Tym razem (14 grudnia br.) olkuscy wirtualni globtroterzy zanurzają się w głębiny. Prowadzi nas tam Robert Skibiński, zawodowy, licencjonowany instruktor nurkowania rekreacyjnego, kapitan jachtowy i motorowodny. Dosyć to dziwne, taka specjalizacja na terenie, gdzie płyną rzeki i rzeczki nie dające szansy na wyczyn sportowy, a już na pewno na nurkowanie. Tym większe było zainteresowanie zebranych.
– Są jednak w naszych stronach miejsca, gdzie można ćwiczyć umiejętność nurkowania. Są to pozostałości kamieniołomów na Zakrzówku w Krakowie z przepiękną, szafirową wodą, z ławicami ryb i pozostałości kamieniołomów w Jaworznie. Tam trenujemy w soboty i w niedziele. Jeździmy także do Niemiec i do Czech – opowiada dzisiejszy Prelegent. Bo w Olkuszu jest liczna grupa nurków, bawią się i dzieci od 10 roku życia i nawet starszy, 76-letni pan. Środowisko wodne jest przyjazne dla człowieka, bo przecież z wody wyszliśmy i pewnie po milionach lat tam powrócimy. Nauka nurkowania jest bezpieczna. Wystarczy kilka godzin teorii i kilkanaście praktyki. To sport prawdziwie rekreacyjny. Mówimy tu właśnie o nurkowaniu rekreacyjnym, na głębokość 12-13 metrów, bo jest również nurkowanie techniczne. To problem skomplikowany, więc powiem tylko, że nurkuje się na głębokość 120 metrów albo jeszcze głębiej, w odpowiednim wyposażeniu, gdyż ciśnienie sięga tam 13 atmosfer. Zanurzenie trwa 9 minut, wynurzanie – 9 godzin. I to zabawa dla zamożnych fascynatów. W Polsce jest ich chyba tylko kilku. Jeden z nich pobił nawet ostatnio rekord świata w głębokości zanurzenia i zapisał się w Księdze Guinessa, gdzie już znajdował się ze swoim rekordem z ubiegłego roku.
Jak zostać nurkiem? To nie jest trudne, zabawa dostępna jest, jak powiedziałem, dla wszystkich. Problem główny to specjalistyczny strój, jak na tym oto rysunku… (Tu Pan Skibiński objaśnia szczegółowo, jak działają poszczególne, wysoce precyzyjne, niemal niezawodne urządzenia i elementy stroju, wyprodukowane według światowych standardów).
W trakcie spotkania miała też miejsce „część artystyczna”:
– Kilka razy, jako kapitan jachtowy przepłynąłem Atlantyk i dzięki jachtowi dotarliśmy w odległe zakamarki morskiego świata. Jacht ułatwił mi nurkowanie np. na Morzu Karaibskim, skąd przywiozłem setki zdjęć, które wykonałem na głębokości 40-50 metrów. Oto niektóre z nich.
Rewelacja! Wspaniały, podwodny świat raf koralowych i opowieść o życiu w głębinach, o zwyczajach zwierząt, po których to opowieściach przechodzą ciarki. Wspaniała brzydota i urok całego morskiego zwierzyńca: szkaradnice (istotnie!), jeżowce, ogończe, rekiny tygrysie, żółwie, mureny, ośmiornice, agresywna drobnica, której lepiej schodzić z drogi.
– Wszystko, co tam jest pod wodą albo jest trujące, albo agresywne. Nurek musi wiedzieć, z czym się może spotkać i co go może czekać. To jest uroda tego sportu. Ale na rafach jest coraz mniej zwierząt. Degradacja środowiska jest potworna. W Polsce nie mamy tak głębokich akwenów, no i raf koralowych. Ale Bałtyk to miejsce, gdzie w odmętach (woda w Bałtyku nie jest przezroczysta, na głębokości 10 metrów jest absolutnie ciemno!) jest mnóstwo „przepięknych wraków”, nawet z odległej przeszłości. To wielkie wyzwanie i atrakcja dla nurków. Atrakcyjne są również norweskie fiordy z lodowato zimną wodą.
Nasz morski globtroter czaruje swoimi opowieściami o nurkowaniu, o przygodach, spotkaniach, niebezpieczeństwach, pracy instruktora w różnych częściach świata – ale dokończenie opowieści nastąpi 11 stycznia 2012 roku na kolejnym spotkaniu Klubu Globtrotera (www.globtroter.pl).