Lipiec mamy piękny, więc aż się prosi, by wybrać się na wycieczkę po naszej pięknej ziemi olkuskiej. Proponuję kilku tras dla turystów rowerowych (ale nie będzie kłopotu, jeśli ktoś się wybierze na nie pieszo); niektóre dość oryginalne, bo przecież mamy czasy postmodernistyczne, można więc wszystko, a więc także zaproponować turyście zwiedzanie czegoś, co kiedyś uważane za mało atrakcyjne, czy nawet uciążliwe.
Trasa szlakiem zamków i warowni Ziemi Olkuskiej
(Olkusz – Rabsztyn – Bydlin – Klucze)
Rabsztyn część pałacowa
Na początku będzie klasycznie, bo o czymś, co jest najbardziej znaną atrakcją naszego regionu – o zamkach i warowniach. Zaczynamy w Olkuszu, na rynku, obok tzw. sztucznych ruin ratusza rozebranego w XIX w. Nim obiekt zostanie udostępniony do zwiedzania można zerknąć przez przeszklenie do jego średniowiecznych piwnic odkopanych przed kilku laty, podczas remontu centralnego placu miasta. Z rynku wyjeżdżamy ul. Augustiańską, obok murków, którymi zaznaczono ślady po ufundowanym przez Władysława Jagiełłę, a rozebranym w XIX w. kościele Najświętszej Marii Panny i klasztorze Augustianów. Następnie skręcamy w lewo, i ul. Kościuszki jedziemy prosto, kierując się na Wolbrom. Drogą nr 783 wspinając się na wzgórze Sikorka, skąd rozpościera się ładny widok na północ, dostrzeżemy już wapienne wzgórze z ruinami zamku w Rabsztynie (4 km od olkuskiego rynku).
Rabsztyn wieża bramna
Z drogi wolbromskiej skręcamy w lewo, przed pierwszymi zabudowaniami Rabsztyna; jesteśmy pod jednym z okazalszych orlich gniazd – jak nazywa się zamki i warownie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Murowany zamek został zbudowany w XIV w., ale wcześniej była tu drewniana warownia. Pierwszymi właścicielami zamku był ród Toporczyków, następnie władali nim m.in. słynny polski husyta Spytko z Melsztyna, Tęczyńscy i Bonerowie. Za czasów Mikołaja Wolskiego i Zygmunta Myszkowskiego zamek rozstał rozbudowany o część pałacową, z której do dziś pozostały okazałe ściany; zamek wówczas był okazałą magnacką siedzibą.
Rabsztyn okno w części pałacowej
W 1657 r. został jednak ograbiony i spalony przez wycofujące się wojska szwedzkie. Lustracja z roku 1660 opisywała stan w jaki popadło wtedy to zamczysko: „…zamek na skale przyrodzonej (…), który od Szwedów na ustępowaniu spalony iest (…). Pokoie po obu stronach kosztowne, ale w ruine poszły. Trzecia strona największa, którą niebosczyk Myszkowski Marsz. W.(ielki) Kor.(onny). z gruntu wymurował, o 40 circiter plus minus pokojach, w murze tylko samym stoi…”.
Rabsztyn piwnice dworu
Kolejna lustracja z 1789 r. opisuje wszelako jeszcze niezły stan zamku: „połowa tylko murów rozwaliną stoją, na drugiej połowie dach do reszty spada przez co już pokoje pognieły. Rezydencya Starosty z izbami, spiżarnia, dobrze utrzymana, dachem gontowym pokryte. Folwark przystawiony do murów. Studnia bardzo głęboka w skale wykuta, nowo wyreperowana, dachem pokryta. Szpiklerz pod gontami z piętrem porządny; stodoła o dwóch boiskach; browar pod gontami, z suszarnią, palarnią, izbą do roszczenia słodu, izbą dla pisarza i z szpiklerzem”. Z tego też czasu pochodzi najstarszy znany widok zamku, który uwiecznił Zygmunt Vogel.
Zygmunt Vogel Rabsztyn – zamek 1792 r.
Przez ponad trzysta lat Rabsztyn popadał w ruinę; około połowy XIX w. rozpadła się mocno nadgryziona zębem czasu wieża zamku górnego zwieńczona ceglanym donżonem. W ciągu ostatnich kilkunastu laty zamek i jego otoczenie bardzo się zmieniły; staraniem władz Olkusza mury zostały zabezpieczone przed dalszą destrukcją, nadbudowano wieżę bramną. Odbudowano częściowo wieżę zamku gotyckiego (górnego) – w ostatnich miesiącach podniesiono ją o kolejne piętro – miejmy nadzieję, że odtworzone zostanie także ceglane zwieńczenie. Odkopano też i częściowo wyremontowano piwnice zamku średniego, oraz odtworzono wieżę w zachodnio-południowym narożniku. Uporządkowano też teren zamku i wokół niego, dla turystów zmotoryzowanych zbudowano parking. Teraz z kolei odbudowywany jest most drewniany nad fosą.
Rabsztyn dwór krótko przed rozbiórką
Po spaleniu zamku przez Szwedów nowi starostowie rabsztyńscy przenieśli się do wybudowanego u jego podnóża okazałego dworu. Z oryginalnego dwugankowego budynku pozostały dziś tylko piwnice, gdyż to, co postawiono w jego miejscu, w bardzo niewielkim stopniu przypomina oryginał (choć takie były zalecenia konserwatorskie, dlatego też nadzór budowlany wstrzymał prace przy obiekcie).
Ruiny zamku w Bydlinie
Drogą u podnóża zamku kierujemy się na północny-zachód, w stronę Czarnego Lasu. Tam nasza trasa pokrywa się z trasą czerwonej ścieżki rowerowej, która po kilku kilometrach, częściowo skrajem lasu, a w drugiej części jego skrajem, wśród skałek, doprowadza nas do Jaroszowca. Tam skręcamy na drodze głównej w prawo i kierujemy się cały czas prosto – w stronę dworca Jaroszowiec Olkuski. Przy charakterystycznym ponad stuletnim budynku dworca (zachowała się na nim jeszcze tabliczka z dawną nazwą stacji: Rabsztyn) skręcamy w lewo i wnet w prawo, w stronę Kolbarku, do którego mamy ok. 4 km. W połowie drogi do tej wsi, tuż za mostem nad Białą Przemszą, skręcamy w lewo na odpoczynek w miejscu zwanym Kobylicą. Nad meandrującą rzeką można urządzić piknik, pamiętając, że jeśli to jest piękne weekendowe przedpołudnie, to wtedy może być tu tłoczno. Wracamy do drogi w stronę Kolbarku; w tym miejscu jest mocno pod górkę, ale już za chwilę, po łuku, mamy zjazd i jesteśmy w Kolbarku, a wnet w następnej wsi – niegdyś, przez chwilę nawet mieście – Bydlinie.
Ruiny zamku w Bydlinie
W centrum wsi, na rozjeździe, skręcamy w lewo; mijamy potężną lipę (pomnik przyrody), potem kościół katolicki z 1865 r., szkołę, a za wsią, droga łukiem w prawo doprowadza nas pod kaplicę z XVIII w. i cmentarz, na którym pochowani się legioniści Józefa Piłsudskiego polegli w bitwie pod pobliskimi Krzywopłotami. Po drugiej stronie drogi wznosi się wzgórze św. Krzyża, które zwieńczone jest ruinami zameczku myśliwskiego z XIV w., zamienionego przez Jana Firleja w 1570 r. na zbór kalwiński (w legendach mylnie nazywanego ariańskim), w 1596 został przemianowanego przez Mikołaja Firleja na kościół katolicki. Budynek zniszczyli w 1655 r. Szwedzi gen. Mullera zdążający pod Częstochowę.
Ruiny zamku w Bydlinie
Zbocza wzgórza usiane są pozostałościami okopów z czasów walk 1914 r. Opuszczamy nieco odrestaurowane malownicze ruiny i wracamy na drogę. Kierujemy się w drogę powrotna, ale teraz proponujemy podążyć ponownie czerwonym szlakiem rowerowym, którym przez Cieślin, obok zabytkowego młyna, Golczowice, wypadamy na drogę w Jaroszowcu, tu skręcamy w lewo, w stronę Klucz. Przed ta miejscowością, gdy kończy się wysoki las, skręcamy w lewo, potem zostawiając po czyjąś opieką rowery lub uwiązane do zapory, idziemy na południe, następnie u niewysokiej ściany skalnej idąc na zachód wspominamy się na wzgórze Groble.
Skała Groble w Kluczach
To bardzo ciekawe miejsce, gdzie w średniowieczu wznosiła się tu strażnica, po której pozostał wyraźny ślad wykutej w skale fosy oraz wał ziemny. W 1964 r. w jednej ze swoich prac wspominał o niej Janusz Bogdanowski, późniejszy profesor w katedrze architektury krajobrazu krakowskiej Politechniki. Przez pewien czas strażnicę w Kluczach utożsamiano z… zamkiem Rabsztyn. Pozostałości strażnicy przebadali w 2008 r. Łukasz Porzuczek, Dariusz Rozmus i Jerzy Roś (między innymi przeskanowano teren).
Widok ze skały Groble
Poza szeroką na ok. 4 m i głęboką na ok. 90 cm fosą, udało się również odnaleźć przed wałem pozostałości kwadratowego obiektu (610 cm x 610 cm), który był prawdopodobnie budynkiem bramnym. W trakcie poszukiwań powierzchniowych odnaleziono kawałek ceramiki, być może z XIV w., i kilka grudek glinianej polepy. Archeolodzy przypuszczają, że także bardzo płaska powierzchnia ostańca jest spowodowana przez budowniczych strażnicy, którzy zniwelowali teren. Sama strażnica była – jak się sądzi – drewniana. Nazwa „Groble”, może zaś pochodzić od opłaty zwanej „groblowe”, inaczej zwanej też „mostowe” (opłata za przejazd groblą lub mostem). Być może więc w nazwie tkwi też wytłumaczenie, dlaczego ją zbudowano.
Skała Groble
Zdobycie Skały Groble nie jest wielkim wyczynem, mogą się nań wdrapać nawet dzieci. To idealne miejsce na niedzielny spacer. Na Skałę Groble można też dotrzeć od strony ul. Jurajskiej. Trzeba tylko uważać na szczycie, żeby nie spaść, bo nie ma tam żadnych zabezpieczeń. Poświeciłem mu tyle miejsca, bo inaczej niż w przypadku Rabsztyna, czy Bydlina, pozostaje ono mało znane i często nie ma o nim wzmianki nawet w przewodnikach. Oczarowani pięknym widokiem, jaki się stąd rozpościera, schodzimy do rowerów i wracamy na drogę. Następnie przez Klucze, wracamy do Olkusza.
Trasa liczy ok. 30 km – średnia skala trudności.
Trasa pustynna – Dziadowskie Morze i Pustynia Błędowska
(Olkusz – Starczynów – Bukowno – Bolesław – Klucze – Olkusz)
Oaza pod Olkuszem zdjęcie przedwojenne
Wszyscy słyszeli o Pustyni Błędowskiej, a przecież to nie jedyny taki twór na Ziemi Olkuskiej. Kiedyś była jeszcze Pustynia Ryczowska (zwana Babimi Dołami), ale dziś już śladu po niej niema, a jest pod Olkuszem jeszcze Pustynia Starczynowska. I to na nią pierwsza zajrzymy, ale przecież najpierw musimy się wybrać miejsce na rozpoczęcie wędrówki. Nie będę oryginalny – na dobre miejsce wyjazdu pasuje olkuski rynek. Z tego placu, obok rynku krakowskiego, największego miejskiego majdanu w Małopolsce, wychodzimy na południe, a dokładnie to schodzimy w ul. Żuradzką, która prowadzi w stronę Żurady. Idziemy żółtym szlakiem pustynnym i przekraczamy tory kolejowe (w tym tzw. „ruski tor”, czyli szerokotorową Linię Hutniczo-Siarkową), a tuż przy ośrodkiem sportowym Czarna Góra przejedziemy mostem nad rzeką Baba, legendarną, co to obok królowej Bony, była drugą „babą”, która okradła Polskę (Bona wywiozła majątek do Włoch, rzeka Baba zalała olkuskie kopalnie ołowiu i srebra). Co ciekawe rzeka Baba to kiedyś był tzw. ponik, to jest ciek wodny, który ginął w podolkuskich piaskach. Teraz ma się dobrze, bo zasilany wodami odpompowanymi z kopalni, toczy wody, aż wpadają do Sztoły, a ta do Białej Przemszy.
Z ronda zjeżdżamy lekko w prawo, a potem, wciąż szlakiem Pustynnym po ok. 200 metrach skręcamy w prawo, w las; od ronda towarzyszy nam jeszcze niebieski szlak pątniczy św. Jakuba (oznaczony jest muszelką). Leśny dukt prowadzi nas na zachód, przez tereny dawnej Pustyni Starczynowskiej (zwanej też Dziadowskim Morzem). Powstała ona podobnie jak Pustynia Błędowska, za przyczyną człowieka; drzewa miejscowe wycięto na potrzeby górnictwa i hutnictwa. Ogołocone piaski polodowcowe (sięgają 20 metrów głębokości) zostały uwolnione. Wiatr rozsiewał je wokół i pustynia się powiększała. Z czasem podeszła pod Olkusz (przed wojną zdarzały się w mieście …burze piaskowe!). W latach 30.tych XX wieku Pustynia Starczynowska miała 5 km kw. powierzchni. Po 1949 r. w ramach walki z nieużytkami rozpoczęto obsadzanie terenów pustyń Starczynowskiej i Błędowskiej ekspansywną wierzbą kaspijską, a także sosną i innymi gatunkami. W rezultacie Dziadowskie Morze zarosło. Pozostały tylko nieliczne łachy piachu i jedno miejsce, gdzie – z niewiadomych dla leśników powodów – nic nie chce rosnąć i nawet kilkudziesięcioletnie sosny przypominają japońskie drzewka bonsai.
W Starczynowie (najstarsza dzielnica Bukowna) opuszczamy oba szlaki, przejeżdżając przez tory kolejowe i kierując się w prawo, a potem pod górkę. Następnie cały czas prosto dojeżdżamy do drogi głównej, gdzie skręcamy w prawo. Gdy będziemy zjeżdżać z górki po prawej stronie miniemy Zakłady Górniczo-Hutnicze „Bolesław”, gdzie produkuje się cynk. Przy gmachu dyrekcji ZGH, w zabytkowym budynku z czerwonej cegły, dawnym biurowcu kopalni „Ulisses”, znajduje się ekspozycja dotycząca historii górnictwa na Ziemi Olkuskiej (zwracają uwagę maszyny górnicze zgromadzone na placu przed budynkiem). Kontynuując jazdę tą samą droga, co dotąd, dojedziemy do Bolesławia, gdzie skręcamy w prawo i dalej cały czas jadąc ul. Główną, mijając po lewej ładny neogotycki kościół parafialny, a po prawej XIX w. dworek, dojeżdżamy do ostatnich zabudowań, gdzie skręcamy w prawo, kierując się na drogę nr 791 tzw. Bydlinkę – do Klucz jest stamtąd 7 km. Po około pięciu kilometrach możemy zjechać w lewo, w drogę wiodącą przez las, która doprowadzi nas do tzw. Róży Wiatrów – wybudowanej ostatnio, bardzo popularnej wśród turystów – konstrukcji drewnianej, z której można popatrzeć na Pustynie Błędowską. Ale ja jednak proponuję pojechać dalej – do samych Klucz; gdy wjedziemy do tej miejscowości jedziemy ok. 400 m, a potem skręcamy znów w lewo, pod ostrym katem, w ul. Pustynną, następnie w prawo – w ul. Boczną, a potem ponownie w lewo, w ul. Górną, którą wspinamy się na punkt widokowy czyli Górę Czubatkę. Tam widać dokładnie, jak wielką była kiedyś pustynia i ile już zdołano jej odtworzyć dzięki środkom unijnym i projektowi rewitalizacji.
Pustynia Błędowska częściowo już oczyszczona z roślinności
Kiedyś Pustynia Błędowska miała aż 80 km 2, dziś jest to ok. 33. km² (mniej więcej 10 km na 4 km, większa część na terenie woj. małopolskiego). Są dowody, że obserwowano tu znane z wielkich pustyń afrykańskich zjawisko fata morgany, czyli przenoszenia przez gorące masy powietrza obrazów miejsc, które znajdują się w znacznym oddaleniu. Tak to zjawisko opisał w 1924 r. w czasopiśmie „Kosmos” profesor Kazimierz Piecha, który zaobserwował je na Pustyni Błędowskiej 18 maja tegoż roku: „Poranek tego dnia był chłodny, w południe słońce prażyło dość silnie. W momencie gdyśmy się znaleźli pośrodku wielkiej płaszczyzny piaszczystej, ukazała nam się w zachodniej stronie pustyni falująca lekko, ciemnostalowa tafla jeziora, w której przeglądały się wydmy i drzewa na nich rosnące, tak, ze złudzenie istnienia pobliskiego jeziora było zupełne. Złudzenie to potęgowały jeszcze wysepki na ‘jeziorze’, które nie były niczym innym jak niewielkimi wydmami piaszczystymi pokrytymi niską roślinnością. Zjawisko to obserwowaliśmy przez przeszło godzinę, a złudzenie istnienia tafli jeziornej nie znikło, owszem, potęgowało się jeszcze przy oglądaniu tego pozornego jeziora przez 8-krotnie powiększającą lornetkę polową Zeissa. Uczestnicy wycieczki nie wierzyli mi, że to tylko miraż – twierdzili stanowczo, że w tej części pustyni musi być widocznie jezioro. Tafla pozornego jeziora była od nas o ok. 2-2,5 km odległa, przekonać by mi było zatem dość łatwo uczestników wycieczki, ze tam nie ma jeziora przez udanie się w to miejsce. Jest to jednak, jak wiadomo niekonieczne, gdyż wystarczy wznieść się parę metrów ponad otaczającą równinę, a miraż niknie. Ponieważ w pobliżu były wydmy, więc wprowadziłem towarzyszów wycieczki na grzbiet tychże i tu każdy mógł się dowolnie przekonać, że uległ złudzeniu”.
Pustynia Błędowska widziana z nieistniejacego już bunkra na wzgórzu Dąbrówka w Chechle
Na zachodzie pustynia sięga Błędowa (dzielnica Dąbrowy Górniczej), na wschodzie Klucz, na północy wsi Chechło (słynie z lokalnego produktu alkoholowego zwanego „Czarem Pustyni, jest tu też ładny punkt widokowy), a na południu ograniczają ją lasy. Średnia miąższość piasków to 40 m (maksymalnie do 70 m). Przez pustynię przepływa rzeka Biała Przemsza. Z zarośli i drzew oczyszczono kilkaset hektarów piasku. Długi czas związku z pracami wstęp na pustynię był zabroniony. Trzeba pamiętać, że ten największy obszar piasku w Europie od kilkudziesięciu lat jest też poligonem wojskowym; legenda mówi, że podczas II wojny ponoć ćwiczyli tu nawet niemieccy żołnierze z Africa Korps, na prawdziwość której jednak nie ma żadnego dowodu. Po wojnie ściągano tu złom w postaci czołgów i dział. W PRL-u między innymi skakali tu na spadochronach komandosi z 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej – która – jak sama nazwa wskazuje była z Krakowa, a ostatnimi czasami odbywały się tu na przykład manewry wojsk lotniczych NATO. Teraz więc, nim wycięto roślinność, musiano ją rozminować. Na Pustyni Błędowskiej można spotkać piżmaki, a ostatnimi laty także bobry. Nad tą rzeką żyją aż trzy gatunki zwierząt wymienionych w „Polskiej czerwonej księdze zwierząt”, obok wspomnianego bobra europejskiego, są to jeszcze minog strumieniowy (ryba) i kureczka nakrapiana (ptak). Czasem w okolicy pojawiają się łosie. Z ptaków wymieńmy zalatujące tu rzadkie kulony. A z gadów występuje tu obok częstej jaszczurki zwinki, wąż gniewosz plamisty.
Bardzo trudne warunki ma roślinność (piasek może się nagrzać do temperatury nawet 70 stopni C), stąd nie dziwi występowanie tu gatunków pustynnych. Na piaskach rosną głównie trawy: szczotlicha siwa i wydmuchrzyca piaskowa (dorasta do ok. 1 m, szerokie liście koloru niebiesko-zielonego, sprowadzono ją tu najprawdopodobniej jeszcze w średniowieczu znad morza, by utrzymywała lotne piaski). Obok traw wyrastają wiosną i żyją do lata, kiedy to wypala je słońce: chrószcz nagołodygowy, sporek wiosenny i płonnik włosisty. Z roślin kwiatowych macierzanka piaskowa, turzyca piaskowa i kocynka. Najbujniejsza roślinność występuje w pobliżu Białej Przemszy. Z najciekawszych roślin można tu spotkać wyspowe stanowisko warzuchy polskiej (u źródeł rzeki Białki).
Staw w Kluczach
Z Czubatki zjeżdżamy leśną drogą na północ, która obok wzgórza Rudnica doprowadzi nas do urokliwych stawów (dawnych kamieniołomów): Zielonego, a następnie Czerwonego. Drogą przy stawie Czerwonym dotrzemy do Klucz, gdzie w Urzędzie Gminy możemy obejrzeć ekspozycję o Pustyni Błędowskiej. Z Klucz drogą nr 791 wracamy do Olkusza.
Trasa ma ok. 30 km długości i jest umiarkowanie uciążliwa.
Trasa postindustrialna
(Olkusz – Pomorzany – Bolesław – Ujków Stary – Olkusz)
Sztolnia Ponikowska
Zaczynamy w olkuskim skateparku przy ul. Głowackiego. Ozdobą tego miejsca są maszyny górnicze, ładowarki (tzw. Łki) i górnicza kolejka, które jeszcze niedawno pracowały w olkuskich kopalniach. Niestety, dostępne pokłady rud cynku kończą się, kończy więc żywot i najstarsze polskie zagłębie górnicze. Ostatnia czynna kopalnia – Pomorzany – wkrótce będzie wygaszana.
Sztolnia Ponikowska pod Hutkami rozjechana przez quady
Ze skateparku kierujemy się na zachód, do ul. Długiej, i wnet skręcamy w ul. Ponikowską, którą docieramy do lasu. Wśród drzew widzieć będziemy regularne, wysokie na kilka metrów kopce – dawne szybiki kopalniane i hałdy. Po 200 m odbijamy w lewo, w leśną drogę. Dzięki Nadleśnictwu Olkusz, które postawiło tabliczki informujące, gdzie jest Sztolnia Ponikowska, nie musimy jej teraz szukać po omacku; szybko natrafiamy na potężny, szeroki na kilkadziesiąt metrów i głęboki na kilkanaście parów w kształcie litery V; to właśnie dawna Sztolnia Ponikowska, cud techniki z czasów górniczej świetności Olkusza (XVI w).
Ujków Stary ruiny kaplicy
Tę i inne sztolnie budowano, by odwodnić olkuskie kopalnie. To było drogie przedsięwzięcie; ta sztolnia kosztowała 300 tys. zł! Za tyle można wtedy kupić 150 tys. wołów! Aż trudno uwierzyć, że ludzie drewnianymi łopatami i prymitywnymi kilofami byli w stanie przerzucić tyle ton ziemi, a przecież sztolnie miały także wielokilometrowe odcinki podziemne. Niemieccy inżynierowie w XIX w. porównywali olkuskie sztolnie (drugą równie wielką była Sztolnia Pilecka) do egipskich piramid. Dziś zarośnięta lasem sztolnia w okolicach Hutek jest rozjeżdżana przez quady. Wracamy do rowerów. Leśnym traktem podążamy na zachód i docieramy do drogi krajowej E94.
Ujków Stary
Na światłach skręcamy w lewo i zaraz w prawo. Prosta droga zaprowadzi nas do Bolesławia. W niewielkim parku obok siedziby ochotniczej straży pożarnej eksponowana jest kolejka wąskotorowa (trudno ją ,przegapić, bo pomalowana jest na żółto); usytuowanie lokomotywy i wagoników, które pochodzą z kopalń Olkusz i Pomorzany, nawiązuje do historycznego przebiegu trasy kolejki, jaka kiedyś łączyła Bolesław z Bukownem. Po lewej stronie, w budynku, w którym teraz jest poczta i kilka innych instytucji, kiedyś była siedziba dyrekcji kopalni Bolesław.
Ujków Stary pozostałosci działań artystycznych
Na prawo odeń w niskich parterowych zabudowaniach, gdzie teraz jest apteka, kiedyś była górnicza łaźnia i świetlica. Za gmachem pozostało jeszcze kilka hal i budynków pokopalnianych: m.in. budynek maszyny wyciągowej szybu Aleksander, płuczka, parowozownia, rozdzielnia elektryczna. Wracamy na trasę: mijając po lewej park z odnowionym XIX w. dworkiem, w którym kiedyś mieszkali zawiadowcy miejscowej kopalni, tuż za murem okalającym ten zabytek, skręcamy w lewo, niezbyt dobra droga doprowadzi nas do Starej Wsi, gdzie skręcimy w lewo, w stronę Ujkowa Starego. Na początku tej opuszczone wsi zobaczymy ruiny klasycystycznego kościółka. Zwraca uwagę powoli zmywany przez deszcz niebieski kolor budynku i kod do… smartfona (tzw. kod QR). To pozostałość po działaniach artystycznych Doroty Tylki, absolwentki ASP w Krakowie, która właśnie w tej opuszczonej miejscowości realizowała przed kilku laty swój dyplom. Zniszczoną asfaltową drogą, mijając zgliszcza domów, dotrzemy do łuku drogi, która przywiedzie nas pod najbardziej okazałe ruiny domostw.
Ujków Stary
Ujków Stary to mająca średniowieczne korzenie dawna wieś górnicza. O Ujków i tutejsze płuczki panowie z Bolesławia wiedli ponad 300-letni spór prawny z Olkuszem – bodaj najdłuższy spór sądowy w dziejach Rzeczpospolitej. W 1588 r. rajcy olkuscy nadali wsi pieczęć z herbem! W II poł. XIX właściciel połowy Zagłębia i Bolesławia, Gustaw Kramsta, wydobywał tu galman. A ponieważ złoża były pod domami zaczął się zapadać grunt. Ludzie zaczęli uciekać z Ujkowa.
Hałda widziana z Ujkowa Starego
W latach 70. XX w. wyjechali ostatni mieszkańcy, którym miejscowe zakłady górniczo-hutnicze kupowały mieszkania w blokach. To magiczne miejsce, które upatrzyli sobie eksploratorzy opuszczonych postindustrialnych terenów; w Internecie, na stronach badaczy opuszczonych miejsc i budynków znaleźć można sporo zdjęć i informacji o Ujkowie Starym. W tym miejscu jest dość niebezpiecznie, bo szwendają się tu dzikie psy.
Składowisko odpadów
Na końcu Ujkowa wzrok przyciąga ogromna hałda pokopalniana i rozległe komunalne wysypisko śmieci. Kiedyś, zwłaszcza latem, zapach, jaki wydzielało wysypisko, bywał bardzo uciążliwy dla okolicznych mieszkańców – teraz, po modernizacjach, jest zdecydowanie lepiej. Wracamy do Bolesławia tą samą drogą, a następnie drogą krajową nr 94, w końcowym odcinku mając po lewej ręce zabudowania i szyb wyciągowy „Chrobry” należący do kopalni Olkusz, wracamy do „Srebrnego miasta”.
Trasa liczy ok. 20 km i jest niezbyt wymagająca.
a omijajcie wc w wolbromskim mopsie strasznie tam śmierdzi … jest tam jaki gospodarz 😡 😡 😡
https://link.do/VULU2
„Na zachodzie pustynia sięga Błędowa (dzielnica Dąbrowy Górniczej), na wschodzie Klucz, na północy wsi Chechło (słynie z lokalnego produktu alkoholowego zwanego „Czarem Pustyni, jest tu też ładny punkt widokowy)” CZAR PUSTYNI! I wszystko jasne 😆
Kiedy wreszcie zostanie otworzona kładka?Czerwiec już minął.Chyba nie ma kto pokropić!
[quote name=”błąd”]6. Pomorska Dywizja Powietrzno-Desantowa to nie komandosi …[/quote]
Autor zapewne w wojsku nigdy nie służył, stąd nie odróżnia wojsk powietrzno-desantowych od komandosów, którzy stacjonują w Lublińcu.
6. Pomorska Dywizja Powietrzno-Desantowa to nie komandosi …
[quote name=”Autor”]ta sztolnia kosztowała 300 tys. zł! Za tyle można wtedy kupić 150 tys. wołów! .[/quote]
Wow,ale ta złotówka była silna!! :-*
ps.albo woły nic nie warte?
Ziemia olkuska jest piękna ale dla kontrastu zapraszam do sołectwa Żurada aby zobaczyli jak wygląda najbardziej zaniedbana wioska w powiecie olkuskim oddalona 3 km od centrum Olkusza , a szczególnie chodzi o infrastrukturę drogową , chodniki , brak kanalizacji , bałagan na nie używanych posesjach które stwarzają zagrożenie pożarowe dla sasiadów , itd. itd można by mnożyć.Chichotem można powiedzieć historii jest fakt że Żurada to ostoja komuny i w Nowej Polsce miała v-c burmistrza , radnego wojewódzkiego , wielu radnych PZPR , SLD , no a sam obecny burmistrz ma swoje korzenie w tych organizacjach. No ale jest nadzieja że niedługo zamiast kawałów o Wąchocku doczekamy się Żuradzie
W RAMACH ZABAWIANIA
UWAGA KONKURS DLA INTERNAUTÓW!!!!!!! I MIESZKAŃCÓW Jest już nowa strona internetowa olkuskiej Bazyliki jest bardzo ładna, ciekawa zawierająca aktualne rzeczy. Natomiast można było by się zastanowić, ba wprowadzić jeszcze jedną rzecz na tą stronę, dla ułatwienia wysyłam linki na inne strony parafialne w celu porównania
1) Parafia Dobrego Pasterza w Olkuszu http://www.dobrypasterz.net
2) Najsłynniejsza parafia w całej diecezji, a także prawdopodobnie najliczniejsza licząca ponad 20 tysięcy parafia mowa o Kolegiacie Świętego Wojciecha i Katarzyny w Jaworznie http://www.kolegiata.jaworzno.pl/
3) Parafia z której przyszedł do Olkusza ks Prałat Mieczysław Miarka – to nie samowite ale to już 8 lat jak jest u nas w Olkuszu czyli parafia św Jadwigi Śląskiej w Będzinie http://www.jadwiga.wiara.org.pl/aktualnosci,m2.html
W trzech linkach do stron jest ta „rzecz” którą można było by jeszcze dodać. Z 2 strony jak można zobaczyć , są parafie, oraz strony internetowe, gdzie tej rzeczy nie ma, no i „jakoś funkcjonują” Nie wiem jakie jest zdanie pozostałych internautów, parafian, mieszkańców czy chcą też tej rzeczy , by została dodana, moim zdaniem to może być pomocne. Kto zgadnie o co mi chodzi czeka nagroda…..
Jeśli to tylko jedna rzecz? Brakuje zdjęcia kogoś z władz.
Jest nowa strona internetowa http://www.bazylika.pl zachęcam polecam osobiście mi się podoba naprawdę. Brakuje tylko mi jednej rzeczy ma ktoś jakiś pomysł co można było by dodać do niej……