Aż 55 artystów z Olkusza i okolic zgłosiło się, a następnie wzięło udział w 9. edycji wystawy Artyści Olkuscy 2010 – w porównaniu z rokiem poprzednim o ośmiu więcej. Otwarcie wystawy odbyło się 28 maja br. z udziałem twórców, ich rodzin i „licznych przyjaciół króliczka”. Olbrzymia ilość prac mogła prowadzić do „materii pomieszania”, bo były to dzieła artystów zawodowych i amatorów. Wymieńmy „dla potomnych” nazwiska. Zacznijmy od tej pierwszej grupy:
Zofia i Stanisław Wywiołowie, Marek Sołtysik, Stanisław Jakubas, Anna Kajda, Irena Kiełtyka, Damian Pacha, Mirosław Michalski, Jacek Majcherkiewicz, Anna Płachecka, dr Tomasz Sawicki, Klaudia Piechowicz, witrażysta Beniamin Bujas, Stanisław Stach oraz artyści zajmujący się edukacją artystyczną: Magdalena Bożek, Sylwia Izdebska, Sylwia Grosmann i Marcela Krukowiecka.
Wymieńmy teraz artystów nieprofesjonalistów (inspiracją ich twórczości jest zazwyczaj realistycznie pokazywana przyroda):
Bogusław Banyś, Mosze Berger, Jadwiga Chałupka, Kazimierz Forgacz, Aleksandra Goc, Agnieszka Jarosz, Mieczysław Jarosz, Ireneusz Kamiński, Maria Teresa Kocjan, Agnieszka Koncewicz-Sambor, Wiesława Kowal, Barbara Litarska, Teresa Mitka-Dziechciarz, Mieczysław Trepka, Piotr Nogieć, Anna Piątek, Bianka Skowronek, Ryszard Ślęczka, Małgorzata Wieczorek, Maria Witek, Kazimiera Zbieg.
Znaczna część Wystawy to prace fotograficzne. Nigdy dotąd nie uczestniczyło w niej tylu mistrzów aparatu fotograficznego i oczywiście nie wystawiało tylu znakomitych fotogramów o różnej tematyce i w różnej estetyce, choć oczywiście nie zawsze zdjęcia z wypraw turystycznych noszą miano sztuki. W większości wystawiający to profesjonaliści, zawodowo pracujący „w fotografiii”. Oto ich nazwiska:
Iwona Skupińska, artysta Adam Sowula (piękny fotomontaż przedstawiający chłopca w deszczu), członek Związku Fotografików Mórz północnych Tytus Żalgirdas, Krzysztof Boniecki, Adrian Spuła (wykładowca Krakowskiej Szkoły Filmowej, przedstawiający tu znakomity fotoreportaż z pracy leśnej stacyjki gdzieś w górach), Łukasz Dwornik, Norbert Kobus, Karol Chmurkowski (student Akademii Fotografii i mistrz portretu pięknych olkuszanek), Marek Habinka (dowcipny, znakomity pastisz Damy z łasiczką: „Dama i Kropka”). Do tego cechu dołączają: mająca już pewne osiągnięcia Katarzyna Szojda, Marek Tomsia, Katarzyna Kędzierska, jak sam mówi o sobie„amator”, mistrz makrofotografii – Arkadiusz Żrałka i terminatorka w fachu Ola Walków.
Wystawa plastyczna to mnóstwo różnych form: malarstwo olejne, akrylowe pastele, rysunek, ikony (Kazimierz Forgacz i Ryszard Ślęczka), szkło artystyczne (Anna Płachecka), kowalstwo artystyczne (Jacek Włodarczyk), grafika komputerowa (Mariusz Połeć). Wśród nowatorów warto zwrócić uwagę na „nowego” Mirosława Michalskiego. Piękny obraz „Oczekiwanie”, pogodny, kolorowy – chyba po raz pierwszy – obraz rodziny. Na pastelowy obraz Zofii Wywioł – koniecznie! Na pełne słońca kwiatowe witraże Beniamina Bujasa, który mówi, że szuka inspiracji do swoich prac u Stanisława Wyspiańskiego i Alfonsa Muchy, znakomitego artysty-secesjonisty. Na okazję do większych pochwał poczekamy!
W większości przedstawione prace powstały w ostatnim roku, choć były i takie, które już widzieliśmy na wcześniejszych olkuskich wystawach. Niektórzy mistrzowie nie pokwapili się. A następuje im na pięty młode pokolenie, które zaprezentowało tu swoje prace. Cztery z wystawiających artystek mają po około 25 lat. Co do przedstawionych prac – entuzjazm chwilowo umiarkowany. „Nie wszystko, co jest piękne, wymalować da się”- mówił poeta.
Po raz pierwszy na Wystawie zobaczyliśmy pracę Marka Sołtysika, krakowskiego olkuszanina, artystę plastyka, a przede wszystkim autora 30 powieści, ostatnio bywającego na imprezach w BWA. Welcome!
Połączenie w jednej wystawie i w jednej sali twórczości zawodowców i amatorów – tym drugim nie wychodzi na zdrowie, co zrozumiałe. Widać różnice. Choć i wśród prac nieprofesjonalistów widzimy znaczne rozbieżności co do możliwości twórczych. Trzeba jednak cieszyć się, że tylu ludzi para się sztuką. Jest to dla nich „muzyka duszy”. I to jest istotą ich twórczości, pożytek z pokazania dorobku artystycznego szerszej publiczności.
– Maluję od lat 10 i zawsze pokazywałam swoje prace na wystawach. Maluję z potrzeby serca. Po prostu – mówi pani Jadwiga Chałupkowa, emerytowana pielęgniarka.
A pani Kazimiera Zbieg, emerytowana zawodowa ekonomistka opowiada: – Malować zaczęłam po siedemdziesiątce. Malowałam z myślą o upiększeniu swojego domu oraz dla wnuków i córki, a także chciałam udowodnić sobie i innym, że człowiek w każdym wieku może się rozwijać i robić coś pozytywnego.
Najstarszym malarzem-amatorem jest pan Mieczysław Trepka (81), stały uczestnik wystaw.
Trzeba przyznać rację autorowi wstępu do katalogu Wystawy, Olgerdowi Dziechciarzowi:
-„…Ci artyści żyją wśród nas, mają te same problemy, to co nas denerwuje albo cieszy denerwuje i ich. I najważniejsze: trudno o bardziej wyrazisty, mocniejszy dowód, że ziemia olkuska kulturą stoi. I tylko ten, kto tego nie widzi, jest prawdziwym ignorantem”.
Do tej beczki miodu dodajmy łyżkę dziegciu. Mnóstwo obrazów, mnóstwo ludzi, ciasno…A tuż obok, dosłownie za ścianą stoi, dziś pusta, sala wystawowa Miejskiego Ośrodka Kultury. Czy tak trudno, czy wręcz niemożliwe było zaaranżowanie tej Wystawy w dwu bliźniaczych obiektach? Byłoby bardziej przejrzyście, może zrobić inny układ, można by porozmawiać z artystami, posłuchać, co mają do powiedzenia o swojej sztuce…A tak – znów wyszło, że „i ten sobie, i ten sobie…”
Wystawa i piękny do niej katalog doszły do skutku dzięki życzliwości i pomocy Urzędu Miasta i Gminy Olkusz, Starostwa Powiatowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
My, artyści amatorzy, nie mamy kompleksów, zresztą wśród naszych kolegów i koleżanek profesjonalistów czujemy się bardzo dobrze. Zbiorowa wystawa olkuskich artystów jest już tradycją, jest szczególna, właśnie dlatego, że wystawiamy wspólnie. Jestem na nich obecny od paru lat, miła i przyjacielska atmosfera bez wątpienia zachęca wszystkich do dalszej pracy, a zrozumienie i akceptacja powoduje, że możemy być sobą i odważnie robić to, w czym czujemy się najlepiej.
Wielką zaletą tych wystaw jest możliwość uczestnictwa nie tylko tych, którzy artystami są, ale także tych, którzy artystami się czują. Wiem, że to dla organizatorów jest coraz większy kłopot, ale i oni zapewne wiedzą, że warto. Prace na wystawach są profesjonalne, czasami mniej, ale za to zawsze jest miło, sympatycznie, a co najważniejsze, zawsze świeżo.
nie, akurat, najtaniej jest wypić wino na wernisażu, bo jest za darmo. Gdybyś chodził, to byś wiedział. Tak, najlepiej połączyć wszystkie dyrekcje w jedną wielką wszechpotężną dyrekcję. Nawet mam już kandydatkę, która jest zaprawiona w bojach, więc da sobie radę. Będzie tanio, a jak nic się nie będzie działo, to będzie jeszcze taniej.
Skoro tak bardzo chcesz likwidować, to pewnie tobie bardziej zależy na barach. Ja myślałem raczej o połączeniu. Jedna instytucja – to jedyna możliwość korzystania ze wszystkich sal. O kosztach funkcjonowania dwóch dyrekcji to już nie ma co wspominać, bo pewnie się dowiem, że…najtaniej to wino pod sklepem wypić.
Mosze Berger, od kilku lat stały uczestnik wystaw, w listopadzie zeszłego roku skończył 90 lat. Tak więc to raczej on jest w tym gronie najstarszym malarzem.
To co likwidujemy, Dom Kultury czy Galerię BWA?! Bywalec to z ciebie jest, ale chyba baru!
oczywiście, że można było zrobić wystawę w kilku salach tylko że musiałaby to organizować jedna instytucja, ale Olkusz stać aż na dwie…