Oryginalny pomysł, czyli jak się obecnie mówi „projekt”, zrealizowała 14. maja br. Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna. ,,Biblioteka nocą” przyciągnęła wielu czytelników, którzy
mieli szansę spotkać się z duchami bohaterów książek lub z tajemnicami bibliotecznych podziemi, gdzie gromadzi się najcenniejsze zbiory Biblioteki. Było też spotkanie z pisarzami, jak najbardziej żywymi.
Pierwsze: z Łukaszem Dębskim, autorem książek dla dzieci, prozaikiem i scenarzystą. Opowiadał, jak się „robi” książki, jak powstają filmy animowane i czytał swoje bajki. Entuzjazm słuchających przedszkolaków był niezwykły. Po spotkaniu autor otarł pot z czoła i odetchnął z ulgą.
Drugie: z Jarosławem Kretem. To autor dobrze znany telewidzom, „zapowiadacz pogody”, a mniej znany jako obieżyświat i globtroter. Tymczasem pokazał się jako człowiek o wyjątkowym uroku osobistym i „niebieskich oczach”, które, jak sam mówi, otworzyły mu drogę do telewizji. Najprzód barwnie i ze swadą opowiadał o swoim życiu, chyba koloryzując i konfabulując to i owo. A więc różne studia: chwilowe na filologii klasycznej, egiptologii, afrykanistyce i innych kierunkach edukacji, w zasadzie nieukończonych, „bo nie potrzeba mi dyplomów”. Potem zamiar bycia dziennikarzem, który przygląda się ludziom: lokalna TV Warszawa, własny program „Klub Podróżnika”, „Teleexpress”, przypadkowy wyjazd do Indii, bo zdaniem autora przypadek (i towarzyskie znajomości, nie wyłączając urodziwych koleżanek) był w głównej mierze tym, co prowadziło go z powodzeniem po drogach życia. – Miałem tam być 5 dni – byłem pięć lat. Mieszkałem w środowisku zwykłych ludzi i poznawałem ten fascynujący świat- powiada. – Poznawałem Indie inne, niż te z folderów turystycznych. Potem „Pogodynka” i stałe powroty nad Ganges. Tak powstała książka „Moje Indie”, którą tu dziś promuję ( uczestnicy spotkania błyskawicznie ją wykupili). Pracowałem przez 3 lata w polskiej redakcji National Geographic, jako fotoreporter i znów miałem okazję zawodowo zwiedzać świat. Od roku 2009 prowadzę w TVP Info autorski program „Planeta według Kreta”. Nigdzie nie mam etatu, pracuję jako free lancer. Cały świat jest mój. Z tych wędrówek powstało kilka moich książek podróżniczych”.
Po tej barwnej opowieści p. Kreta o swoim życiu, nastąpiła jeszcze barwniejsza opowieść o Indiach, wzbogacona wspaniałymi zdjęciami. Po trzech godzinach żałowaliśmy, że to już koniec.
I trzecie, tym razem już naprawdę nocne spotkanie – z czwartym numerem „Ilcusiany”. Po dwu latach „Ilcusiana” stanęła na własnych, silnych nogach dzięki wsparciu i sponsorowaniu przez naszą Bibliotekę. Wydawnictwo samodzielnie maszeruje w świat, dokumentując fakty z historii Olkusza i okolic, co nie jest łatwe, gdyż zainteresowanie historią Olkusza przez lokalnych, fachowo wyedukowanych historyków wzbogaciło w ostatnich latach wiedzę o naszym grodzie. – Chyba już wszystko powiedzieliśmy o Olkuszu – rzekł jeden z owych historyków. Autorzy piszący do ,,Ilcusiany”, a jest ich coraz więcej, wykazują, że tak nie jest. Wyszukują nowe fakty i wydarzenia, szperają po archiwach, rodzinnych strychach i piwnicach, gdzie wciąż można znaleźć coś fascynującego.
I tak: dr Dariusz Rozmus pisze „O piaskach, co pogrzebały naszą przeszłość”, Emilia Kotnis-Górka udowadnia, że Marcin Bylica, taki trochę olkuski pomnik, był nie tylko astrologiem, ale i historycznym wizjonerem. Przy tej okazji dowiadujemy się o roli astrologii w historii Europy średniowiecznej, w której ten olkuski astrolog mieszał i siał niepokoje. Marek Nowak opowiada o opiece socjalnej w dawnych czasach, autorska spółka Józef Niewdana i Elżbieta Świć pokazują rolę geologów kopalń olkusko-bolesławskich na przestrzeni dziejów. Ireneusz Cieślik podejmuje nieopisany dotąd szczegółowo olkuski cmentarz prawosławny. Jacek Majcherkiewicz zagłębia się w dzieje Gorenic pisząc o „Granicy w Gorenicach”. W znakomicie udokumentowanym obszernym artykule Krzysztof Kocjan pisze o tragicznych dziejach Żydów sławkowskich, którzy stali się ofiarą holocaustu, a o których dzisiejsi Sławkowianie nie pamiętają, gdyż na pomniku poświęconym mieszkańcom tego miasta, którzy ponieśli śmierć w czasie wojny, nawet nie wspomniano o ponad 600 Żydach, którzy zostali straceni w czasach nienawiści. Wstrząsający jest wykaz nazwisk tych nieszczęśników, z latami ich życia, czasem bardzo młodego. Wreszcie Jacek Sypień opowiada o początkach muzyki bigbitowej w Olkuszu. To jedyny tekst, którego bohaterowie żyją w pełnej kondycji i grają nadal w zespole „Olkuszanie”.
takie spotkania to dobra rzecz, szkoda że było słabo rozreklamowane..