Łukasz Łaskawiec, pochodzący z Krzykawki kierowca quada, w minionym sezonie przyzwyczaił nas do zwycięstw, dlatego z wielkim zapałem miłośnicy rajdów w ekstremalnych warunkach, śledzili jego zmagania podczas Rajdu Dakar 2013. Choć liczyliśmy na podium, to wspaniała rywalizacja i sportowa walka do końca, sprawiają, że możemy być dumni z miejscowego kierowcy. Znalazł się w gronie tych, którym udało się pokonać trudną trasę w Ameryce Południowej i dotrzeć szczęśliwie na metę. W klasyfikacji generalnej zajął 13. miejsce.
Spośród czternastu etapów rajdu Łukasz Łaskawiec wygrał dwa, a ostatni odcinek zmagań ukończył na czwartej pozycji. W tym roku na przeszkodzie do zdobycia najwyższego trofeum stanęły między innymi kłopoty techniczne. Jak zauważają komentatorzy, Łukasz Łaskawiec był jedynym Polakiem odnoszącym w tegorocznym rajdzie zwycięstwa etapowe. Przez dwa tygodnie rywalizację kierowców z całego świata śledzili wielbiciele sportów terenowych. W tym roku rejonem zmagań tych najlepszych były trzy państwa w Ameryce Południowej. Trasa o łącznej długości 8 tysięcy kilometrów miała swój początek w Limie, a koniec w Santiago. Wymagające odcinki w pięknej, zmieniającej się scenerii, obfitowały w momenty grozy, ale przede wszystkim w sportową rywalizację.
– Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy mnie wspierali przez cały czas trwania rajdu. To było dla mnie bardzo ważne, że byliście ze mną. Dakar to bardzo trudny rajd. Mnie w tym roku pokonały awarie techniczne, ale mam nadzieję, że dwa etapowe zwycięstwa też dały Wam trochę radości – komentuje Łukasz Łaskawiec. – Ostatni odcinek nie był wbrew pozorom łatwy. Nazwałbym go nawet niebezpiecznym. Nawierzchnia była luźna, przez co było także ślisko. Było też sporo kamieni, dlatego musiałem minimalnie zwolnić, bo najważniejsze to dojechać do mety. Jestem bardzo zmęczony tymi dwoma tygodniami jazdy, ale mimo wszystko szczęśliwy, że ukończyłem ten najtrudniejszy rajd świata. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele Dakarów – dodaje. Nadzieję na kolejne sukcesy najbardziej utytułowanego kierowcy quada mają również kibice, którzy ze wstrzymanym oddechem śledzili dzielną walkę rodaka z trudnymi warunkami na pustyni.
23-letni kierowca z Krzykawki koło Olkusza zdobył trzy tytuły Mistrza Europy (2010, 2011, 2012) oraz Puchar Świata FIM i Mistrzostwo Polski wywalczone w ubiegłym sezonie. W Rajdzie Dakar debiutował w 2011 roku i zajął wtedy trzecie miejsce. Był drugim Polakiem w historii sportu, któremu udało się to osiągnąć.
Najsłynniejszy rajd offroadowy świata wymaga nie tylko przygotowań technicznych sprzętu i doskonałej kondycji fizycznej. To także duże wyzwanie psychiczne dla zawodników, którzy poddani są ogromnemu stresowi i presji – czasu oraz kibiców. Dlatego przygotowania do kolejnego wyścigu Łukasz rozpocznie … za kilka dni.
– Z Łukaszem pracuję już prawie 3 lata. Zaczynaliśmy, gdy Łoker był jeszcze naturszczykiem – zawodnikiem bardzo utalentowanym, bez żadnego specjalnego przygotowania fizycznego. Po prostu świetnie jeździł. Zaczęliśmy od pracy u podstaw, treningów ogólnorozwojowych, nauki techniki ćwiczeń, podstaw diety. Kolejne miesiące, to ciągłe podnoszenie poprzeczki – treningi siłowe, wytrzymałościowe, wysokointensywne i funkcjonalne zaprojektowane przeze mnie specjalnie do tej dyscypliny sportu i możliwości Łukasza –opowiada Bartosz Skwarczek, trener personalny Łukasza Łaskawca, prezes General Coaching. – Aktualnie w sezonie przygotowawczym Łoker trenuje nawet 2 razy dziennie. Na bieżąco dopasowujemy program obciążeń i ćwiczeń. Dzisiaj, dzięki ciężkiej pracy, Łukasz jest zawodnikiem kompletnym, tzn. silnym na każdym polu rywalizacji – fizycznie i psychicznie. Z drugiej strony, trenujemy dopiero 3 lata i tak młody zawodnik, pomimo tego, że jest już Mistrzem Świata i Europy, ma wszystkie najlepsze swoje wyniki jeszcze przed sobą. Jeśli Łoker utrzyma reżim treningowy, jest w stanie za kilka lat być niewiarygodnie dobrym zawodnikiem – mówi Bartosz Skwarczek.
Wierni kibice z powiatu olkuskiego trzymają za to kciuki.
FOT.: Marian Chytka