Przy okazji nadchodzących wyborów parlamentarnych co rusz pojawiają się kolejne pomysły na zmiany i uzdrowienie naszego kraju. Jednym z takich pomysłów jest postulat ograniczenia kadencji samorządowców i parlamentarzystów. Postanowiliśmy sprawdzić, co sądzą o takim rozwiązaniu przedstawiciele naszej lokalnej polityki.
W powiecie olkuskim obecnie najdłużej swoją władzę sprawują wójt gminy Trzyciąż, Roman Żelazny oraz burmistrz Bukowna, Mirosław Gajdziszewski. Obaj kierują swoimi gminami od 2006 roku. Najdłuższe doświadczenie samorządowe w powiecie olkuskim ma jednak Małgorzata Węgrzyn. Swoją działalność w strukturach władz lokalnych zaczynała jeszcze w Radzie Narodowej za czasów PRL-u i przez 28 lat kierowała gminą Klucze.
Ograniczenie kadencji polityków, tak jak każda regulacja, mogłoby mieć swoje wady i zalety. Dla zwolenników swoistej „rotacji i odświeżania” elit nie ulega wątpliwości, że dwie lub trzy kadencje to wystarczający okres, aby zrealizować cele, które dany polityk deklaruje w swojej kampanii.
Wedle takiej teorii polityk ma cel, który powinien zrealizować i ma na to określoną ilość czasu. Po tym czasie powinien ustąpić i zrobić miejsce dla swojego następcy. Nie brakuje jednak głosów krytycznych wobec takiego sposobu postrzegania kwestii. Postanowiliśmy sprawdzić, co sądzą o takim rozwiązaniu przedstawiciele naszej lokalnej polityki.
– W mojej opinii wprowadzenie dwukadencyjności byłoby złym rozwiązaniem. Nie ma powodów, dla których należałoby pozbawiać radnych oraz wójtów i burmistrzów biernego prawa wyborczego. Jeżeli dana osoba sprawdziła się na swoim stanowisku i ma poparcie społeczne to nadal powinna sprawować swój urząd. Dwukadencyjność byłaby w tym sensie marnowaniem potencjału ludzkiego. Jeżeli jednak byłoby inaczej i dana osoba straciłaby zaufanie społeczne, to wówczas najlepszym narzędziem do jej odwołania jest kartka wyborcza – komentuje posłanka Lidia Gądek.
Politycy wybierani są przez obywateli. Mieszkańcy danej społeczności mają więc prawo decydować, jak długo wójt, burmistrz czy prezydent miasta sprawuje swoją funkcję. Nie brakuje głosów, że wszelkie ingerencje w suwerenne wybory obywateli byłyby sprzeczne z ideą demokracji.
– O tym, ile czasu ktoś ma być czynnym politykiem powinien decydować suweren, a nie akty prawne. Jeżeli w oczach wyborców ich przedstawiciel dobrze wypełnia swój mandat, to nie widzę żadnych przeszkód, aby taka osoba piastowała swoją funkcję przez wiele lat. To przede wszystkim wyborca powinien świadomie i bez emocji delegować swój głos i to na wyborcy powinien spoczywać obowiązek rozliczenia swojego delegata z powierzonej funkcji. Czy dzisiaj mamy takiego wyborcę? Czy nie jest tak, że jako elektorat bardzo łatwo dajemy się manipulować? Czy potrafimy wystarczająco chłodno analizować i kalkulować? Na te pytania każdy z nas powinien sam sobie odpowiedzieć – dodaje starosta Paweł Piasny.
Każdy medal ma dwie strony, a kadencyjność to broń obosieczna. Równie dobrze może ona odsunąć od władzy fatalnego samorządowca, jak też i takiego, który rządzi z sukcesami i przy aprobacie mieszkańców. W podobnym tonie wypowiada się wicestarosta Jan Orkisz:
„Wprowadzenie ograniczenia co do ilości kadencji sprawowania funkcji samorządowych i parlamentarnych spowodowałoby częstszą wymianę zasiadających w tych gremiach i dało większą szansę zdobycia mandatu dla kandydujących po raz pierwszy. Czy taki system pozytywnie wpłynie na jakość pracy tych gremiów? Tego nie jestem pewien. Znam samorządy, którymi zarządza ta sama osoba już kilka kadencji i świetnie się rozwijają a mieszkańcy nadal darzą ją wielkim zaufaniem. Znam także takie, w których zmiany następują często a dla mieszkańców niewiele się zmienia. O tym, ile kadencji dany przedstawiciel zasiada w samorządzie lub parlamencie decydują wyborcy. Najważniejsze, aby był to świadomy, przemyślany wybór, poprzedzony oceną postępowania dotychczasowego przedstawiciela”.
Z ograniczeniem liczby sprawowanych kadencji w Polsce mamy do czynienia m.in. w przypadku takich urzędów jak Prezes NBP, prezesi sądów, czy też rektorzy uczelni publicznych. Najbardziej znaną powszechnie wybieraną funkcją, która podlega ograniczeniu kadencyjności jest jednak Prezydent Rzeczpospolitej. W każdym innym przypadku (senatorowie, posłowie, radni) wymogu kadencyjności nie ma. Ponadto takie ograniczenia na świecie występuje tylko w niektórych stanach USA czy landach Niemiec.
Swój pomysł na ograniczenie ilości kadencji dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast zgłaszało swego czasu Prawo i Sprawiedliwość. Niestety, nie udało nam się uzyskać opinii na ten temat naszego lokalnego reprezentanta tej partii w Sejmie, Jacka Osucha.
W dyskusjach nad ograniczeniem kadencyjności pojawiały się często głosy, że kadencyjność danego polityka ograniczyć może tylko wyborca. Samorządowcy i parlamentarzyści podlegają weryfikacji swojej pracy co cztery lata. Według takiego spojrzenia, wyborca obserwuje poczynania swojego reprezentanta, po czym poprzez urnę decyduje, czy dać szansę na dalszą realizację zadań.
Gdyby więc ludzie, podejmując decyzje przy urnie, kierowali się tylko względami merytorycznymi a nie emocjonalnymi, żadne dodatkowe regulacje w tej materii nie byłyby potrzebne. Wyborcza praktyka pokazuje jednak, że często bywa z tym problem. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zapraszamy do dyskusji!
…”Nie ma powodów, dla których należałoby pozbawiać radnych oraz wójtów i burmistrzów biernego prawa wyborczego. Jeżeli dana osoba sprawdziła się na swoim stanowisku i ma poparcie społeczne to nadal powinna sprawować swój urząd”…. Nawet jeśli się taka osoba sprawdziła to za mało, ponieważ nikt nie zna potencjału tych, którzy tak zaszczytną funkcję będą pełnić po jej odejściu. Dajmy szanse sprawdzenia się im poprzez takie zmiany, które mogą się okazać zmianami na lepsze. Nie ma przecież ludzi niezastąpionych. Bez takich zmian popadniemy w stagnację, a wybrani w rutynę. Najczęściej bowiem, rozczarowanie wyborców pojawia tuż po wyborach. Rozczarowanie dotyczy najczęściej wyborów samorządowych, po których nie wiadomo jak i dlaczego w grze pozostają zazwyczaj ci sami gracze co przed wyborami. Najczęściej ci najbardziej krytykowani i krytykujący wszelkie propozycje zmian, takich jak te również. Zmiany są siłą napędową
i powiewem świeżego powietrza. Bez nich przygasają nawet największe nadzieje. Oby takich zmian w dobrym kierunku było jak najwiecej.
Wprowadzenie kadencyjności to jedno , ale ważniejszą sprawą jest znaczne zmniejszenie wysokich uposażeń do wysokości minimalnych rekompensujących poniesione straty tytułu pełnienia funkcji społecznej.
W tedy do wyborów stanęli by ludzie którzy mają jakąś ideę a nie tylko ciąg do kasy i robienie sobie z działalności sposobu na życie.
Czy politycy są zatrudnieni na umowę o dzieło- http://umowaodzielo.waw.pl/ ? Czy mają innego typu umowę?
[quote name=”prawda”]Może by tak nasi posłowie pochwalili się swoimi osiągnięciami na koniec kadencji. Za kadencji Jana Orkisza wybudowano Komendę Policji, Sanepid, dwa wiadukty i wyprowadzono dwie jezdnie drogi nr 94 pod Sieniczno, uratowano Szpital w Jaroszowcu, wybudowano Terminal w Sławkowie. A co mamy z aktualnych posłów poza zdjęciami w różnych strojach. A to w białym fartuszku ze słuchawkami lekarskimi na szyi, a to w stroju krakowianki czy ochotnika strażaka.[/quote]
A za kadencji Jacka Osucha zrewitalizowano rynek, wybudowano obwodnice Olkusza, kilka Biedronek, jeden Lidl i jeden Aldi, uratowano szpital w Olkuszu, wybudowano gazoport w Świnoujściu …
Może by tak nasi posłowie pochwalili się swoimi osiągnięciami na koniec kadencji. Za kadencji Jana Orkisza wybudowano Komendę Policji, Sanepid, dwa wiadukty i wyprowadzono dwie jezdnie drogi nr 94 pod Sieniczno, uratowano Szpital w Jaroszowcu, wybudowano Terminal w Sławkowie. A co mamy z aktualnych posłów poza zdjęciami w różnych strojach. A to w białym fartuszku ze słuchawkami lekarskimi na szyi, a to w stroju krakowianki czy ochotnika strażaka.
Pytanie kogoś kto pełni funkcję już 2 kadencje o ograniczenie kadencyjności jest bezsensem – odpowiedź będzie oczywista.
Ja uważam że właśnie ograniczenie do dwóch kadencji bez możliwości kolejnego startowania pozwoliłoby na ciągłe wprowadzanie nowego spojrzenia na problemy i inowacyjnych pomysłów na ich rozwiązanie z wykorzystaniem intelektu całej społeczności a nie tylko jednego kierunku który zamiast postępu i poszerzenia horyzontów skutkuje wstecznością a z czasem z umacnianiem się władzy i z przyzwyczajaniem poddanych, nawet konsekwencjami w stylu zachowań Kaliguli i wielu innych rządzących genetycznie upośledzonych rodów czy dyktatorów …
Akurat wypowiedz P Piasnego jest nietrafiona gdyż starosta nie jest wybierany w wyborach bezpośrednich tylko z układanki , gdyby to co napisał Piasny byłoby realne to starosta powinien zostać Kmita bo to on uzyskał najwieksza ilośc głosów miażdżąc wprost innych radnych w tym Piasnego.
A ja uważam, że albo jest się dobrym lekarzem, albo dobrym politykiem. Trudno jest spełniać, czy też wywiązywać się ze wszystkich funkcji. posła, lekarza, członka gospodyń wiejskich, członka straży pożarowej, ligi kobiet, miłośnika przyrody, opiekuna dzieci otyłych, ect. ect. no i żeby kadencja trwała do końca życia.