Olkuski szpital i Angelika Stępień – pacjentka, która dwukrotnie zgłaszała się na oddział ginekologiczny z dolegliwościami po cesarskim cięciu i nie otrzymała pomocy, na chwilę obecną nie doszli do porozumienia i wszystko wskazuje na to, że sprawa zakończy się na sali sądowej. O przypadku pani Angeliki pisaliśmy kilka tygodni temu. Pacjentka urodziła córkę poprzez cesarskie cięcie w Nowym Szpitalu w Olkuszu. Zgłaszała lekarzom, że rana boli i sączy się z niej krew, ale ci zapewniali, że wszystko jest w porządku. Sytuacja była daleka od „w porządku”, bo rana pękła, a kobieta dostała krwotoku wewnętrznego i musiała być operowana.
Pani Angelika podkreśla przy każdej okazji, że chciała nagłośnić sprawę i domaga się wyciągnięcia konsekwencji, nie z chęci zysku, ale po to, żeby żadną kobietę nie spotkało to, co ją. Sprawa była szeroko komentowana w środowisku olkuskim i poza nim, bo zainteresowały się nią media ogólnopolskie. – Łatwo się nie poddam i nie chodzi tu o pieniądze, lecz o to, by odpowiedzialni za to ponieśli konsekwencje. Sprawa trafiła już do prokuratury i właśnie policja zaczyna przesłuchania. O odszkodowanie również się staram. Mam już prawnika – mówi pacjentka. Jak twierdzi, jedyną osobą, która ją oficjalnie przeprosiła, jest ordynator oddziału, Jerzy Tylnicki. – Pan doktor był oburzony tym, co mnie spotkało, oraz tym, że lekarze, którzy badali mnie nie zadzwonili do niego. Lekarze już nawet po tym, jak doszło do mojej tragedii, nie poinformowali ani swojego przełożonego, ani zarządu szpitala o zaistniałym wydarzeniu – uważa pani Angelika. – Z zarządem szpitala spotkałam się dwa razy i raz panem ordynatorem. Zostały złożone mi wyjaśnienia, z których nic nie wynika, prócz kłamstw lekarzy. Przedstawiciel szpitala dzwonił do mnie z prośbą o trzecie spotkanie, lecz muszę to przemyśleć.
O ustosunkowanie się do sprawy poprosiliśmy zatem zarząd szpitala. Zapytaliśmy, na jakim etapie są konsultacje z pacjentką i czy wewnętrzne dochodzenie pozwala na wyciągnięcie wniosków, czy jest na to za wcześnie.
– Ten przypadek staraliśmy się dokładnie zbadać. Kilkakrotnie zarząd szpitala spotkał się z panią Angeliką. Ordynator oddziału ginekologicznego wyjaśniał pani Angelice od strony medycznej tę sytuację. Nasze propozycje nie satysfakcjonują pacjentki. Chcielibyśmy usłyszeć, jakie są oczekiwania pani Angeliki, dlatego poprosiliśmy ja o kolejne spotkanie – tłumaczy w imieniu zarządu Marta Pióro, rzecznik prasowy Grupy Nowy Szpital. – Jeśli chodzi o inne wnioski z tego zdarzenia, to wprowadzono codzienne spotkania z ordynatorami oddziałów, aby zapewnić jeszcze lepszą komunikację między personelem. Wystąpiliśmy również o zbadanie sprawy do wojewódzkiego konsultanta ds. ginekologii, aby uzyskać bezstronną opinię na temat tego zdarzenia. Przykro nam, że pani Angelika trafiła po raz drugi do szpitala. Będziemy się starali, aby takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości chociaż trzeba pamiętać, że każdy zabieg chirurgiczny niesie za sobą ryzyko wystąpienia powikłań. Chcemy, żeby pani Angelika była usatysfakcjonowana, życzymy jej dużo zdrowia i żeby jej nic takiego więcej nie spotkało – odpowiedziała rzeczniczka.
Z informacji uzyskanych od pacjentki wynika, że samo słowo przepraszam nie wystarczy. To nie pierwszy przypadek, kiedy pacjent olkuskiego szpitala domaga się zadośćuczynienia lub odszkodowania. Świadomość w tym względzie jest już coraz większa i pacjenci dochodzą swoich praw na drodze sądowej. Do Stanów Zjednoczonych, gdzie odsetek takich spraw jest jednym z najwyższych na świecie, jeszcze nam daleko, ale polscy pacjenci coraz lepiej znają swoje prawa i domagają się rekompensaty za uszczerbek na zdrowiu wynikający z winy lekarza. Tego typu sprawy niestety ciągną się latami. Jaskrawy przykład tego mieliśmy przy okazji chłopca, mieszkańca powiatu olkuskiego, który w wyniku lekarskiego zaniedbania przyszedł na świat w olkuskim szpitalu z poważnymi dysfunkcjami. Rodzina przez 10 lat dochodziła swych racji, tracąc czas i pieniądze. Ostatecznie udowodniono winę lekarza, a rodzina otrzymała jedno z najwyższych w kraju odszkodowań w tego typu przypadkach – milion złotych. Opiekunowie podkreślali, że żadne pieniądze nie są w stanie im zrekompensować tego, co się stało, ale pomogą im podnieść się z finansowej ruiny, a jaką popadli w konsekwencji tego zdarzenia.
Nie każdy decyduje się na wniesienie sprawy do sądu. Pacjentów zniechęca czas i trudności w udowodnieniu winy. Nie każda komplikacja jest spowodowana zawinionym działaniem lekarza, lub jego brakiem, kiedy było konieczne. Jednak są takie przypadki, w których jest możliwe udowodnienie przed sądem, że pacjentem nie zaopiekowano się w odpowiedni sposób. W wielu z nich sprawę udaje się załatwić bezpośrednio z placówką, w której doszło do zaniedbania (szpitale mają wykupione OC). Dzieje się to raczej rzadko, bo wiele szpitali do samego końca chce udowodnić swoją niewinność.
Gdzie szukać pomocy i wiedzy, jak działać? Najlepiej od razu zgłosić się do biura Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej, który może zadecydować o wszczęciu postępowania wyjaśniającego (OIL w Krakowie, ul. Krupnicza 11a, tel. 12 6191717). Warto pamiętać, że decydujące w tej kwestii są nasze konkretne argumenty i dowody, a nie odczucia i emocje, które często biorą górę w takich sprawach.
Jakie jest Wasze zdanie w kwestii roszczeń pacjentów za błędy lekarskie? Czy Waszym zdaniem wiedza pacjentów jest w tej kwestii wystarczająca i znają swoje prawa? Czy może w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia mało kto zdaje sobie sprawę, że należy mu się rekompensata? Czekamy na Wasze opinie na www.przeglad.olkuski.pl!
Szkoda że na porodówkch często zapomina sie o człowieczeństwie , rodzące kobiety są przedmiotami.
Ordynator Tylnicki zachował się honorowo, bo przeprosił. Dlaczego nie przeprosili ci co najwięcej sie przyczynili do cierpień tej kobiety. Czy tak trudno, przeciez to ludzie po studiach, inteligentni. Mówią.
Stara kadra jest pewnie tak pewna jak kiedśs ordynator, najważniejszy z ważnych. Jeśli postępują podobnie do niego to tylko wymiana ginów pomoże.Tez miałam nieprzyjemne spotkania z tymi ludźmi w przeszłości. Był czas, ze Olkuszanki nie chciały rodzić w Olkuszu. Czy wróciły te czasy?Lekarze bardzo często przyjmują pacjentki prywatnie obiecując , że będa przy nich w czasie porodu a róznie to bywa.Szanujmy się nawzajem, bądźmy ludźmi.