Wolbromski rynek ze smakiem zrewitalizowany kilkanaście lat temu staje się coraz bardziej pusty i ponury. Lśniący niegdyś i tętniący życiem dziś nie zachęca do spędzenia na nim wolnego czasu. Władze Wolbromia albo tego problemu nie widzą, choć frontowe okna Urzędu wychodzą na rynek, albo uważają, że go w ogóle nie ma. Wykonane w ostatnim czasie drobne prace, co prawda poprawiły nieco estetykę centralnego placu, ale to wciąż zbyt mało, aby przywrócić mu dawny blask i zachęcić mieszkańców do spędzania na nim wolnego czasu. Niestety, obecnie po godz. 17.00, kiedy zamykana jest większość sklepów, rynek przypomina pustynię.
Natychmiastowej wymiany wymagają drewniane siedziska ławek, kiedyś pięknie wkomponowane w kamienne murki i piętrową roślinność. Poddane wieloletniemu działaniu zmiennych warunków atmosferycznych i nadpobudliweji młodzieży, niszczeją i niezbyt zapraszają do odpoczynku. To samo dotyczy potłuczonych kilku płyt z piaskowca, stanowiących okładzinę murków. Wzdłuż północnej pierzei rynku brakuje z kolei od lat kilku odpowiednich drzew w wyznaczonych do tego celu miejscach. Posadzone dwa lata temu były zbyt małe i wiotkie, aby bez odpowiedniego zabezpieczenia mogły przetrwać kilka tygodni. Niektórych już nie ma, inne połamane, nadają się do wymiany.
Ogólny wizerunek tego miejsca psują dodatkowo zupełnie nie korespondujące z charakterem małej architektury rynku ogromne, siermiężne lastrikowe donice, jakich kiedyś pełno było w PRL-owskim krajobrazie. Pełniące rolę barierek uniemożliwiających parkowanie samochodów na płycie rynku, od czasu do czasu, aby umożliwić wjazd, przesuwane są koparką po granitowej kostce, co wygląda groteskowo. W miejscu donic, wzorem innych miast, powinny pojawić się nawiązujące formą do innych elementów (np. ozdobnych latarń) metalowe słupki, niektóre składane, aby w prosty sposób umożliwić wjazd na płytę rynku.
Trzeci już rok na centralnym placu Wolbromia zabraknie ogródków piwnych przykrytych charakterystycznymi kolorowymi parasolami. I choć znaczna część mieszkańców miasta, właścicieli sklepów w okolicach rynku i niektórych radnych chciałaby powrotu do nie tak dawnej jeszcze a wieloletniej tradycji miasta, burmistrz jest temu przeciwny. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej pytany przez jednego z radnych o przyczyny takiej decyzji, odpowiedział, że podjął ją na skutek protestu mieszkańców okolicznych domów, którzy mieli dosyć głośnego zachowywania się młodzieży. W tym miejscu nasuwa się pytanie czy wolbromska młodzież aż tak bardzo odstaje od swoich rówieśników z tych miast, gdzie takie ogródki są w okresie letnim ustawiane? Dla porównania władze Katowic zaplanowały na ten rok aż sto ogródków piwnych i żeby zachęcić firmy do ustawiania ich na placach, skwerach czy deptakach, zaproponowały cenę 10 gr/m²/dobę.
W kwietniu 2009 roku grupa mieszkańców Wolbromia: niektórych radnych powiatowych i miejskich, dyrektorów zakładów, Zespołu Szkół i działaczy społecznych, wystosowała list otwarty do burmistrza, w którym zwróciła się z prośbą o przywrócenie rynkowi stanu sprzed dekady, czyli z okresu po gruntownej jego rewitalizacji. W piśmie tym zwrócono uwagę na zdewastowaną płytę wokół niechlujnie wkopanej choinki, porozbijane płyty cokołów i ławki, czy połamane drzewka. Niektóre ze zgłoszonych zaniedbań zostały szybko naprawione, inne wciąż czekają na swoją kolej. Należy mieć nadzieję, że władze Wolbromia wykonają niezbędne prace i przywrócą wizytówce miasta dawny blask. I wówczas może znowu, jak za dawnych lat, rynek będzie tętnił życiem do… godz. 22.00, żeby wszyscy byli zadowoleni.
teraz jak okazało się że kochana władza nie może zlikwidować
gimnazjum nr1 to może zaorze rynek i posadzi marchewkę
lub przerobi go w całości na parking aby załatać dziurę budżetową.
No tak ale bar w rynku to juz nie przeszkadza nie ? czyzby wlascicielka ?
W Olkuszu jakos nie maja z tym problemów, w krakowie, katowicach i w wawie na nowym swiecie to samo. Dajcie spokoj, ciemnogród w mieście nie zna granic !!!
Dwa lata temu udało się mieszkańcom wymusić na władzach zaniechanie wątpliwych atrakcji, czyli piwnych ogródków w Rynku. Nocne wrzaski pijanej młodzieży przez cały sezon uniemożliwiały nocny wypoczynek, nasze podwórka były szaletem miejskim, a z domu strach było wyjść nawet dorosłemu mężczyźnie, a co dopiero kobiecie czy dziecku! Najpierw wychowajcie kulturalne społeczeństwo, a potem dopiero żądajcie atrakcji! A świeżo uprzątnięte zarośla w Rynku wreszcie dadzą widok na to czyje dzieci szaleją w centrum po nocach.
Na tych zdjęciach brakuje tylko przesuwanych podmuchami wiatru krzewów, powiewających gdzie niegdzie półotwartych okiennic i skrzypiących na wietrze pourywanych drzwi, jak na prawdziwym dzikim zachodzie. Ale spokojnie, nic straconego. Jeszcze trzy lata i nasz rynek będzie mógł spokojnie stanowić scenografię dla westernów lub postapokaliptycznych filmów i gier sf.
rynek był robiony za górnickiego to trzeba teraz to doprowadzić do kompletnego zniszczenia aby po adwersarzu ślad nie
pozostał
Burmistrz jest ze wsi, po pracy jedzie na wieś do siebie i tam „TĘTNI” jego życie. Wolbrom to on ma gdzieś.