Pierwsza wzmianka o tej dzisiejszej dzielnicy Bukowna pochodzi z 1645 r. Wieś ta, wchodząca w skład ówczesnego klucza sławkowskiego, należała do dóbr biskupów krakowskich (stąd i nazwa). Dawniej Borem nazywano pobliski Pszeń, stąd niektóre dane mogą być mylne i odnosić się do tej drugiej miejscowości.
Osada znajdowała się w lasach zwanych Pakosznicą. U W. Semkowicza znajdujemy, że w 1787 r. mieszkało tu 86 ludzi w tym 8 Żydów. Z kolei z inwentaryzacji z 1789 r. (za J. Liszką) wiemy, że było tu ledwie dziewięć zagród. Taką samą liczbę dymów mamy z wykazu z 1791 r., ale wspomina się tu także o należącym do Żydów browarze na Pustkowiu. Co zastanawiające liczbę mieszkańców oceniano wówczas już tylko na 48 osób, w tym 7 Żydów, którzy podlegali kahałowi w Olkuszu. Z pańszczyzny wobec sławkowskiego folwarku zwracają uwagę zdawna obowiązujące powinności, jak np. dostarczanie soli i ołowiu. Mieszkali tu wówczas kmiecie o nazwiskach: Bobylka, Ciepluch, Gleń, Kołodziej, Pietrzyk, Puz i Woytacha. O tutejszych pokładach węgla kamiennego wspominał w swym opracowaniu o górnictwie z 1815 r. ks. Stanisław Staszic. „Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego” (tom 1, z 1880 r.) podaje: „wś rządowa, pow. Olkuski, gm. i par. Bolesław. R. 1827 miała 20 dm.(domów) i 125 mk. (mieszkańców).” Podczas wojny 1920 r. walczył mieszkaniec Boru Józef Osiecki.
W dwudziestoleciu międzywojennym znanym na ziemi olkuskiej działaczem PPS był Władysław Weber, mieszkaniec opisywanej wsi. W okresie wielkiego kryzysu lat 30. mieszkańcy Boru i Starczynowa dorabiali sobie wyplatając kosze z długich korzeni sosny. Dziś nikt takich koszy już nie plecie.
W latach 30. działała w Borze (i Starczynowie) drużyna Związku Strzeleckiego, której komendantem był Władysław Ziarnik.
Podczas II wojny światowej w lasach okalających Bór działali partyzanci. Niemcy nie mogli się czuć bezpiecznie nawet w samej wsi. Konspiracja zaczęła się już w 1940 r. Pierwszym miejscowym szefem struktur podziemnych był Andrzej Starczynowski z Bukowna Starego, który jednak został aresztowany przez gestapo i wywieziony do Auschwitz, gdzie zginął. Inny z pierwszych organizatorów ruchu oporu, Julian Spyra, którego dom służył partyzantom, został rozstrzelany przez Niemców w styczniu 1945 r. Spotykano się też u nauczycielki Laskowskiej. Dowódcą grupy partyzanckiej, która operowała w lasach pod Borem już w 1942 r. był kapitan Wojska Polskiego Jerzy (występuje też pod imieniem Stanisław) Stolarski „Konrad” z Warszawy (wcześniej zbiegł w obozu w Auschwitz). Oddziały leśny i konspiracyjny w Borze podlegały zgrupowaniu AK dowodzonym przez „Borutę”. Kapitan „Konrad” zginał we wrześniu 1944 r., podczas niemieckiej obławy. W kotle znalazło się wówczas aż 64 partyzantów. Podczas bitwy zginał partyzant z Myślachowic i jeden Niemiec. Grupa przedarła się przez kordon i udała w okolice Wolbromia, gdzie dołączyła do batalionu „Surowiec” Gerarda Woźnicy „Hardego”.
O tym, jak ryzykowne dla Niemców było przebywanie w Borze świadczy np. fakt, że 21 listopada 1943 r. został tu zastrzelony feldfebel Krebs. Także ci z Polaków, którzy zdecydowali się na współpracę z okupantem, musieli się liczyć z karami podziemia. I tak w 1943 r. kara chłosty spotkała niejakiego Padziurę, a wykonawcami byli partyzanci z oddziału „Ordona”.
24 listopada 1944 r. Niemcy dokonali pacyfikacji Boru Biskupiego. Partyzantów szukano we wszystkich domach. Podczas pacyfikacji zginęli: Władysław Dąbek, Józef Dąbek, Aleksander Krampus, Stanisław Labisko, Leon Laskowski, Antoni Leś, Józef Micek (?), Stanisław Musiorowski, Stanisław Piętka, Franciszek Puz, Benedykt Sikora, Jan Stefański, Edward Stopa, Jan Ślusarczyk (lista na podstawie opracowań autorstwa Stefana Ząbczyńskiego i Józefa Liszki). W KL Auschwitz zginęła kolejna mieszkanka Boru – Janina Adamczyk. Wcześniej, jeszcze w 1943 r. w tym samym obozie Niemcy rozstrzelali innego mieszkańca Boru – Mieczysława Bębenka. Wśród aresztowanych wówczas był Antoni Spyra, wtedy komendant grupy konspiracyjnej. Już do Boru nie wrócił. Zaznaczmy, że materiały o obławie w Borze zawierają sprzeczne dane, część świadków twierdzi, że pacyfikacja miała miejsce 11 września, a część, że 24 listopada. Nasza wersja opiera się głównie na tekście opracowanym przez Janusza Kopczyńskiego, członka Zarządu Koła Zakładowego Związku Kombatantów R.P. i B.W.P w Bukownie, który z kolei korzystał ze wspomnień Seweryny Cebo, mieszkanki Boru, w czasie wojny walczącej w oddziale „Boruty”. W 1948 r. staraniem partyzantów przeprowadzono potajemną ekshumację zwłok kapitana Jerzego Stolarskiego, którego doczesne szczątki pochowano na warszawskich Powązkach.
Na podstawie wspomnień rodzin Dąbków i Osieckich J. Liszka w suplemencie do „Kartek z dziejów Bolesławia” odtwarza chwile, gdy do Boru zbliżał się w 1945 r. front. Właśnie 21 stycznia, czyli w dniu wyzwolenia miał zginąć przypadkowo zastrzelony przez Rosjan Mieczysław Stefański (wracał z pracy w hełmie górniczym i sowieccy żołnierze wzięli go za Niemca). Tego samego dnia mieli także zginąć Stanisław Starczynowski i Julian Spyra. Zaś w piwnicy domu Osieckich, zrzuciwszy niemiecki mundur, ukrywał się jakiś Ślązak. Niemcy go rozpoznali i zastrzelili. Od przypadkowej serii zginął też 14-letni syn właścicieli domu – Ignacy.
Pamięci kapitana „Konrada” oraz pacyfikacji Boru Biskupiego poświęcony jest obelisk obok kościoła, który wzniesiono w 18 rocznicę pacyfikacji. W samym kościele, na ścianie, umieszczono w 1999 r. tablicę pamiątkową poświęconą pamięci dowódcy oddziału Boruta majora Jerzego Stolarskiego (na tablicy widnieje pod imieniem Stanisław).
Sylwetka. Zygmunt Spyra. Urodzony w 1926 r. W czasie wojny zaczął pracować w kopalni w Jaworznie. Zaprzysiężony w konspiracji w lipcu 1944 r. W latach 1954-1980 był prezesem OSP w Borze. W tymże 1956 r. wraz z innymi mieszkańcami wsi w obawie przed kopalnią piasku podsadzkowego stworzył Wspólnotę Gruntowo-Leśną, której został kierownikiem zarządu. Brał udział we wszystkich inicjatywach społecznych na rzecz poprawienia warunków życia w Borze, wymieńmy elektryfikację wsi w 1959 r., budowę mostku na Jaworzniku, drogę do Bukowna, szkołę, rozbudowę remizy, podciągnięcie telefonów i budowę kaplicy. Wieloletni pracownik Sosnowieckiego Przedsiębiorstwa Wierceń Geologicznych, Przedsiębiorstwa Robót Górniczych w Mysłowicach i wreszcie ZGH „Bolesław”. Odznaczony m.in. Krzyżem Partyzanckim. Na 35-lecia Bukowna dostał od władz miasta Medal dla zasłużonych.
Po wojnie wieś doczekała się szkoły (najpierw w prowizorycznym baraku), którą jednak w kilkanaście lat temu zlikwidowano, oraz wodociągu. W latach 1980-86 dzięki staraniom parafian i wytrwałości proboszcza z Bukowna ks. Bolesława Zelka powstał tutejszy kościół (projekt autorstwa małżeństwa architektów Alicji Duzel-Bilińskiej i pochodzącego z Olkusza Grzegorza Bilińskiego, obecnie profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie na Wydziale Intermediów szefuje pracowni Archisfery ukierunkowanej na szeroko pojętą kreację przestrzeni realnej i wirtualnej). Patronką poświęconej 12 czerwca 1986 r. świątyni została Matka Boża Wspomożenia Wiernych. Przy kościele powstała parafia, ustanowiona 6 sierpnia 1997 r., przez biskupa sosnowieckiego Adama Śmigielskiego, obejmująca prócz Boru także Podlesie i Pszeń. Z obiektów sakralnych wspomnijmy jeszcze krzyż betonowy przed sklepem spożywczym.
W Borze jest też placówka podległa Miejskiemu Ośrodkowi Kultury. Filia mieści się w dawnym budynku szkolnym. Poza nią znalazły tam swoje miejsce przedszkole i biblioteka.
Piaskownia. Problemem przez lata pozostawała linia kolejowa należąca do Kopalni Piasku Podsadzkowego „Szczakowa”, która praktycznie odcinała Bór od Bukowna. W razie nagłego wezwania np. karetki, nie raz pogotowie musiało swoje odczekać na przejeździe… Ale kopalnia jest już nieczynna, a linia kolejowa rozebrana, więc problemu już nie ma. Na terenie nieczynnej piaskowni, podległych Nadleśnictwu Chrzanów, w 2006 r., w pierwszą rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II, leśniczy Jacek Chmura wraz z żoną wytyczyli za pomocą węgielnicy, palików i sznurka, napis na piasku „JP II” (wysokość liter 80 metrów!). Potem posadzono na literach brzozy, obwody liter obsadzono olchą, a ponieważ otoczenie jest sosnowe, litery są bardzo dobrze widoczne z powietrza (zwłaszcza zimą, bo napis jest biały, a otoczenie zielone). W pobliżu jest jeszcze drugo podobnie wykonany znak graficzny, strzałka wskazująca Północ. Na piaskowni swego czasu często bywali polscy filmowcy. W 1998 r. tutejsze piaski udawały pustynię w Mandżurii w filmie „Na koniec świata” (reż. Magdalena Łazarkiewicz, grali m.in. piosenkarka Justyna Steczkowska i znany z roli Bohuna rosyjski aktor Aleksander Domogarow). Obok miejscowych statystów, zagrało w nim wielu Azjatów, ale zapamiętano go głównie dzięki wdzięcznie opalonej Justynie Steczkowskiej, która przechadzała się w halce, a po arbuzy dla niej wysyłano taksówkę. Film okazał się klapą. Z kolei dwa lata później piaskownia udawała zakaukaskie stepy w ekranizacji „Przedwiośnia” w reż. Filipa Bajona. Kręcono tu scenę rzezi Ormian. W roli Cezarego Baryki wystąpił Mateusz Damięcki. Na początku drugiej dekady XXI w. rokrocznie odbywały się tu „plenery pustynne” studentów krakowskiej ASP, które organizował prof. Grzegorz Biliński; jego uczniowie z Wydziału Intermediów – także z zagranicy – realizowali na piaskach ciekawe formy artystyczne: rzeźby, instalacje itp.
Ważnym wydarzeniem dla mieszkańców było w ostatnich latach podciągnięcie do miejscowości instalacji gazowej. W 2017 r. tutejsza OSP obchodzić będzie osiemdziesięciolecie istnienia. Tutejsi strażacy dysponują remizą i jednym wozem bojowym. Obecnie mieszka tu około 500 osób.
Ciekawostki. Wśród poszczególnych rejonów Boru, które noszą dość często spotykane nazwy geograficzne: Dołek, Bagno, Polowa Góra, Jeziorki, Górka, Szkotnica, jest też miejsce o dość zagadkowej nazwie – Pekin. We wsi zachowało się jeszcze sporo starych drewnianych domów.
Opodal Boru płynie niewielki potok Jaworznik, który jest dopływem Białej Przemszy.
Zdj. 1. Kościół w Borze Biskupim.
Zdj. 2. Pomnik pacyfikacji Boru Biskupiego.
Zdj. 3. Tablica pamięci majora Stolarskiego (w kościele).
Zdj. 4-5. Stare drewniane budownictwo.
Zdj. 6. Piaskownia.
Wszystkie zdjęcia autor.
W dniu wkroczenia Armii Czerwonej zginęło co najmniej 5 osób. Wszyscy przypadkowo. Co za zbieg okoliczności…