Niedawno przedstawiliśmy interesujące losy Pilicy od średniowiecza do końca XVII w. Dziś następne stulecie i I połowa XIX w., kiedy to Pilica (fot 1 -rynek w Pilicy, 1918 rok, pocztówka) znalazła się pod olkuską jurysdykcją. Kilka słów poświęciliśmy też tamtejszemu klasztorowi franciszkanów.
W 1705 r., podczas III wojny północnej (trwała w latach 1700 – 1721 i toczyła się w przeważającej mierze na terytorium Rzeczpospolitej, choć nasz kraj do 1704 r. formalnie w niej nie uczestniczył) do Pilicy weszli Szwedzi. Byli tu aż 34 tygodnie. Poczynali sobie tak, jak poprzedniego razu – grabili niemiłosiernie co się tylko dało. W 1710 r. pojawiły się na tych ternach wojska saskie. Zapewne z podobnym efektem.
Ludwik Konstanty Pociej, źr. Internet
Ludwik Konstanty Pociej. Jak wspominaliśmy ostatnią z rodu Warszyckich, która władała Pilica, była Emerencjanna, przypomnijmy – córka miecznika koronnego Stanisława Warszyckiego i kasztelanowej wojnickiej Marianny z Zakroczyna Jordanównej. Emerencjanna była od 1709 r. małżonka wojewody litewskiego Ludwika Konstantego Pocieja (1664-1730). Wyjawmy z góry, to nie było udane małżeństwo. Emerencjanna była drugą żoną Pocieja, wcześniej pojął on bowiem za żonę Anielę z Zahorowskich, która w wianie dała mu dobra Mrzygłód. Zmarła jednak w 1707 r. Początkowo obiecująco wyglądający związek Pocieja z W’arszycką, która nawet pomagała mężowi radą w podejmowaniu politycznych decyzji, z czasem, gdy szanowna małżonka zaczęła coraz częściej przebywać na. dworze saskim, ochłódł. Niewątpliwie przyczyną ochłodzenia był fakt, iż Emerencjanna została …metresą Augusta II Sasa, a prawdopodobnie takie matką jego urodzonej w 1719 r. w Dreźnie córki, choć wtedy już była z Pociejem w separacji. Pociej z Warszycką mieli kilka córek, ale jedynie Anna (ur. 1716) dożyła starości. Sam Ludwik Konstanty Pociej to arcyciekawa postać.Za młodu nawojował się tęgo (z Turcja i Tatarami), mając ledwie 18 lat z chorągwią husarii Marcjana Ogińskiego wyprawił się na Węgry. W latach 1686 i 1691 udzielał się w wyprawach mołdawskich Jana III Sobieskiego. Następnie odziedziczył po ojcu chorągiew. Szybko otrzymywał coraz wyższe urzędy i rozszerzał majątek. Potem uważany by – nie bez słuszności – za „klienta” cara Rosji Piotra I. Brał zresztą za swe usługi opłatę, a Piotr I „załatwił” mu podczas wojny północnej, czytaj wymusił na królu Auguście II, buławę hetmańską i nominację na kasztelana wileńskiego.
Pałac w Pilicy, zdjęcie z czasów I wojny światowej (austriackie archiwum wojskowe)
Przy tym zdarzało mu się być niekonsekwentnym, gdy na przykład w 1709 r. zaczął myśleć o zmianie orientacji politycznej i chciał nawet ubiec Rosjan w zajęciu Rygi (ale nie dostał rozkazu od króla). Walczył z dominacją Sapiehów na Litwie, biorąc choćby udział w zbrojnym rokoszu i krwawej bitwie pod Olkienikami (18 XI 1700 r.). która przyniosła kres dominacji Sapiehów. Godził się na przebywanie żony na dworze Augusta II (którego zresztą witał w Tarnowskich Górach, gdy ten zdążał do Polski objąć tron), z wiadomymi skutkami, w zamian za korzyści finansowe, jak choćby dwuletnie administrowanie cłem generalnym i monopolem tabacznym w Wielkim Księstwie Litewskim, czy 600 tys. z administrowania podatkami czopowym i szelężym (od browarów). Owe 600 tys. to ładna sumka, zwłaszcza gdy się ją z czymś porówna, na przykład z kosztami utrzymania wojsk na Litwie, na które skarb Korony wydawał ledwie 500 tys. Mało mu było ogromnych włości i zaszczytów; w jego dobrach wykryto w 1713 r. tajną mennicę, w której psuto monetę polską, a takie bito fałszywe talary cesarskie. Pociej wywinął się jednak sianem, co przy jego stosunkach i majątku jakoś nie dziwi. Gdy król przejął korespondencję Pocieja z carom Piotrem I, wojewoda. ubiegając aresztowanie, kontratakował. Zorganizował rokosz przeciwko Sasom. Doprowadzono jednak do konsensusu (znów pomógł Piotr I) i Pociej zachował buławę. Potem losy hetmana były różne; zbliżył się do Sasów (podczas konfederacji tarnogrodzkiej, gdy zbuntowali się jego żołnierze, znalazł schronienie u Sasów), zaczął nawet domagać się wyjścia wojsk rosyjskich z Litwy. Później jednak protestując przeciwko zawartemu w 1719 r. traktatowi wiedeńskiemu (dawał szansę zrzucenia dominacji Rosji), doprowadził Pociej do jego odrzucenia.
Pilica, obwarowania pałacu, pocztówka
W 1725 r. popierał osadzenie na tronie Księstwa Kurlandii znanego kondotiera i wodza, nieślubnego syna Augusta II, Maurycego Saskiego. Było to sprzeczne z interesami Rzeczypospolitej. Ponoć wymogła to na nim żona Emerencjanna, która była zakochana w Maurycym. Później jednak, gdy zagrożone mu konfederacją, Pociej wycofał się z poparcia dla królewskiego bastarda. W 1729 r., czyli krótko przed śmiercią, Pociej i inni politycy litewscy wystosowali list do Piotra II. W którym nawoływali go do wprowadzenia wojsk rosyjskich, gdyż obawiali się zaprowadzenia przez Augusta II rządów absolutnych i utrwalenia dynastii Wettinów. Był to akt niemal jawnej zdrady. Próbował jeszcze wspierać u Francuzów Stanisława Leszczyńskiego w jego staraniach o polski tron (uzależniał to jednak od poparcia Rosji), ale wreszcie w 1730 r. zmarł. Trudno odmówić mu talentów wojskowych – wygrał wiele bitew i potyczek, równie duże talenty miał do politykowania i knowania, ale jak wielu podobnych mu XVIII w. magnatów, był nieszczęściem dla Rzeczypospolitej. Trudno również dociec jak często przebywał Ludwik Pociej w Pilicy; zważywszy na ogrom „zadań”, które wykonywał, bywał tu zapewne bardzo rzadko.
W latach 30. XVIII w. po zakupieniu tutejszych dóbr od Emerencjanny, żony zmarłego wówczas Ludwika Pocieja, władała nimi Maria Józefa Sobieska z domu Wessel h. Rogala (1691-l 761), córka Stanisława (dziedzica na Czerwinie i Nasielsku, starosty różańskiego. który był na wyprawie wiedeńskiej z Janem III Sobieskim) i Marii Barbary de Stakremberg (Austriaczki, córki komendanta Wiednia), żona Konstantego Sobieskiego, królewicza polskiego. Małżeństwo to nie należało chyba do zbyt udanych, skoro Konstantemu zdarzały się długie skoki na bok (np. we Włoszech. gdzie miał kochankę z rodu Sforza i z która w nieformalnym związku tkwił przez 1O lat). Potem wrócił jednak do kraju, pogodził się z żoną, a następnie …zmarł Gdy Maria Józefa przybyła do Pilicy, miała już swoje lata, a dokładnie 45. Osiadła tu, bo przez lata męczona intrygami królowej Marysieńki, została po śmierci Konstantego (w 1726 r.) w końcu oddalona z dworu przez równie jej nieprzychylnego Jakuba Sobieskiego (był bratem Konstantego, czyli jej szwagrem). Mimo oddalenie utrzymywała kontakty z dworem Sasów. Jednakowoż odtrącona popadła z czasem w dewocję.
Książka Antoniego Piramowicza z mowami pogrzebowymi
Kolejna królewska wizyta. W końcu karnawału 1734 odwiedził w Pilicy Marię Józefę Sobieską, będący w drodze z Krakowa do Częstochowy król August III Sas (taką w każdym razie informację znajdujemy u J. Wiśniewskiego i H. Błażkiewicza. Wizyty Augusta III w jakimkolwiek polskim mieście to rzadkość wielka, bo jak pisał W. Konopczyński: „król po polsku nie umiał, Polski nie rozumiał i nie lubił. Jeśli pominąć okres walki o tron, tudzież późniejszy przymusowy pobyt w Warszawie podczas wojny siedmioletniej, to August spędził w Rzplitej razem około dwóch lat”. A nominalnie rządził nią lat 27. „Gnuśny, apatyczny, ociężały, przytem dumny i niedostępny, tęskni do wygód Drezna i rozrywek myśliwskich Hubertsburga”.
Maria Józefa przebudowała zamek w pałac, a także sprowadziła do Pilicy w 1739 r. franciszkanów. Klasztor i kościół przez nią ufundowany ukończono w 1746 r. (o reformatach czytaj dalej). Można pani uregulowała sprawy miejskie (m.in. potwierdziła nadanie miastu prawa magdeburskiego, pozwoliła wszystkim mieszkańcom na wyrób gorzałki i piwa, przewóz towarów rzeźniczych i zakazała nadawania jakichkolwiek godności …miejscowym Żydom). Sobieska obłożyła mieszkańców miasta licznymi obowiązkami: np. raz w roku mieli czyścić koryto rzeki, dostarczać pocztę do Krakowa raz w tygodniu, organizować podwody do Krakowa itp. Nie mogło się to podobać. Nie dziwi więc, że gdy oddała Pilicę w 1751 r. swemu synowcowi i spadkobiercy Teodorowi Wesslowi, o licznych obowiązkach zapominano. Wspomnijmy, że Maria Józefa wysyłała nawet Teodora do króla Stanisława Leszczyńskiego we Francji, i to ona osobiście wystarała mu się o tytuł generalski. Maria Józefa zmarła 2 stycznia 1762 r. w klasztorze sióstr sakramentek w Warszawie. Słów kilka o jej synowcu: „Teodor Wessel syn Wojciecha kasztelana warszawskiego i Teresy z Załuskich herbu Junosza, kasztelanki rawskiej, pan na Hrabstwie Pilickim oraz Ogrodzieńcu í Smoleniu, wojewoda łęczycki, podskarbi wielki koronny, generał adiutant kawalerii, konfederat barski, kawaler Orła Białego z Świętego Stanisława, ożeniony z Konstancją Wielopolską, margrabianką Myszkowską, córką Karola” – czytamy na jego marmurowym grobie przy klasztorze Reformatów (to syn Karol tak odwdzięczył się ojcu). Teodor Wessel w latach 1753-55 zapisał swej małżonce łącznie 300 tys. zł na swych dobrach w Pilicy i Korzkwi (zamkiem w Korzkwi władał w latach 1 755-1775). Wessel popierając Sasów i sprzeciwiając się Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, popadł w poważne tarapaty finansowe. W 1737 r. na jego dobra nałożono areszt. Wiele wsi, jako zastaw za długi, przeszło w ręce wierzycieli Wessla. Gdy Teodor zmarł w 1791 r. zadłużony majątek przejął jego syn, starosta lubartowski, Karol Wessel. Nie był jednak w stanie spłacić należności. Potem władała tym miastem Teodora z Dąbrowskich, która oddała je Bankowi Berlińskiemu w zamian za inne.
Maszkaron z pałacu w Pilicy
O. reformaci i pilicki klasztor
Z początku w ufundowanym przez Marię Józefę klasztorze w Pilicy mieszkało ok. 20 zakonników, a od 1781 r. także kleryków, którzy korzystając z bogatej biblioteki (zgromadzonych ponad 2,5 tys. cennych woluminów z XVII i XVIII wieku, to tylko „resztki” po zbiorach, których większość spłonęła w pożarze z 1857 r.) studiowali gramatykę, retorykę, filozofię i teologię. Franciszkanie zajmowali się głównie nawracaniem żydów i innych innowierców. W latach 1747 – 1796 nawrócili 31 osób – trudno orzec, czy to dużo, jak na niemal 50 lat działalności. Tylko w latach 1747-49 udało im się przyjąć na łono Kościoła Jakuba Szmulewicza z rodziną (Żyd z Pacanowa), Daniela Vernhesa, kalwinistę pochodzącego z Amsterdamu, który był medykiem u Wielopolskich W Pieskowej Skale oraz innego przybysza z Niderlandów również im służącego (jako kwatermistrz konnicy) Karola Walthera. Zmieniła się ich rola, a także rola samego klasztoru w Pilicy, w następnym stuleciu. Wśród reformatów, którzy byli w Pilicy w XIX w. Wspomnijmy późniejszego prowincjała. pisarza i działacza religijnego Antoniego Piramowicza (1817-1896), którego bogate w pracę życie i służba ludziom budzą ogromny szacunek do dziś. Wydarzeniami z jego życia można by obdzielić z pięć osób. a starczyłoby i dla szóstej. Pochodził ze szlacheckiej rodziny o korzeniach ormiańskich Urodził się w Komorowie k. Stopnicy. Do zakonu wstąpił w 1833 r. w Solcu nad Wisłą, nadano mu wówczas imię Konrad.
Studia filozoficzne odbywał w seminariach w Sandomierzu, Kazimierzu nad Wisłą i Chełmie Lubelskim. Zaraz po święceniach, które odbył w 1840 r. w Lublinie, trafił jako lektor retoryki właśnie do Pilicy. W tej miejscowości przebywał w latach 1841-42. Potem często zmieniał miejsca pobytu. Był głównym autorem nowego programu studiów uchwalonego na kapitule prowincjonalnej W 1854 r. uczył religii po dworach (był katechetą Józefy Karskiej. późniejszej założycielki Niepokalanek). Był cenionym kaznodziejom. toteż otrzymał taki urząd w katedrze sandomierskiej. Gdy w 1857 został wybrany na prowincjała, próbował odnowić karność zakonną, podnieść wykształcenie zakonników i dostosować zakon do nowych czasów. Usunął przestarzałe przepisy. Opracował wówczas „Porządek nabożeństwa w kościołach XX. Reformatów Prowincji NPM Anielskiej W Polsce” (Kraków 1860 r.). Nie wszystkim franciszkanom spodobały się nowe obyczaje, próbowali więc bruździć Ojcu Konradowi w Rzymie. Gdy odchodził z urzędu prowincjała w 1860 r. miał ponoć poczucie krzywdy, więc zrezygnował wówczas ze stanowiska z-cy prowincjała i gwardiana klasztoru w Krakowie; zaszył się na probostwie w Chrzanowie, a potem w Kolbuszowej. Korzystając z zaproszenia Władysława Czartoryskiego wyjechał nad Bosfor, gdzie zaopiekował się polskimi emigrantami w Adampolu i Konstantynopolu (Istambule). W 1862 r. przybył do Paryża. Gdy w Hotelu Lambert uzyskał urzędową misję do Adampolu udał się przez Rzym. Tamże dostał zgodę na założenie dwóch hospicjów.
Kompleks klasztorny franciszkanów w Pilicy, fot. autor
W Adampolu był tylko do 1863 r., po wstrzymaniu funduszy przeniósł się do Konstantynopola, gdzie zamieszkał w klasztorze w Perze. Stamtąd udał się do Palestyny, by opiekować się polskimi pielgrzymami. Hotel Lambert planował wówczas wysłać go z polską wyprawą na Kaukaz. Znów jednak wrócił do Turcji. bo przyznano mu zabraną wcześniej subwencję. Założył komitet wspierania ubogich emigrantów, organizował msze w intencji trwającego wówczas powstania styczniowego. W 1864 r. został zawezwany do Rzymu. Będąc definitorem generalnym. był zobowiązany stale rezydować przy generale zakonu. Był wówczas spowiednikiem polskich bazylianek. W połowie 1865 r. wyjechał do Bukaresztu. Tam został proboszczem parafii złożonej głównie z obcokrajowców. Co ciekawe, był wtedy przez trzy lata spowiednikiem Karola Hohenzollerna, księcia Rumunii, późniejszego króla tego kraju. W 1881 r. chciał wrócić do ojczyzny. Nie zyskał jednak zgody na osiedlenie się w Warszawie. Pozostał w Wiedniu, gdzie przybył wcześniej, czekając na decyzję zgody na osiedlenie w kraju. W 1883 r. i trzy lata później był wizytatorem generalnym prowincji siedmiogrodzkiej, a w 1887 r. galicyjskiej. Popierał wtenczas próby odnowienia życia zakonnego. Wsparł starania brata Augustyna Zeytza o założenie klasztoru polskich reformatów w USA. W 1886 r. Wrócił do Bukaresztu, gdzie pracował jako zwykły proboszcz (w mieście Braiła). Potem kilka lat był w Wiedniu, by pod koniec życia znów wrócić do Bukaresztu. Zmarł tamże w 1896 r. Ogłosił wiele książek, W których znalazły się jego kazania, mowy pogrzebowe i rozmyślania (samych mów pogrzebowych wydał 5 tomów). Przetłumaczył z francuskiego „Katechizm zawierający w krótkich odpowiedziach wykład całej nauki rzymsko-katolickiej” (Warszawa 1860). Wiele jego kazań pozostało w rękopisach.
Gdy Pilicę zajęli Prusacy, przejęli oni także zabudowania klasztoru. Wrócił on do prowincji małopolskiej w 1807 r. W 1844 r. wszedł zakaz Komisji Rządowej, który zabraniał grzebania parafian w podziemiach kościelnych. Od tej chwili mogli tam być chowani tylko zakonnicy i rodziny fundatorów (od 1746 do 1860 r. złożono w klasztornych kryptach 48 zakonników, a także licznych przedstawicieli rodzin możnych: Wesslów, Tomnickich, Borzęckich, Walewskich, do 183 8 r. znalazło tu pochówek także 158 osób z grona mieszczan, nawet wywodzących się biednych rodzin). W 1846 r. obchodzono uroczyście setną rocznicę poświęcenia kościoła. Wzniesiono wtedy z tej okazji kwadratową kaplicę w ogrodzie. W 1857 wybuchł pożar, w którym sczezł dach kościoła, klasztor i biblioteka. Do ogrodu zwaliła się dzwonnica a dzwony stopiły. Nowy dach kościoła nie był już gontowy, ale z blachy. Po powstaniu styczniowym, w którym kilku pilickich zakonników brało znaczący udział (o. Piotr Orzechowski został nawet wtrącony do więzienia w Piotrkowie i skazany na śmierć, której jednak uniknął) przyszły złe czasy dla zakonów w Królestwie Polskim. Car Aleksander dokonał w 1864 r. kasacji klasztorów, tylko w niewielkiej części z nich utworzono tzw. domy etatowe (faktycznie, po odebraniu zakonnikom podstaw materialnego utrzymania, dostawali oni tylko pensje). Tak stało się i z klasztorem w Pilicy. Dodajmy, że jedna z klasztornych cel służyła przez pewien czas Rosjanom jako areszt. Liczba zakonników, po kolejnych wydaleniach i naturalnych zejściach najstarszych, znacząco zmalała. W 1875 r. przełożonym został o. Apolinary Szlenk, który piastował tę funkcje aż do 1902 r., co jest swoistym rekordem w historii pilickiego klasztoru. W 1902 r. z racji przebywania w klasztorze tylko czterech braci, konwent pilicki zamknięto. O. Apolinary Szlenk został wówczas drugim wikariuszem parafii, miał też prawo mieszkać w opustoszałym klasztorze (pozostali bracia wyjechali). Planowano wtedy urządzić tu przytułek dla sierot po rosyjskich żołnierzach, a z kościoła uczynić cerkiew. Obiekt podarowano jednak tutejszej gminie, która urządziła tam swój urząd. Niestrudzony o. Szlenk w następnych latach dzięki pieniądzom zebranym przez mieszkańców Pilicy odremontował cały kompleks. Franciszkanie wrócili do Pilicy dopiero w 1915 r. Z czasem wybudowali jeszcze kościół filialny w Dzwono-Sierbowicach. Można powiedzieć, że kiedyś klasztor w Pilicy spełniał rolę swego rodzaju bazy turystycznej, gdzie witano strudzonych wędrowców, a nawet myto im stopy i naprawiano sandały. I dziś braciszkowie nie odpędzą turysty z plecakiem, gdy szuka noclegu, dysponują bowiem stworzonym przez siebie Domem Pielgrzyma.
Obwarowania przy pałacu, zdjęcie z czasów I wojny światowej austriackie archiwum wojskowe
Z grona pilickich franciszkanów wywodzi się ojciec Narcyz Turcham (1879-l942), jeden ze 108 męczenników za wiarę, beatyfikowanych przez Jana Pawła II w 1999 r. Słów kilka o tym człowieku. Urodził się w Biskupicach k. Wieliczki w wielodzietnej rodzinie Jana i Katarzyny Ochońskiej. Na chrzcie dostał imię Jan. Do Zakonu Braci Mniejszych wstąpił w prowincji Matki Bożej Bolesnej Reformatów w ówczesnej Galicji 8 września 1899 r. Nowicjat zaczął w klasztorze w Wieliczce, dokończył w Leżajsku. Po nowicjacie uzupełnił studia humanistyczne w Przemyślu. Studia filozoficzno-teologiczne odbywał w Krakowie i Lwowie. Jak przyznają biografowie „był studentem średnio uzdolnionym”. Świecenia kapłańskie przyjął 1 czerwca 1906 r. w katedrze lwowskiej od abpa Józefa Bilczewskiego. Pracował w wielu klasztorach (we Lwowie, Rawie Ruskiej, Wieliczce) jako wikariusz, katecheta, kaznodzieja i spowiednik. W latach 1912-14 był kaznodzieją i spowiednikiem w klasztorze św. Kazimierza w Krakowie i w klasztorze w Jarosławiu. W latach l915 – 1923 pełnił urząd prezesa w odzyskanym przez reformatów klasztorze w Stopnicy. Odszedł stamtąd odwołany przez zarząd prowincji z powodu „niemożliwości prowadzenia życia wspólnotowego i braterskiego z podwładnymi oraz dla jego osobistego dobra duchowego”. Trudno dociec, co kryje się za tymi dość enigmatycznymi zarzutami. Wspominający o. Turchana z czasów jego późniejszej działalności we Włocławku, pisali o nim, że „miał łagodne usposobienie, był wyrozumiały”. A może był za bardzo wyrozumiały? Po odejściu ze Stopnicy został przełożonym klasztoru w Pilicy. Piastował te funkcję w latach 1924-30. Tu z funkcji zrezygnował sam. Winna była ciężka choroba. Atak wyrostka robaczkowego. który zoperowano w Krakowie (przewieziono go z Pilicy do krakowskiego szpitala na furmance wyściełanej słomą). Po tej operacji pozostała mu rana niczym stygmat, która nigdy już się nie zagoiła, choć operowano go jeszcze dwukrotnie!
Potem był przełożonym klasztorów: w Rawie Ruskiej, w Sądowej Wiszni i Pińczowie. W 1936 r. został gwardianem klasztoru we Włocławku. Piastował tę funkcję, gdy wybuchła wojna światowa. Niemcy zaczęli aresztować zakonników, pozamykali kościoły, pozwalając na nabożeństwa tylko w przyklasztornym. Mimo nacisków Niemców, którzy nie chcieli go widzieć we Włocławku, Turchan nie zrezygnował z funkcji. W końcu zaaresztowano gwardiana. Niemcy zaczęli z nim grać w okrutna zabawę dawania i odbierania wolności. Był aresztowany 4 listopada 1940 r. Wtedy jeszcze został wypuszczony (z więzienia w Inowrocławiu, w styczniu 1941 r., zamieszkał wtedy u franciszkanów). Jednak w dwa tygodnie później, nie zważając na coraz gorszy stan zdrowia starszego i schorowanego człowieka, znów go aresztowano. Trafił wówczas do więzienia we Włocławku. Wypuszczono go w marcu, by ponownie zamknąć, najpierw w Grudziądzu, a potem w Lądzie, w październiku 1941 r. Był wówczas przesłuchiwany przez gestapo. Wraz z księżmi Stefanem Kulińskim i Józefem Jędrychowskim trafił do KL Dachau, do znanego z okrutnych funkcyjnych baraku nr 28. Tak, jak wszyscy, głównie starsi ludzie, był maltretowany. Wspominał ks. Bolesław Kunka: „O. Narcyz: Turchan, jako więzień w obozie był bardzo torturowany przez gestapowców i kapów. A to dlatego, że fizycznie będąc tęgim i chorym na cukrzycę, nie mógł pracować. Z tego powodu doznawał różnych szykan i boleści ze strony strażników. Jako cukrzyk miał ogromne pragnienie. Na prośbę o wodę wkładali mu szlauf do ust i wlewali w niego wodę. Między innymi to go wykończyło >>do pieca<<.” Zdając sobie sprawę, że czeka go śmierć, oddawał swoje porcje chleba młodszym, którzy mieli szanse przeżyć i działać później na chwałę Kościoła. Pracował tak jak inni, dużo się modlił, ponoć nie użalał się nad sobą, był pogodny i uśmiechnięty. Ciężka praca i niedożywienie spowodowały, że „skóra (wisiała) na nim fałdami”. Zmarł o. Narcyz Jan Turchan śmiercią męczeńską „ex aerumnis carceris” na rewirze w samotności sali szpitalnej obozu koncentracyjnego w Dachau. Zmarł śmiercią męczeńską obdarzony nowym „nazwiskiem”, które brzmiało nr 28 411. Jego ciało spalono w krematorium. O wyniesieniu na ołtarze zadecydowała postawa o. Narcyza Turchana przed wojną, a zwłaszcza w obozie koncentracyjnym, postawa pełna godności i poświęcenia, miłości do Boga i bliźniego. W kaplicy św. Antoniego w kościele klasztornym w Pilicy znajduje się obraz O. Narcyza Turchana, pędzla Wiesława Nadymusa, artysty plastyka z Bolesławia k. Olkusza.
Stary dom drewniany w Pilicy, fot. autor
Dzień z życia zakonnika
Życie upływało pilickim zakonnikom na modlitwach i pracy, ze szczególnym naciskiem na to pierwsze. Nim w 1864 r. weszły w życie nowe przepisy o życiu zakonnym opracowane przez o. Piramowicza, dzień niejako zaczynał się o godz. 23 .40, gdy to dyżurujący zakonnik budził współbraci, by razem od północy śpiewać i recytować w chórze zakonnym godziny kanoniczne (godzinę czytań i jutrznie). W tym czasie pozostali bracia odmawiali pacierze_ Potem odmawiano jeszcze litanię do Wszystkich Świętych. Zimą czyli od 1 października do 30 kwietnia, o godz. 1.00 W nocy zaczynała się dodatkowo godzina rozmyślań (te nocne, grupowe modlitwy miały niewątpliwie sens zważywszy na niewygodne łóżka i fakt, że zimą cele nie były ogrzewane, a jedynym zbytkiem w odzieniu o tej porze roku były skarpetki i peleryna. Latem, po jutrzni, zakonnicy szli spać. Wstawali jednak około świtu, by od 5.00 do 6.00 oddawać się modlitwie myślącej. O godz. 6.00 odmawiano primę (zimą przed primą była jeszcze 15 minutowa medytacja). Następnie była msza św., a po niej odmawiano jeszcze tercje oraz cześć małego oficjum ku czci Matki Boskiej. Wtedy zakonnicy mogli zająć się czymś innym. Już jednak o godz. 10.00 była ostatnia msza św., a po niej seksta i nona. Obiad jedzono o 11.00, w jego trakcie (a także podczas kolacji) czytano Pismo Święte i dzieła religijne, w piątek zaś regułę i testament założyciela zakony św. Franciszka. Za rozlanie zupy lub rozbicie talerza karano, na przykład nakazując wykonywanie językiem na ziemi znaku krzyża, noszenia sandałów na szyi itp. Jak łatwo zauważyć, nie spożywano śniadań, ranny posiłek wprowadzono dopiero w 1859 r.
Po obiedzie zakonnicy mieli krótki odpoczynek, po którym dzwonkiem obwieszczano czas milczenia i pracy. Za złamanie milczenia można było dostać karę w postaci włożenia drewnianego wędzidła do ust. O 15.00 odmawiano nieszpory i kompletę z oficjum o Matce Boskiej oraz ponownie nieszpory. Znów wracano do zajęć. Kompleta – modlitwa na zakończenie dnia była o 17.00. Po niej była godzina rozmyślań, litania do Matki Boskiej, godzina czytań i jutrznia z oficjum o Matce Boskiej (od lat 30. XVIII w., w piątki miast godzinnych rozmyślań odprawiano z wiernymi drogę krzyżową). Następnie udawano się na kolację, po niej była jeszcze chwila na zajęcia i o 19.45 zaczynał się czas milczenia i nocnego spoczynku. Do lat 60, czyli Soboru Watykańskiego II, modlitwy odmawiano po łacinie. Długi czas na wyposażeniu zakonników była biczownica z rzemienia, niezwykle przydatna przy okazywaniu pokuty. Biczowano się samodzielnie po kolacji, lub grupowo, trzy razy w tygodniu: W poniedziałki, środy i piątki (latem w kościele po odmówieniu jutrzni, a zimą w refektarzu). Dodatkowo dochodziły posty. Od Wszystkich Świętych do Bożego Narodzenia obowiązywał czterdziestodniowy post. Od 7 stycznia trwał tzw. post błogosławiony. Oczywiście poszczono w trakcie Wielkiego Postu. Post dziesięciodniowy obowiązywał przed zesłaniem Ducha Świętego i aż czterdziestodniowy przed Wniebowzięciem NMP. Nie spożywano wtedy tłuszczów i nabiału. Post ścisły (o chlebie i wodzie) obowiązywał w wigilię świąt Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia NMP. św. Franciszka i św. Antoniego. Podczas adwentu i Wielkiego Postu franciszkanie oddawali się także umartwianiu: nosili na plecach drewniane krzyże, cierniowe korony na głowach, leżeli krzyżem w kościele. Obowiązywało ich każdorazowe całowanie ziemi przed i po wyjściu z kościoła, itd. itp. Za złamanie zakazów, postów lub nieposłuszeństwo można było trafić na kilka miesięcy o chlebie i wodzie do nieogrzewanego i pozbawionego okien karceru (jakże podobna to była kara do średniowiecznego osadzania złoczyńców w najniższym poziomie wieży). Nieliczne wolne chwile zakonnicy spędzali W ogrodzie lub bibliotece. Kilka razy do roku, w czasie tzw. wspólnych rekreacji mogli śpiewać lub recytować utwory poetyckie. Rzadkim, spotykanym dziś już chyba tylko w Pilicy zwyczajem, jest coroczna zimowa kwesta zbożowa, kiedy zakonnicy jeżdżą po parafii i zbierają od wiernych pożywienie: zboże, ziemniaki, warzywa itp. Niegdyś ludzie przekazywali w darze nawet woły czy krowy. Do tradycji należy też rozdawanie przez zakonników wiernym na św. Antoniego małych chlebków że znakiem krzyża. Ongiś utrzymywano się również z darów pieniężnych (do l838 r. z opłat od pogrzebów). Dziś zakonnicy prowadzą własne gospodarstwo rolne.
Prymas Adam Ignacy Komorowski, źr. Internet
Prymas z Pilicy. Wśród XVII i XVIII w. oficjałów pilickich byli: doktor filozofii i obojga praw, prof. Akademii Krakowskiej Franciszek Leśniewicz oraz doktor obojga praw Kazimierz Dobrakowski z Pilicy. Jednak najwyżej „zaszedł” Adam Ignacy Komorowski (prepozyt kapituły kolegiackiej pilickiej w latach 1733-1749), z czasem arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski. Urodził się w l701 r. w Trzeszczanach w Chełmskiem. Po studiach kanonicznych w Rzymie wrócił do Polski. Wtedy też został mianowany oficjałem pilickim. Był także kanonikiem tarnowskim i plebanem w Wielkim Książu oraz Otwinowie. Od 1727 i. kanonik krakowski i deputat na Trybunał Koronny (także w latach 1731, 1736, 1737 i 1744). Od 1730 r. pełnił funkcję kanclerza katedralnego krakowskiego i archidiakona nowosądeckiego. Karierę zawdzięczał w dużej mierze faktowi, ze był stronnikiem Augusta III Sasa. To król mianował go w 1736 r. proboszczem krakowskim , w 1738 opatem lubińskim, a w 1739 biskupem inflanckim. Tej ostatniej nominacji Komorowski nie przyjął. Nim W 1747 r. nadeszło Z Rzymu potwierdzenie nominacji Komorowskiego na koadjutora biskupa kijowskiego, zmarł prymas Szernbek, toteż W roku następnym August III mianował na to miejsce byłego oficjała pilickiego. Prymas Komorowski załatwił w Rzymie u Benedykta XIV dla prymasów polskich prawo noszenia stroju kardynalskiego. W roku 1749 otrzymał z rąk króla order Orła Białego. Był również nominalnym opatem tynieckim i jędrzejowskim. A. Boniecki W „Herbarzu” napisał o nim: „Prawego charakteru, głębokiej pobożności. ceniony przez ogół, umarł prymas w Skierniewicach 1759 r., pochowany w Łowiczu, gdzie ma pomnik. Drugi zaś pomnik wystawiła mu kapituła w katedrze gnieźnieńskiej”.
Insurekcja kościuszkowska.
W trakcie powstania kościuszkowskiego w Pilicy stacjonowały wojska polskie i pruskie. Najpierw była tu jazda z Il Brygady Kawalerii Narodowej por. Ksawerego Monasterskiego, która jednak 7 kwietnia 1794 r. została z Pilicy wyparta przez Prusaków. Od 12 do 17 maja pod Pilicą stacjonował cały korpus gen. F. Favrata, który wedle planów króla Fryderyka Wilhelma II miał dołączyć do wojsk rosyjskich. Połączone armie miały szybko zdławić powstanie. Po nieudanej próbie opanowania Krakowa, oddziały pruskie jeszcze raz wróciły pod Pilicę. Dodajmy jeszcze, że zgodnie z zarządzeniem Komisji Porządkowej Krakowskiej z 25 marca tegoż roku w całym woj. krakowskim miano wyekwipować po 1 piechurze z 5 dymów wiejskich i miejskich i 1 kawalerzyście z 50 dymów. Z Pilicy miało to być ok. 40 piechurów i 4 jeźdźców. Trudno dziś ocenić, czy tylu wyekwipowano, tym bardziej, że już w początku kwietnia te tereny zajęli Prusacy. W trakcie pruskiego władania tymi obszarami (lata 1795-1806/7) okręg Pilica, na który składały się tereny należące wcześniej do powiatu lelowskiego oraz byłe księstwo siewierskie i baronat koziegłowski, weszły w skład utworzonego wówczas tzw. Nowego Śląska. Dość szybko podzielono Nowy Śląsk na dwa powiaty: siewierski i pilicki. Ten drugi obejmował: Janów, Kromołów, Lelów, Ogrodzieniec, Pilicę (2129 mieszkańców w 1805 r., najliczniejsze miasto powiatu), Szczekociny, Włodowice i Żarki. Łącznie 8 373 osoby.
Św. Jan Nepomucen, rzeźba z XVIII w. z kapliczki w Pilicy, fot. autor
Po podpisaniu w 1797 r. w Petersburgu przez trzy państwa rozbiorowe konwencji o uznaniu granic zaborów jako granic jurysdykcji kościelnej, tereny Nowego Śląska trafiły z diecezji krakowskiej do Wrocławskiej. Na dekanat pilicki złożyły się wsie: Ciągowice, Drochlin, Irządze, Kidów, Giebło, Kroczyce Stare, Kromołów, Lelów Stary, Lelów, Nakło, Niegowa, Ogrodzieniec, Pilica, Podlesie, Potok, Przybynów, Skarżyce, Szczekociny, Włodowice, Żarki. Razem 21 parafii, w tym 7 miejskich. W Zarzeczu k. Pilicy znajdował się wówczas jedyny na tym obszarze zbór protestancki. Nieliczni tu ewangelicy byli z reguły urzędnikami pruskimi. Do diecezji krakowskiej wróciła Pilica w 1811 r., już za Księstwa Warszawskiego. W 1819 r. z powodu braku dochodów zniesiono kolegiatę pilicką. Część z kolegiackiego zbioru książek trafiła do Biblioteki Publicznej w Warszawie.
W czasach Księstwa Warszawskiego Pilica była częścią departamentu kaliskiego, jako miasto powiatu lelowsko-siewierskiego. W 1808 r. utworzono powiat pilicki, do którego należały nawet Będzin i Czeladź. Podczas formowania Gwardii Narodowej, która miała wspierać woj ska Księstwa Warszawskiego, Pilica wystawiła własnym kosztem ponoć 120 gwardzistów kompletnie umundurowanych i uzbrojonych. Wielka w tym miała być zasługa tutejszego burmistrza Antoniego Zalewskiego (za M. Kantorem-Mirskim). W połowie kwietnia 1809 r. weszli do Pilicy Austriacy arcyksięcia Ferdynanda d”Este. Opuścili miasto w lipcu, po zwycięstwach Napoleona (pod Wagram) i Józefa Poniatowskiego (w kraju). W 1809 r. powiat pilicki wszedł w skład departamentu krakowskiego.
Wizyta króla Saksonii. W 1810 r. w drodze do Krakowa w pałacu w Pilicy zatrzymał się Fryderyka Augusta I Wettyna (właśc. Fryderyk August Józef Maria Antoni Jan Nepomucen Alojzy Ksawery Wettyn), ur. 1750, zm. 1827, książę saski z dynastii Wettynów (linii albertyńskiej), głowa saskiej rodziny panującej jako książę elektor Saksonii w latach 1763–1806, król Saksonii w latach 1806–1827, książę warszawski w latach 1807–1815, niekoronowany król Polski w latach 1812–1815.
Gdy Napoleon wycofał się z Rosji, w ślad za nim podążyli sami Rosjanie. W styczniu 1813 r. pojawili się w Pilicy. Gdy decyzją Kongresu Wiedeńskiego powstało Królestwo Polskie pod berłem carów, Pilica znalazła się w jego składzie.
Gdy w 1816 r. wprowadzono nowy podział administracyjny Królestwa Polskiego, Pilica znalazła się w obwodzie olkuskim (wraz z powiatami olkuskim i lelowskim). Obwody: kielecki, miechowski, olkuski i stopnicki tworzyły województwo krakowskie (sam Kraków był w zaborze austriackim). Stolicą województwa zostały w 1819 r. Kielce, ale były głosy, żeby została nią Pilica. Ponoć nie było budynku zdolnego pomieścić władze wojewódzkie, gdyż dziedziczka – w latach 1802-22 – Teodora z Dąbskich-Kownacka za dużo sobie zażyczyła za ewentualne wynajęcie na ten cel pałacu. Po likwidacji obwodów w 1842 r., Pilica weszła w skład powiatu olkuskiego. Po połączeniu guberni kieleckiej z radomską Pilica znalazła się w jednej dużej guberni radomskiej Od 1866 r., tak jak cały powiat, znów była w restytuowanej guberni kieleckiej. ’
Rynek w Pilicy, fot. autor
W 1827 r. Bank Berliński sprzedał Pilicą senatorowi krakowskiemu Józefowi Skorupce. Dziedziczką była wówczas Józefa z Przyrębskich-Skorupkowa, która w 1835 r. rozeszła się z mężem. Zarówno wcześniej wymieniona Teodora Kownacka, jak i kolejna dziedziczka Józefa Skorupkowa nie zapisały się we wdzięcznej pamięci mieszkańców niczym dobrym, gdyż prowadziły z miastem spór o świadczenia, same nie czyniąc dla Pilicy niczego dobrego. Majątek ten w 1847 r. przypadł w spadku Zefirynowi Ratomskiemu. Nie był to jednak fartowny właściciel, bo w następnych latach ciąg klęsk (nieurodzaje, pożary, w tym folwarku Owczary) zmusiły go do wystawienia majątku na licytację. Co znamienne chętnych nie było. Potem jednak w 1852 r. nabył Pilicę Krystyn Moes, który pierwsze, co zrobił, to wyremontował zniszczony pałac, o którym ówcześni pisali, że przypomina kościotrupa. Dobra te w 1874 r. kupili od Moesów Epsteinowie, konkretnie Leon Epstein.
Powstanie listopadowe. W Pilicy przed powstaniem nie było żadnych tajnych organizacji. Po jego wybuchu dostarczano z Pilicy jedynie żywność i siano dla wojsk. Na początku 1831 r. powstał w mieście obóz dla wziętych do niewoli oficerów rosyjskich. Nie było w nim żadnego drylu, skoro pozwalano im nawet na konne wypady na zabawy taneczne w Podzamczu. Wielu jeńców korzystając z okazji uciekało. Istnienie obozu musiało kosztować Pilicą duże pieniądze, skoro miasto i mieszkańcy zalegali z płaceniem podatków na rzecz rządu powstańczego. W okolicy miasta nie doszło do żadnych bitew. Wedle ks. H. Błażkiewicza nikt z miasta nie wziął udziału w walkach, mimo ogłoszenia w czerwcu 1831 r. pospolitego ruszenia. W całym obwodzie olkuskim uformowano jedynie jeszcze w 1830 r. batalion gwardii ruchomej z powiatu olkuskiego i taki sam z powiatu pilickiego (tym drugim liczącym 758 ludzi dowodził Franciszek Memliński). Były one odwodem dla wojsk powstańczych.