W niedzielę 29 maja o godz. 17.25 z warszawskiego Okęcia, bezpośrednio do Nowego Jorku wyleciała rodzina Kalisiów. W miesiąc udało się zebrać ponad 1 330 000 zł i dzięki temu 2-letni Michałek już we wtorek będzie miał pierwszą konsultację u doktora Davida Abramsona, uznawanego za najlepszego na świecie specjalistę w dziedzinie leczenia chorób nowotworowych u dzieci.
– Ciężko wyrazić to, co czujemy. Jeszcze kilka tygodni temu nawet o tym nie marzyliśmy, a teraz lecimy. To zasługa nie jednej, czy drugiej osoby, ale to wielki dar od ponad 50 tysięcy „Aniołów”. Jesteśmy wdzięczni każdemu z osobna, bez wyjątku… – mówił tuż przed wylotem Maciej Kaliś, tata Michałka.
Wszystko dzieje się bardzo szybko. 20 kwietnia na portalu Fundacji „SiePomaga” ruszyła ogólnopolska zbiórka pieniędzy na leczenie chłopca, którego stan wymagał podania kolejnej dawki chemioterapii. Wydawało się, że siatkówczak po raz kolejny wyszedł na prowadzenie w tym nierównym pojedynku, ale wtedy do gry weszły „Anioły”, czyli często anonimowi ludzie dobrej woli, którzy w dokładnie 37 dni zebrali astronomiczną kwotę grubo ponad miliona złotych. Pieniądze te są niezbędne do zastosowania kompleksowej kuracji, która ma nie tylko uratować życie 2-latka, ale także spowodować, że Michałek będzie widział.
Do tej pory wydawało się, że amputacja prawego oka będzie nieunikniona. Teraz wszystko się zmieniło. Obecność rodziny Kalisiów w klinice Memorial Sloan Kettering Cancer na Manhattanie daje uzasadnione nadzieje, że chłopiec w przyszłości będzie cieszył się dobrym zdrowiem i będzie w pełni sprawny. Po najbliższej konsultacji okaże się wstępnie, jak długo Michałek ze swoimi rodzicami zostanie w Stanach. Pewne są dwa miesiące, ale być może proces leczenia potrwa kilka tygodni dłużej. Przez ten czas na pewno dojdzie do spotkania Kalisiów z rodziną Rogalskich, którzy przebywają w tej samej klinice i są na bardzo dobrej drodze po zdrowie dla małej Lenki, o której od marca br. także dowiedziała się cała Polska.
– Pozostajemy w stałym kontakcie z rodziną Rogalskich. Od samego początku służą nam wsparciem i pomocą, a teraz będzie nam dane spotkać się na drugim końcu świata – dodaje Maciej Kaliś. Historie Michałka i Lenki są bardzo podobne. Maluchy spotkały się już niejednokrotnie, a po raz pierwszy w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie ich rodzice dowiedzieli się o chorobach swoich dzieci. Rak to nie wyrok, a przy wsparciu tysięcy osób, zdecydowanie łatwiej uwierzyć w powodzenie leczenia. Dr Abramson już nie raz udowodnił, że pseudonim „Czarodziej” pasuje do niego jak ulał. Gdy inni lekarze tylko bezradnie rozkładają ręce, on przekonuje, że będzie dobrze.
– Musi się udać. Wierzymy w to głęboko. Trzymajcie za nas kciuki i do zobaczenia za jakiś czas. Jesteście dla nas Aniołami Stróżami i nimi już pozostaniecie do samego końca – mówi mocno wzruszony tata Michałka. Razem z nim i Michałkiem do USA wyleciała żona/mama Agata i córka/siostra Martynka. Co ważne, na miejscu na całą rodzinę czekała spora grupa Polaków na co dzień mieszkająca w Stanach. Wieść o problemach chłopca i jego przylocie szybko rozeszła się w Nowym Jorku. Rodzina Kalisiów za Oceanem nie jest więc pozostawiona sama sobie.
Tak naprawdę nigdy nie była, a przez ostatnie tygodnie jeszcze mocniej przekonała się o tym. W tylko 37 dni akcji prowadzonej na portalu Fundacji „SiePomaga” udało się zebrać potrzebną kwotę, a warto też wiedzieć, że wirtualna skarbonka aktywna będzie jeszcze do 5 czerwca. 1 330 000 zł to suma niezbędna do kompleksowego leczenia, jednak już nie od dzisiaj wiadomo, że Michałek będzie potrzebował też środków na kurację po powrocie do kraju. Cała nadwyżka zostanie przeznaczona właśnie na kolejne etapy walki o pełną sprawność 2-latka.
Na ogromny sukces, jakim bez wątpienia jest zakończenie zbiórki pieniędzy w przeciągu raptem pięciu tygodni złożyło się wiele wydarzeń i stojących za nimi osób. W momencie, gdy w nocy z czwartku na piątek 26/27 maja pasek na koncie zazielenił się w całości i pojawiła się magiczna liczba 100%, w akcję zaangażowało się ponad 52 tysiące osób, często zupełnie anonimowych. Pieniądze płynęły także zza granicy, a o historii chłopca dowiedział się właściwie cały świat. Po raz kolejny okazało się, że siła internetu jest ogromna.
Olkusz również ochoczo włączył się w walkę Michałka z siatkówczakiem. Właściwie wszystkie planowane imprezy zostały połączone z akcją charytatywną, przeprowadzono też szereg innych eventów, powstałych specjalnie na rzecz malucha, jak choćby jego niezwykłe przyjęcie urodzinowe na rynku. Przez ponad miesiąc społeczność żyła życiem Michałka i jego najbliższych, co pokazuje, że chcieć znaczy móc, a pomimo czasem trudniej codzienności, potrafimy pomagać na wielką skalę.
Powodzenia Kalisiowie! Wszyscy czekamy na dobre wieści…
Bardzo się cieszę, że Michasiowi się udało. Trzymajcie wszyscy kciuki, żeby Tymuś z Mysłowic też mógł do Was dołączyć.
PUK PUK Tymonku
Teraz gigantyczna odpowiedzialność w rękach dra Abramsona. A wiadomo co się dzieje z Lenką? Jakie są rezultaty? Może jeszcze za wcześnie o to pytać, ale nie daje mi to spokoju. A na razie nie spotkałem wieści na ten temat. Trzymam kciuki za obojga no i za talent Abramsona rzecz jasna.
Niebywała historia. Dobro jednak nie umarło na tym świecie. Powodzenia !
Powodzenia młody!
Super! Cieszę się, że się udało, trzymamy kciuki, zdrówka dla młodego.