Olkusz
Zrobiły to, choć nie były faworytkami! Srebrne Lwice w sobotni wieczór pokonały na własnym parkiecie SPR Sośnicę Gliwice 30:26, odnosząc drugie ligowe zwycięstwo w tym sezonie. Dla podopiecznych Marcina Księżyka było to najlepsze spotkanie w obecnych rozgrywkach, co potwierdził sam szkoleniowiec olkuskiego zespołu. Kibice nie mogli natomiast narzekać na brak emocji. Tymi bowiem można by obdzielić kilka różnych meczów. O końcowym triumfie gospodyń zadecydowała konsekwentna gra przez pełną godzinę i wyśmienita końcówka, w której gliwiczanki przez siedem ostatnich minut nie zdobyły choćby jednej bramki!
Obie drużyny przed sobotnim meczem miały na swoim koncie po jednym zwycięstwie i duże apetyty na drugą wygraną w sezonie, w którym przynajmniej w teorii Sośnica miała walczyć o najwyższe cele, a młody zespół SPR-u o zdobywanie doświadczenia na seniorskich parkietach. Na dzisiaj układ sił w tabeli jest jednak taki, że to Srebrne Lwice mają więcej punktów, a weekendowy pojedynek przy Wiejskiej pokazał, że i sportowo olkuszanki wyglądają lepiej od rywalek.
Problemy przyjezdnych zaczęły się już na samym początku. Mocno zmotywowane Lwice objęły prowadzenie za sprawą Magdaleny Barczyk, następnie bramkę rzuciła Nikola Sołościuk, a na 3:2 z rzutu karnego trafiła Karolina Herian. Od stanu 3:3 po golu Aleksandry Markiewicz, gospodynie trzykrotnie pokonały Dagmarę Knapik. Najpierw Julia Mrozowska, potem Oliwia Sołościuk i ponownie Barczyk zapewniły miejscowym trzybramkową przewagę – 6:3. Gliwiczanki nie mogły sobie poradzić ze szczelną obroną Lwic, które nie tylko doskonale broniły dostępu do własnej bramki, ale także wyprowadzały zabójcze kontrataki, kończąc je efektownymi trafieniami. Gole Herian, Mrozowskiej i Barczyk sprawiły, że w 16. minucie olkuszanki prowadziły 10:6.
Sośnica choć często wybijana z rytmu, to jednak nadal pozostawała w grze. Magdalena Reichel, Katarzyna Wyrzychowska oraz Aleksandra Salisz skutecznie zmniejszyły dystans do olkuszanek, w 20. min tracąc do miejscowych już tylko jedno trafienie – 10:9. Wtedy jednak Lwice ponownie pokazały pazur, wracając do bezpiecznej przewagi. Rozgrywająca świetne zawody Mrozowska przymierzyła ze skrzydła, Emilia Januszek obroniła rzut karny wykonywany przez Reichel, a w kolejnych akcjach drogę do siatki przyjezdnych znalazły też Karolina Herian, Anna Andrzejczyk i Wiktoria Sioła – 14:9. Trener Sośnicy Michał Boczek pieklił się na ławce, wytykając swoim podopiecznym popełniane błędy. Mówił o nich głośno i dosadnie w trakcie czasu o jaki poprosił w końcówce pierwszej połowy. Udzielone wskazówki przyniosły efekt w postaci trzech kolejnych goli, które sprawiły, że przewaga olkuszanek ponownie stopniała, tym razem do dwóch trafień. Szansy w ostatniej akcji na poprawienie wyniku po stronie gospodyń nie wykorzystała Herian, której rzut z siódmego metra zatrzymała Knapik – była zawodniczka SPR-u. Do przerwy 16:14 dla Olkusza.
Zaraz po zmianie stron trafiła najskuteczniejsza w sobotę i w całym obecnym sezonie w Sośnicy Aleksandra Salisz, ale w odpowiedzi po stronie gospodyń do sędziowskiego protokołu wpisały się Herian z Andrzejczyk. Szczególnie ta druga z wymienionych drugie pół godziny może zaliczyć do niezwykle udanych, grając z dużą fantazją, a przy tym na wysokim procencie skuteczności w ataku. Zanim jednak Andrzejczyk zaczęła trafiać nawet z arcytrudnych pozycji, swoje przysłowiowe „pięć minut”, a właściwie w tym konkretnym przypadku niespełna kwadrans miały przyjezdne. Gliwiczanki przy stanie 19:16 dla Lwic złapały wiatr w żagle, wchodząc na poziom, który mógł im zapewnić zwycięstwo. Ale tylko mógł, bowiem mimo iż był to efektowny i zarazem efektywny zryw Sośnicy, to jednak zbyt krótki, aby pokrzyżować plany miejscowym.
Po 47 minutach zespół trenera Boczka miał niejako wszystko we własnych rękach, bowiem gliwiczanki nie tylko odrobiły straty, ale nawet uzyskały trzybramkowe prowadzenie – 24:21. Lwice z tego trudnego dla siebie fragmentu wyciągnęły jednak dobrą lekcję, ani na moment nie tracąc wiary w szczęśliwe zakończenie. Impulsem dla olkuszanek była na pewno postawa rozgrywającej Anny Andrzejczyk, która na siebie wzięła ciężar kończenia akcji z drugiej linii, w większości przypadków robiąc to w wybornym stylu.
W 53. minucie z koła trafiła również Wiktoria Sioła, a po odpowiedzi autorstwa Pauliny Kulik, ze skrzydła błysnęła Julia Mrozowska. Lwice traciły do Sośnicy jednego gola 25:26, a do zakończenia meczu pozostawało jeszcze przeszło siedem minut. Z perspektywy czasu jaki upłynął od końcowej syreny sobotniego starcia, można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że było to siedem najlepszych minut olkuskich szczypiornistek od wielu miesięcy. Zawodniczki trenera Marcina Księżyka stworzyły prawdziwy dream team, który nie miał słabych ogniw, bezlitośnie punktując coraz bardziej zagubione na parkiecie gliwiczanki. Twarda postawa w defensywie, a przy tym czujność w odbiorze piłki pozwoliły wyprowadzić szybkie akcje, finalizowane przez Mrozowską, N. Sołościuk, Siołę i Andrzejczyk. Patrzyło się na to z wielką dumą i radością oraz z przekonaniem, że zwycięstwo Lwic, mimo że odniesione po tak emocjonującym i emocjonalnym boju, było zasłużone. Tylko jeden z czterech kwadransów należał do Sośnicy. Reszta czasu gry pod dyktando wciąż budujących swoją pozycję na zapleczu PGNiG Superligi młodych olkuskich piłkarek.
Najskuteczniejszą zawodniczką spotkania z ośmioma golami na koncie została Anna Andrzejczyk. Po siedem bramek zdobyły Julia Mrozowska oraz Aleksandra Salisz.
Po trzecim triumfie z rzędu – dwóch ligowych i jednym pucharowym – Srebrne Lwice już w najbliższą sobotę 6 listopada pojadą do Rudy Śląskiej, na mecz przeciwko miejscowej Zgodzie. Ślązaczki z trzema punktami zajmują w tabeli przedostatnią, 10. pozycję. SPR mając na koncie sześć oczek plasuje się na 6. miejscu. To jednak wcale nie musi być łatwiejsze spotkanie od tego z Sośnicą, bo w tej lidze każdy może wygrać z każdym, przynajmniej wśród drużyn z drugiej części tabeli.
SPR Olkusz (PK)