Po zaalarmowaniu przez mieszkańca Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami o przetrzymywaniu w klatkach psów w lecznicy dla zwierząt w Wolbromiu, TOZ poprosił powiatowego inspektora weterynarii o kontrolę tego miejsca. Okazuje się, że zamknięte w klatkach psy to jedynie „wierzchołek góry lodowej” problemu bezpańskich psów w gminie Wolbrom. Ustawa o ochronie zwierząt nakłada bowiem na gminy obowiązek wyłapywania i zapewnienia opieki bezdomnym zwierzętom. Kolejne akty prawne w formie rozporządzeń doprecyzowują to zadanie. Zgodnie z nimi bezdomne zwierzęta po wyłapaniu powinny zostać przewiezione do schroniska. Niestety, władze Wolbromia stosują się jedynie do pierwszej części tego zapisu ustawy, czyli do obowiązku wyłapywania. Do schroniska bowiem ani w ubiegłym, ani w obecnym roku nie trafił żaden czworonóg, choć rocznie odławia się tam ok. 70 psów. Mało tego, gmina od kilku lat nie podpisując z żadnym ze schronisk stosownej umowy z góry założyła, że nie będzie takiej konieczności. Dlaczego?
Wyłapanie jednego psa, jak wynika z umowy zawartej w tym roku pomiędzy burmistrzem Janem Łaksą a właścicielem lecznicy Jerzym Zielińskim, kosztuje gminę 195 zł w godzinach pracy lecznicy, poza godzinami zaś dwukrotnie więcej. Koszt realizacji przez lecznicę tego zadania zarówno w 2009 jak i w 2010 r. wyniósł około 12 tys zł. Są to jednak jedyne koszty ponoszone przez gminę Wolbrom związane z obowiązującą ustawą o ochronie zwierząt. Jedyne i jak się okazuje niewspółmiernie mniejsze od tych, jakie musiałaby ponieść, chcąc w pełni zastosować się do przepisów prawa.
Zdaniem powiatowego inspektora weterynarii Kazimierza Janika, zgodnie z ustawą i odpowiednimi rozporządzeniami każda gmina powinna zapewnić opiekę bezdomnym zwierzętom poprzez umieszczenie ich w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Jeśli sama nie utrzymuje takiej placówki, powinna zawrzeć umowę z wybranym przez siebie schroniskiem i tam przewozić wyłapane na swoim terenie zwierzęta. To jednak wiąże się z poważnymi kosztami. Przykładowo podpisanie (m.in. przez gminę Olkusz) umowy ze schroniskiem w Bielsku-Białej kosztuje gminy ryczałtowo rocznie, niezależnie od ilości dostarczonych psów, 2,34 zł od jednego mieszkańca. W przypadku Wolbromia byłaby to zatem kwota ok. 56 tys. zł. Niektóre schroniska, gdzie ceny naliczane są za każdą dobę pobytu psa, są jeszcze wyższe. Utrzymywanie w nich wyłapanych zwierząt kosztowałoby gminę Wolbrom nawet ponad 100 tys. zł rocznie.
Wszystko wskazuje na to, że władze Wolbromia chcąc owych kosztów uniknąć, nie stosowały się do obowiązującego prawa i nie podpisywały przez kilka ostatnich lat umowy ze schroniskiem. Tym sposobem zaoszczędzono nawet kilkaset tysięcy złotych. W tym miejscu pojawia się pytanie: co się zatem z wyłapywanymi psami na terenie tej gminy dzieje? Pytany o to Jerzy Zieliński odpowiada, że 70% z nich ze względu na stan zdrowia nadaje się jedynie do uśpienia. Reszta, dzięki licznym znajomościom właściciela lecznicy, trafia do nowych właścicieli. Jednakże danych tych nie można zweryfikować, bowiem lecznica nie prowadzi ewidencji adopcji. Powstaje zatem pytanie: jaka ilość wyłapanych psów tak naprawdę jest uśmiercana, a ile z nich jest adoptowanych? Niewątpliwie dzięki takim rozwiązaniom problemów bezdomnych zwierząt gmina Wolbrom ponosi jedynie minimalne koszty związane z wyłapywaniem psów. Potem zwierzę znika, przez co nie generuje kosztów. Nie taki był jednak zamysł ustawodawcy.
Kazimierz Janik nie rozumie takiego krótkowzrocznego postępowania władz Wolbromia. – Wchodząca w życie od 1 stycznia 2012 r. nowa ustawa – tłumaczy – nakaże gminom dodatkowo opracowanie systemu identyfikacji i rejestracji zwierząt domowych. To jedyna droga do poradzenia sobie z tym problemem, bowiem z czasem odławiane czworonogi coraz rzadziej będą anonimowe. Dzięki temu schwytane bezdomne zwierzę albo wróci do właściciela, albo właściciel zapłaci za utrzymywanie go w schronisku. Dzięki takim rozwiązaniom, co zaobserwowano już w niektórych dużych miastach, które nie czekając na nową ustawę taki system już wprowadzili, bezdomnych zwierząt ubywa. Po 5 latach okaże się, że mamy 5 nie 70 przypadków rocznie odłowionych zwierząt. I wtedy gminę stać będzie na wybudowanie dwóch, trzech boksów dla kilku piesków, i nie trzeba będzie wydawać ogromnych pieniędzy na wyłapywanie i utrzymywanie zwierząt w zewnętrznych schroniskach – konkluduje.
Tylko aby takie rozwiązania – wzorem niektórych miast – wprowadzić wcześniej, należałoby spojrzeć na ten problem nie przez pryzmat czterech lat, ale przez pryzmat interesu gminy. Szkoda, bo konsekwencje takiej polityki ponoszą niewinne zwierzęta, które nie potrafią upomnieć się o swoje prawa.
Oczywiście. Można właściciela odstrzelić, ale trzeba go jeszcze znaleźć. Od lat jęczą wszędzie o problemie, a rozwiązanie jest proste. Najpierw ostrzeżenie i miesiąc czasu na zabranie swoich psów, a nastepnie miesiąc odstrzału. Podobnie z latającymi szczurami w Krakowie należy zrobić tym bardziej, że one właścicieli nie mają.
Amoże by tak ekolozka odstrzelic??? Bo takie cos nie powinno raczej w ogóle głos zabierac ani miejsca na ziemi 😡
Tak, pan Pałka buduje nowoczesne schronisko dla zwierząt w Olewinie koło Olkusza.
Ekolożek, może Ciebie pasowałoby odstrzelić, jak się będziesz szwędać po ulicach?! Co zwierzę jest winne, że właściciel bezmyślny!?
Jedyny sposób rozwiązania problemu bezpańskich psów i kotów to ich odstrzał. Po miesiącu bezpańskich psów by już nie było, a każdy posiadacz psa by się 10x zastanowił zanim by go samopas wypuścił przed blok/dom.
Nowoczesne schronisko dla zwierząt jest obecnie budowane w Olewinie koło Olkusz.
PAJACE !
Dziekuję za ten artykuł, bo to bardzo ważny problem, który wszyscy znają, niektórzy o nim mówią i na tym koniec 🙁