dlaczego mam chodzić po osiedlu i szukać w miarę pustych pojemników, do których mogę wyrzucić papier czy butelki? – zwraca uwagę olkuszanin.
Problem dostrzegają spółdzielnie, urząd miasta, zarządcy wspólnot. I taki schemat: zdjęcia zawalonych odpadami miejsc, apel do mieszkańców i zarządców, sprzątanie, ponowny apel, aby dbać o porządek… i tak do następnego razu.
Ostatnio zaiskrzyło na linii burmistrz – spółdzielnia. Burmistrz poinformował, że zalegające w pobliżu wiat z kontenerami odpady nie są systematycznie sprzątane i kierował do władz OSM pisma z wezwaniem do ich natychmiastowego usunięcia.
Jak się uporać z powracającym regularnie problemem?
Ogrodzone, zamykane wiaty – to zdaniem wielu mieszkańcom skuteczny sposób na wyeliminowanie śmieciowych kukułek, które ochoczo przywożą śmieci z domów czy firm i zostawiają na osiedlach. Kto tam dojdzie, czyje to śmieci. W efekcie może być tak, że systematycznie drożejące opłaty za śmieci staną się jeszcze wyższe – na zasadzie zbiorowej odpowiedzialności mieszkańców bloków. -Straszą nas odpowiedzialnością zbiorową za niesegregowanie odpadów i w konsekwencji podniesieniem opłat. Dlaczego mam płacić za innych, którzy mają wszystko w nosie, a segregacja to dla nich słowo ze słownika wyrazów obcych? – denerwuje się mieszkanka jednego z olkuskich osiedli, proponując ogrodzenie miejsc, gdzie stoją kontenery. Zwolenników takiego rozwiązania jest więcej.
Ogrodzony śmietnik wydaje się dobry rozwiązaniem, ale musi być zamykany. Opisywany przez nas kilka lat temu śmietnik przy ul. Armii Krajowej po zadaszeniu i ogrodzeniu stał się ulubionym miejscem spotkań amatorów tanich trunków. Ba, takie miejsce nie tylko służy imprezom, ale spełnia się również jako sypialnia czy – co gorsza – toaleta. Problem do dziś pozostaje nierozwiązany. Jak informują nas mieszkańcy, interwencje w spółdzielni, straży miejskiej czy urzędzie do tej pory nie przyniosły efektu. Zamykanie śmietnika spowoduje, że dostęp do niego będą mieli tylko mieszkańcy okolicznych bloków. Przynajmniej powinno tak być.
Może zatem do ogrodzenia dołożyć monitoring? Teoretycznie takie rozwiązanie powinno wyeliminować podrzucanie śmieci i taszczenie pod kontenery krzeseł czy opon.
Problemem jest także nieprawidłowa segregacja – niektórzy wyrzucają śmieci jak leci. W tym przypadku jednak sami musimy pójść po rozum do głowy i nauczyć się rozróżniać kolory kontenerów.
Setki razy reklamowaliśmy na naszych łamach Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. To właśnie tam powinny trafiać odpady, które zalegają pod osiedlowymi śmietnikami. Przyjmują za darmo, naprawdę, wystarczy je tam tylko zawieźć. Dla niektórych to jednak bariera nie do pokonania. Warto dodać, że PSZOK jest częścią systemu gospodarowania odpadami, co oznacza, że jest utrzymywany z opłat mieszkańców. Skoro płacimy za funkcjonowanie Punktu, dlaczego z niego nie korzystać?
fot. UMiG Olkusz