czarnecki_006

Pan Kazimierz Czarnecki, Honorowy Obywatel Miasta Olkusza. Tu się urodził lat temu prawie 90 i to miasto było terenem jego niezmordowanej aktywności społecznej. Obecnie, zgodnie z logiką życia, patrzy już na świat z dystansem. Wielu ludzi myśli o nim z sympatią. Dla młodych jednak jest już człowiekiem nieznanym. Na wspomnienia o Ojcu udało się nakłonić jego córkę, Panią Barbarę Orkiszową.

– Rodzina Czarneckich wywodzi się z rejonu Pińczowa i Nowej Słupi, skąd dziadkowie przyjechali do pracy do Olkusza. Dziadek Jan był gajowym i znalazł pracę w Towarzystwie „Saturn”, do którego należały wszystkie okoliczne lasy. Jeszcze przed I wojną światową zaangażowany był, wraz z braćmi żony – Walkiewiczami – w ruch PPS. Poza krótkim epizodem migracji w okolice Płocka, cała rodzina Czarneckich, ich dzieci i wnuki, związana jest z Olkuszem. A rodzina jest bardzo liczna, bo dziadkowie Anna i Jan mieli 6 dzieci, każde z dzieci też po kilkoro, tylko ja jestem jedynaczką. Dziadkowie starali się jak mogli zapewnić dzieciom dobre wychowanie, szkołę, później nauczyć fachu. Ojciec opowiadał, że w ich domu nigdy nie było głodu, a wyposażenie domu, ład w obejściu i sad, wyróżniało go spośród okolicznych gospodarstw. Osiągnęli to dzięki wielkiej pracowitości rodziny, dla której uczciwa praca była wyrazem honoru. Jako rodzinne pamiątki pozostały nam z tamtych czasów jedynie zdjęcia, bo Tata po ślubie wyprowadził się z domu rodzinnego.

… Kiedy myślę Mój Ojciec…  Myślę o człowieku szlachetnym, mądrym i bardzo pracowitym. O jego niełatwym życiu. Dobre wychowanie: w szacunku do innych ludzi, patriotyzmie, uczciwości i pracowitości, pomogły mu przeżyć z „otwartą przyłbicą” niełatwe okresy w zawiłej historii Polski. Kilka lat swojej młodości (1941- 45) stracił w hitlerowskich więzieniach i obozach pracy w Hermansdorf, Ratwitz, Markstadt, Auschwitz. Miał wtedy lat zaledwie osiemnaście. Kiedy zapytałam, czemu nie uciekł z obozu, odpowiedział, że Niemcy straszyli więźniów, że jak uciekną, to do obozu trafią ich rodzice. Z miłości do nich pozostał w obozie mobilizując wolę przetrwania. Wojenna przeszłość wciąż w nim żyje i wpływa negatywnie na jego zdrowie: głód, zimno, praca ponad siły w tamtym czasie, owocują złym stanem zdrowia. Przez lata wspomnienia mobilizowały go do działań utrwalających los robotników przymusowych i przekazu historycznego młodemu pokoleniu. Od roku 1989 pracował w Stowarzyszeniu Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę. Pomógł wielu byłym więźniom dojść swoich praw odszkodowawczych. Wraz z kolegami z olkuskiego Koła Więźniarskiego podjął uchwałę o  budowie pomnika poświęconego mieszkańcom Ziemi Olkuskiej pomordowanym w więzieniach śledczych i obozach koncentracyjnych w czasie okupacji hitlerowskiej. Pomnik ten odsłonięto na starym cmentarzu 19 czerwca 2005 roku, a za inicjatywę jego budowy Tata odznaczony został medalem „Pro Memoria”, choć przecież nie o medale mu chodziło. Nigdy mu zresztą nie chodziło o zaszczyty ani o medale.
Całe swoje zawodowe życie związał z Olkuską Fabryką Naczyń Emaliowanych. Pracował tam lat 36, był działaczem związkowym, instruktorem nauki zawodu w Szkole Przyzakładowej, za co uhonorowano go „Medalem Komisji Edukacji Narodowej”, a młodzież wyróżniła tytułem „Najlepszy nauczyciel i wychowawca”. Wśród kolekcji medali – te wyróżnienia ceni sobie najbardziej. Może geny pedagoga mam właśnie po nim?

 …Myślę o nim… Jako o urodzonym  społeczniku. W Olkuszu był doprawdy człowiekiem – instytucją. Uczestniczył we wszystkich ważnych wydarzeniach tego regionu. Od harcerstwa w dzieciństwie, przez członkostwo w Chórze Hejnał, amatorskim ruchu kulturalnym przy OFNE. Był działaczem związku zawodowego „Metalowców”, radnym przez kilka kadencji, ławnikiem sądowym, członkiem PTTK, Klubu Sportowego, Ochotniczej Straży Pożarnej, Stowarzyszenia na rzez Organów Hansa Hummla, wreszcie, co najważniejsze, Posłem na Sejm w latach 1972-76. Był członkiem PZPR, czego nigdy nie ukrywał i nie wstydził się za swoje czyny. Przez wiele lat przewodniczył Komitetowi Osiedlowemu Pakuska. Wszystkie funkcje, duże i małe, traktował jednakowo ważnie, byle służyły ludziom. Zdobył za to prawdziwy szacunek społeczny.

…myślę o tym, co od niego wzięłam… Kult rodziny…Tata był liderem swego licznego rodzeństwa. Pomagał wszystkim, utrzymywał rodzinne kontakty. I taka rodzina mnie ukształtowała. Tata miał fenomenalną pamięć i zamiast bajek snuł opowieści o dawnym, przedwojennym Olkuszu, swoim dzieciństwie, o lesie, w którym się wychował, a później o czasach wojny, ludzkich postawach. Własnym przykładem uczył mnie wartości pracy i satysfakcji z działalności społecznej. Tata wiedział, jak dotrzeć do mnie z książkami, uczył mnie czytać… na powieściach historycznych Karola Bunscha. Może dlatego potem podjęłam studia  historyczne. Atmosfera mojego rodzinnego domu była wspaniała, rodzice byli dobrym małżeństwem, a jak widać na tym oto zdjęciu – Mama była  kobietą nad wyraz urodziwą. Mama nauczyła mnie zasady: „ciesz się chwilą i nie płacz nad rozlanym mlekiem”. Tą atmosferę, rodzinne tradycje i postawy, przeniosłam do swojej rodziny, którą tworzymy z Janem dla naszych trzech synów.
 …odziedziczyłam również żyłkę społecznikowską.

 … myślę o tym, jak mnie wychował… Na osobę tolerancyjną dla każdej „inności”.  Wychował się w rodzinie o poglądach lewicowych i nauczył mnie szacunku do ludzi. Jedynym kryterium, jakie stosował w życiu, to podział na ludzi mądrych i głupich. Nauczył mnie współpracować z ludźmi mądrymi bez względu na ich poglądy i trzymać się z daleka od ludzi zawistnych. Przekazał mi też swoją życiową dyrektywę: „Jeśli możesz pomóc – to pomóż, ale nie licz na wdzięczność”.

 … myślę o tym, jak mam mu się za to odwdzięczyć… Tego się nie da materialnie sformułować. Wdzięczność pozostaje w sercu. Odwdzięczam się przez otoczenie go opieką i szacunkiem całej rodziny w jego sędziwych latach.

– No, jeszcze będziesz się mną opiekować co najmniej 10 lat, bo nie odpuszczę z setki – komentuje będący wciąż w dobrej formie Pan Kazimierz, przysłuchujący się naszej rozmowie.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Adam Cyra
Adam Cyra
11 lat temu

Z p. Kazimierzem Czarneckim współpracowałem przy budowie pomnika na Starym Cmentarzu w Olkuszu.
Pomnik ten, odsłonięty w 2005 r.,poświęcony jest mieszkańcom ziemi olkuskiej zamordowanym w hitlerowskich więzieniach i obozach koncentracyjnych, zarówno Polakom jak i Żydom.
Pan Czarnecki, jako prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych – Koło Nr 2 w Olkuszu, namówił mnie również do napisania książki „Mieszkańcy ziemi olkuskiej w hitlerowskich więzieniach i obozach koncentracyjnych”, wydanej w 2005 r.
Dzięki zachęcie i pomocy p. Czarneckiego, kilka lat temu, Anna Rzemieniuk, uczennica Gimnazjum Nr 4 im. K.C. Norwida w Olkuszu, napisała pracę konkursową na temat olkuskich Żydów, która w konkursie ogólnopolskim zdobyła pierwszą nagrodę.
Współpraca z p. Czarneckim wiele mnie nauczyła, budząc dla Niego podziw i ogromny szacunek.

Lukasz Czyz
Lukasz Czyz
11 lat temu

Szanowny Autorze. Mam 33 lata, uwazam sie za mlodego czlowieka. Doskonale wiem, kim jest Pan Kazimierz Czarnecki, mialem tez okazje osobiscie Go poznac. To zacny, niezwykle uprzejmy i kulturalny, zasluzony dla miasta czlowiek. Mysle, ze dobrze sie stalo, iz pojawil sie ten tekst. Zycze Panu Kazimierzowi duzo zdrowia, a Pania Basie serdecznie pozdrawiam 🙂

Jan Durański
Jan Durański
11 lat temu

Pana Każmierza poznałem pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku .Mile wspominam działalność związkową Pana Każmierza;byłem uczestnikiem kilkunastu imprez organizowanych przez Niego-były wspaniałe. W Komitecie
Osiedlowym na Pakusce zarażił mnie ideą społecznikowską.
Zawsze był wspaniałym Człowiekiem.Panie Kaziku-wiele,wiele lat w zdrowiu i kilku prawnuków.

Paweł Goc
Paweł Goc
11 lat temu

Dla niego liczył się człowiek a w nas widział przyszłość tego zakładu, miasta i narodu. Za przekazane mi wartości, podejście do zawodu i pracy pragnę tą drogą Panu podziękować Panie Kazimierze. Życzę Panu jeszcze wielu, wielu lat w zdrowiu, pociechy z córki Basi, z którą miałem przyjemność uczęszczać do jednej klasy w sławnej trójce jak i oczywiście pociechy z wnucząt jak i zapewne prawnucząt. Mam nadzieje, że pozostanie Pan jeszcze bardzo długo aktywny, co zapewne jeszcze wielu uszczęśliwi.

Paweł Goc
Paweł Goc
11 lat temu

Miałem ten zaszczyt, iż osobiście znałem Pana Kazimierza. Najpierw, jako chłopak z „Czarnej Góry” i ze „Starego Placu” jak również syn koleżanki Pana Czarneckiego potem, jako uczeń ZSZ przy OFNE. Pan Kazimierz w tym okresie był moim i nie tylko, nauczycielem zawodu. Jeśli o innych pedagogach można by było mieć „różne” zdanie tak o Panu Kazimierzu byłoby wielką niegodziwością powiedzieć coś negatywnego. Dbał o nas i zabiegał, by niczego nam młodocianym nie brakowało i by nie działa się nam krzywda nie mówiąc już o umiejętnym podejściu w celu przekazania nam bogatej wiedzy i doświadczenia.
cdn…