W literaturze polskiej czasów współczesnych nastąpiła daleko idąca zmiana. Do prozy weszło pokolenie pisarzy „czterdziestolatków”, które, jak się wydaje, zamknęło tematy wojenno – martyrologiczno – rozliczeniowe i oczyściło w znacznej mierze duszną atmosferę przeszłości.
Wymieńmy niektóre nazwiska: Młody Ambasador Polszczyzny – Jacek Dehnel (lat 30!), Sylwia Chutnik, autorka głośnego „Kieszonkowego atlasu kobiet”, Krzysztof Siwczyk (lat 34), który zagrał świetną rolę Wojaczka w filmie Lecha Majewskiego, Michał Witkowski – Andrzej Gołota polskiej prozy, autor m.in. głośnych, skandalizujących powieści „Lubiewo” i ”Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna Szczakowej”, Ignacy Karpowicz, nominowany do Nagrody ”Nike”, nieco starszy Adam Weideman, laureat literackiej nagrody ”Gdynia” i wielce honorowanej Nagrody Kościelskich oraz najbardziej znany gość naszej Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej – Wojciech Kuczok (lat 38). Młody pisarz za przełożoną na 15 języków powieść „Gnój” został uhonorowany przed siedmiu laty nagrodą „Nike”. Na jej podstawie autor napisał później scenariusz do głośnego filmu Magdaleny Piekorz ”Pręgi”, podobnie jak do filmu tej reżyserki „Senność”. W roku 2010 wyszła już 6. powieść Kuczoka „Spiski. Przygody tatrzańskie”. Powieść-niepowieść. Pisana w postaci „spisków”, czyli zapisków z różnych lat – od 1982 do 2000. – W tej powieści jest dużo moich autentycznych przeżyć – mówi pisarz. Topografia – Tatry, moja pasja grotołaza, Bukowina Tatrzańska. Stylizacja gwarowa na dialekt góralski, bo żywioł stylizacji to moja słabość. Czas – Mundial 1982, ale większość to literacka fikcja. Jest to powieść złożona jakby z większych nowel – mówi pisarz.
Brawurowo napisana powieść, po której autor nie powinien pokazywać się na Podhalu, a w Bukowinie Tatrzańskiej osobliwie. To literackie spojrzenie dziecka – podrostka – studenta – człowieka dorosłego ze Śląska na góralszczyznę, na jej mitologię, oddzielność i osobliwość, której mit, jakże przesadzony, powstał niedawno, bo sto lat temu, a wykreowali go inteligenci na początku XX wieku, w czasie Młodej Polski.
„Cepry,” lekceważeni przez górali, oskubywani z „dutków” na ogół nie zdają sobie z tego sprawy. Powieść Kuczoka idzie w poprzek tej mitologii i pisarstwa jej głównego twórcy Kazimierza Przerwy-Tetmajera, autora „Na skalnym Podhalu.”
W powieści tej znajdą również atrakcje miłośnicy Tatr, górscy włóczykije. Pojawiają się motywy do dyskusji o obecnej problematyce Śląska, jest i trochę dosyć ostrej erotyki, jest i motyw miłosny, i niespodziewana puenta .Podziwiać należy swobodę pisarską Kuczoka, elegancję stylu, bogactwo języka, sprytne balansowanie między powagą a śmiesznością. Wojciech Kuczok jest pisarzem znakomitym… Spotkanie, o którym tu piszemy, swobodny charakter, choć podejmowane tematy były jak najbardziej poważne. Prowadzący rozpoczął je od pytania: kto w tym roku otrzyma nagrodę „Nike”?
– Na pewno nie najlepsza książka pt.”Spiski” – twierdzi pół żartem, pół serio Autor. Choć moja powieść cieszy się bardzo dużym wzięciem – to nie załapałem się nawet do pięćdziesiątki wstępnie nominowanych. Rzadko jestem dostrzegany jako kandydat do nagród, a od poprzedniej nagrody Nike, jaką otrzymałem, minęło już 7 lat. Co to była wtedy za wrzawa…Teraz mam już lat 39 i nie jestem pisarzem początkującym, więc jakby niknę w cieniu. „Nike” otrzyma w tym roku Sławomir Mrożek za 1 tom swoich wspomnień… Okażę się dobrym, przewidującym prorokiem… Nadchodzi pokolenie dwudziestolatków i jest wśród nich wielu utalentowanych (np. Dorota Masłowska). Ja już jestem jakby w wiekowej drugiej lidze. Zmniejszyła się także elitarność pisarza. (Tu trzeba się zgodzić z Kuczokiem – FL). Był czas, kiedy na spotkania z pisarzem przychodziły setki ludzi, a w jego głos wsłuchiwano się z wielką uwagą – pisarz stawał się swoistym społecznym guru.
Jak każda praca – pisanie jest dla mnie moim zawodowym obowiązkiem. Codzienny urobek musi być. Piszę 5-7 godzin minimum 2 strony dziennie w stanie absolutnej umysłowej koncentracji. Co innego, gdy się pisze scenariusze. Pisze się je w duetach, w zespołach i nie powiem – często na rauszu. Moja strategia pisania… wiem, co mam napisać. Znajduję detal, który potem rozrasta się całą fabułę, nad którą trzeba pracować. Jest pomył. Naturalnie, jak wspomniałem, w utworach znajdą się fakty z mojego życia, osobiste doświadczenia – ale to, co piszę – to jest literatura, a nie reportaż. Zadaniem pisarza jest nazwać to, co inni mogą pomyśleć!
Co dalej? Piszę, nie brakuje mi wyobraźni. Teraz siedzę nad powieścią ”Skazany na włóczęgostwo” oraz nad opowiadaniami erotycznymi. Chcę napisać także powieść wojenną, a także pracujemy nad scenariuszem filmu o Słabiku. Pisuję felietony do miesięcznika „Wino.” Nie potrafiłbym natomiast być pisarzem serialowym, do tego konieczne są inne predyspozycje pisarskie. Przeczytam wam fragment niedokończonego jeszcze opowiadania – takiej „podróby stylistycznej” trochę pod Gombrowicza. Trochę tu będzie żartu, trochę autoironii, trochę satyry na siebie i innych pisarzy, którzy potrafią się promować się ponad miarę swoich talentów i dokonań – mówił autor.
A potem nastąpiła luźna rozmowa o różnych sprawach literackich i nieliterackich, która pokazała słuchaczom Wojciecha Kuczoka jako człowieka otwartego, pogodnego i sympatycznego, któremu życzymy dalszych sukcesów ”na niwie”.