Po kilku koncertach Letniego Festiwalu Organowego organizowanego w olkuskiej Bazylice ich uczestnicy już wiedzą, że organy Hansa Hummla są instrumentem barokowym. Przypomnijmy jeszcze okres zwany barokiem. Liczony jest on od roku 1597, kiedy powstała pierwsza opera Jakuba Peri „Dafne”, a kończy się wraz ze śmiercią Jana Sebastiana Bacha – 1750. To czas ogromnego rozwoju i rozkwitu muzyki w różnych jej formach, żeby wymienić przykładowo: wariacje, sonaty, fugi, preludia chorałowe, toccaty (przypomnijmy sobie toccatę J.S. Bacha), powstaje wtedy tak dziwaczna forma, jak opera. Któż nie zna wspaniałego oratorium J. F. Haendla „Mesjasz” z zakończeniem: „Alleluja Alleluja”, czy „Pór roku” Antonio Vivaldiego. Rozwija się wtedy muzyka organowa, kompozytorzy piszą msze organowe, a co za tym idzie, w wielu miastach buduje się organy, żeby wymienić właśnie Olkusz czy Gdańsk – Oliwę. Można powiedzieć, że muzyka organowa zdominowała muzykę kościelną. Szczególnie do rozwoju tej formy muzycznej przyczynili się protestanci niemieccy.
Ostatni koncert w ramach Festiwalu poświęcony został różnym właśnie formom muzyki barokowej, również religijnej, głównie jednak sonatom, fugom, preludiom chorałowym oraz ariom wielkich kompozytorów. Wykonała je śpiewaczka sopranistka Ewa Diczuk-Kozioł.
W pierwszej części wystąpił 26-letni organista Filip Presseisen ze Szczecina, absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie. Ukończył studia w roku 2010 i jak podają jego niedługie jeszcze biogramy, ten rok poświęcił na włóczęgę po świecie, również po Polsce, bo spotykamy go na różnych koncertach i festiwalach krajowych. Jest również organmistrzem, czyli „zna się” na skomplikowanej budowie organów. Wszyscy, jak dotąd, występujący na naszym Festiwalu artyści to młodzi albo bardzo młodzi ludzie, pełni uroku osobistego, dopiero podążający po drodze do sukcesów, choć są naturalnie i postacie wyjątkowe: organiści mający znaczące osiągnięcia. Zaznaczyć trzeba, że organy to doprawdy niszowy kierunek studiów.
Czy to z racji doboru kompozycji, czy też sposobu gry i usposobienia F. Presseisena, muzyka jego brzmiała bardzo wyraziście i delikatnie. Nie słychać było owych charakterystycznych dla organów potężnych akordów i grzmotów. Młody artysta wykonał na olkuskich organach 6 utworów niemieckich i francuskich kompozytorów XVII wieku. Między innymi piękne preludium chorałowe Dietricha Buxtehudego (1637-1707), Chorał Matthiasa Weckmanna (1616-1674) i Capriccio Sopra il Cucu Johanna Kaspara Kerlla (1629-1673). W części drugiej koncertu wystąpił znany już z poprzednich występów zespół muzyków z Akademii Muzycznej w Krakowie w składzie: Ewa Diczuk-Kozioł – sopran, Jacek Bylica – fortepian, Jacek Kociuban – wiolonczela z programem „Veni Consolator” – muzyka religijna mistrzów baroku. („Veni Consolator” czyli „Przyjdź Duchu Święty”).
Usłyszeliśmy dwie arie G. Pergolesiego, Sonatę G. Bononciniego, Magnificat i dwie arie J. S. Bacha oraz arię J. F. Haendla. Można powiedzieć, że było to wspaniałe spotkanie z różnymi formami muzyki barokowej: sonatą, fugą, preludium chorałowym, toccatą, a wszystko to zostało ozdobione pięknym śpiewem i solowymi występami na wiolonczeli, bo wykonane na organach elektrycznych preludium chorałowe J. S. Bacha nie zachwyciło. Zresztą w dużej, otwartej przestrzeni Bazyliki występy solowe – śpiew, czy solo na wiolonczeli, niewątpliwie wykonane bezbłędnie, ginęły nieco w przestrzeni akustycznej.
Do powodzenia tej muzycznej imprezy – powtórzmy po raz drugi – przyczynił się prowadzący Wojciech Taborek. Znakomite, kompetentne komentarze, swoboda wypowiedzi, rozmach opowieści o muzyce znakomicie dopełniały część zasadniczą koncertu. Kapitalna było opowieść o chorale, jako formie śpiewu i muzyki protestanckiej, wyjaśnienie, co to jest fuga i dlaczego Jana Pieterszoona Sweelincka (1562-1621) nazywa się ojcem wszystkich organistów.