klezzmates

Starannie muzycznie wykształceni i realizujący się w związanych z muzyką zawodach, a po pracy… grający w zespole KLEZZMATES. Siedem lat minęło od poprzedniego ich koncertu w Olkuszu, aż wreszcie ponownie nas odwiedzili, i to w roku jubileuszu istnienia zespołu.

Występ w sali widowiskowej MOK został przyjęty gromkimi brawami, nie obyło się bez bisu oraz sporej kolejki chętnych do nabycia płyt. Po wszystkich tych emocjach na rozmowę dał się namówić Marcin Wiercioch – rodowity olkuszanin, akordeonista KLEZZMATES, pedagog muzyczny oraz inicjator niedzielnego koncertu.

MOK: Miło, że odwiedziliście nas w 10. rocznicę powstania zespołu. To dobra okazja do wspomnień. Jak doszło do powstania KLEZZMATES?

Marcin Wiercioch: Z Jarkiem i Krzyśkiem (Jarosławem Wilkoszem i Krzysztofem Kossowskim – przyp. red.) znamy się niemal „od dziecka”. Mam na myśli muzyczne dziecko, które w każdym z nas rozwijało się podczas edukacji muzycznej. Przez lata nasze ścieżki przecinały się w świecie muzycznym, a przed powstaniem KLEZZMATES kilka lat graliśmy ze sobą na krakowskim Kazimierzu.
Powstanie KLEZZMATES było naturalną potrzebą rozwoju – „dziecko” potrzebowało więcej miejsca. Każdy z nas zdobywał muzyczne doświadczenia, doświadczenia życiowe i pogłębiał swoją muzyczną wrażliwość. Bycie odtwórcą przestawało już być tak pasjonujące. Potrzebowaliśmy stworzyć pole, na którym mogliśmy wypowiedzieć siebie. Ten pomysł był pierwszy. Powstały utwory oraz zarysy form. Zaczęliśmy się spotykać i przekuwać zapis nutowy na wibrację powietrza. Czuliśmy, że działa.
Skład zespołu w sensie instrumentalnym był zdefiniowany od początku. Zaczęliśmy szukać do współpracy skrzypka i klarnecisty. Bez wahania do zespołu dołączył Robert Milewski oraz Maciej Bosak. Mieliśmy swój kwintet. Potem powstała nazwa – KLEZZMATES. I tak funkcjonuje do dziś pomimo, że nastąpiły zmiany w składzie. Skrzypka – Roberta – zastąpił Bartek Staniak, następnie Bartka Bartosz Dworak. Maciej pałeczkę przekazał Tomkowi Polakowi. Wszystkich Panów honorujemy na naszej stronie www.klezzmates.pl, gdzie znajdują się ich zdjęcia i nasz szacunek dla nich za to, że swoim talentem wspomogli rozwój KLEZZMATES, przez co są częścią historii zespołu.

klezzmates 2

MOK: Przez minioną dekadę koncertowaliście w kraju i zagranicą, wydaliście trzy płyty. Co uważasz za najważniejsze dla Was wydarzenie?

M. W.: To trudne pytanie… Wydanie trzech autorskich płyt, stworzenie materiału, sam proces rejestrowania go, setki koncertów, współpraca ze wspaniałymi ludźmi – to wszystko było ważne. Ważne jest też to, że pomimo różnych trudności KLEZZMATES wciąż istnieje i gra. Wierzę, że to najważniejsze jest wciąż przed nami.

MOK: Zaciekawiła mnie Wasza współpraca z teatrami i aktorami. Zdradzisz coś więcej o tych epizodach Waszej działalności?

M. W.: To nie były epizody. Współpraca z teatrami, reżyserami, aktorami, tworzenie muzyki do spektakli oraz wykonywanie jej na żywo, to było fantastyczne przeżycie i stworzyło pewną część historii KLEZZMATES. Niewątpliwie ta współpraca była dla nas inspirująca i w niebagatelny sposób odcisnęła się na naszej wrażliwości muzycznej. Historia związana z tymi wydarzeniami jest jednak na tyle obszerna, że może być tematem osobnego wywiadu. Powiem tak – wierzę że ten rozdział nie jest zamknięty i dane nam będzie jeszcze kiedyś popracować na tej płaszczyźnie…

klezzmates 3

MOK: Dawniej kojarzeni byliście głównie z muzyką klezmerską. Sporo się od tamtej pory zmieniło, co słychać na Waszych płytach i koncertach. Czy tę mozaikę stylistyczną uznaliście już za swoją, czy nadal szukacie nowych dróg? Quo vadis KLEZZMATES?

M. W.: A cóż to jest muzyka klezmerska? Etymologia słowa klezmer wywodzi się z kultury żydowskiej. Klezmerem nazywany był muzyk, który przygrywał na różnych żydowskich uroczystościach, najczęściej jako wynagrodzenie otrzymując strawę i napitek. Jednak odwołanie do tej nazwy można znaleźć w tekście „Autobiografii” zespołu Perfect: „(…) klezmer kazał mi grać takie rzeczy że jeszcze mi wstyd (…)”. Klezmerem zaczęto nazywać muzyka, który po prostu grał wszystko. Już niekoniecznie muzykę żydowską.
Ludzie potrzebują szuflad – i to jest całkiem naturalne. Mają potrzebę oceniania, porównywania i klasyfikowania. KLEZZMATES, jako nowy zespół, również musiał być w jakiś sposób sklasyfikowany. Graliśmy na Kazimierzu w Krakowie. Nasze rozumienie słowa klezmer jest bardzo szerokie. Wykorzystujemy w swojej muzyce motywy melodyczne, harmoniczne i fakturalne zaczerpnięte z kultury muzyki żydowskiej. Nie mieliśmy na początku nic przeciwko temu, by klasyfikowano nas jako zespół klezmerski. Fakt jest jednak taki, że dla bardzo wielu osób muzyka klezmerska równa się muzyce żydowskiej, co w naszym przypadku nie działa.
Od początku istnienia KLEZZMATES moim marzeniem było stworzenie własnego, rozpoznawalnego stylu. Wielu ludzi uważa, że tak właśnie jest. Mówią nam o tym, że kiedy np. w radiu usłyszą naszą muzykę od razu wiedzą, że to właśnie my. I to mnie bardzo cieszy. Pełnymi garściami czerpiemy z różnych gatunków muzycznych. W naszych utworach można znaleźć elementy muzyki klasycznej, jazzowej, ludowej, bałkańskiej i wspomnianej wyżej żydowskiej. Nie stronimy od improwizacji. Całość tworzy klimat, który lubię nazywać obrazem, fabułą, muzyką wyobraźni. Może właśnie ta obrazowość i fabularność naszej muzyki była kluczowa w nawiązaniu współpracy ze wspomnianymi wyżej teatrami.
Uprawiamy swego rodzaju muzyczną multikulturowość. Chociaż multi-kulti w dzisiejszym świecie przeżywa poważny kryzys, to w muzyce sprawdza się doskonale. Choć z mojego punktu widzenia sprawdza się nie tylko w muzyce. Znakomitym przykładem jest kuchnia. Człowiek od zawsze przecież miał głód poznawania i odkrywania. Różnorodność kulturowa jest piękna pod warunkiem, że szanujemy swoją odmienność. Nie narzucamy naszych prawd. Niestety fanatyzm i ekstremizm rzuca złe światło na to, co w danej kulturze jest piękne i interesujące. Tak było. Okropne, że nadal jest, ale mam nadzieję, że kiedyś minie…

klezzmates 4

MOK: W Olkuszu, Twoim rodzinnym mieście, graliście poprzednio 7 lat temu. Jak oceniasz ten niedzielny, urodzinowy koncert?

M. W.: Koncert „na własnym podwórku” jest zupełnie innym doświadczeniem niż granie dla obcej publiczności. Cieszę się, że dane nam było zagrać w Olkuszu. Przyznaję, że było to dla mnie wyzwanie i spory stres. Pewien niedosyt budzi we mnie fakt, że mogło być więcej słuchaczy. Chciałbym by było więcej. Wierzę, że kiedy następnym razem dane nam będzie wystąpić w moim mieście sala będzie pełna, a ja będę miał możliwość zaprezentować moim krajanom KLEZZMATES i swoją pasję.  Mieliśmy bardzo dobre warunki akustyczne i oświetleniowe, za co dziękuję pracownikom olkuskiego MOK. Reakcje publiczności, która przybyła na koncert chyba nie do końca spodziewając się co będzie im serwowane świadczą o tym, że koncert jak najbardziej zaliczyć można do udanych.

MOK: Nie wystąpił z Wami tym razem skrzypek Bartek Dworak. Czyżby zmienił się skład zespołu?

M. W.: Absolutnie nie. Bartek jest skrzypkiem jazzowym młodego pokolenia, który w ubiegłym roku wraz ze swoim jazzowym zespołem święcił ogromne triumfy wygrywając w zasadzie wszystkie festiwale, na jakie się zgłosił: m. in. Bielską Zadymkę Jazzową i Międzynarodowy Jazzowy Konkurs Skrzypcowy im. Zbigniewa Seiferta. Te sukcesy zostały nagrodzone tak koncertami, jak innymi benefitami, z których Bartek korzysta. Cieszą nas te sukcesy i wspieramy go jak możemy w jego sukcesie. Czasem wiąże się to z tym, że gramy z Mateuszem Pliniewiczem, który jest oficjalnym „dublerem” Bartka. Aktualnie nasz violinista number one jest w Nowym Jorku, gdzie korzysta z bogactwa muzycznego tego miasta.

klezzmates 5

MOK: Na zakończenie proszę Cię o parę słów przypomnienia sylwetek muzyków. Może trochę mniej oficjalnie?

M. W.: Ha ha… Chyba nie mogę sprostać temu pytaniu. Skład zespołu oraz informacje dotyczące każdego z jego członków można znaleźć na naszej stronie internetowej i Facebooku. Żaden z moich kolegów nie dał mi upoważnienia do mówienia o nich więcej, niż wymagają tego sprawy KLEZZMATES. Więc przepraszam, ale nie mogę. Zresztą… Uważam, że zespół żyje swoim życiem, a każdy z nas swoim. Chcę to uszanować.

MOK: Ciekawych czegoś więcej o muzykach KLEZZMATES odsyłamy zatem na stronę klezzmates.pl. Dzięki za rozmowę i do zobaczenia w Olkuszu na Waszym kolejnym koncercie.

MOK Olkusz

klezzmates 6

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
...
...
9 lat temu

[quote name=”mariaolkusz”]Oczywiście zero reklamy o koncercie, szkoda. 🙁 ktoś już na forum napisał, że z za biurka nie da się reklamy zrobić.[/quote]
Jak wybieram się do teatru w Krakowie, albo mam ochotę na koncert, to informacji o nich szukam na stronach teatrów i klubów jazzowych, a jak chce komuś dołożyć poszywając się pod marię, to obrażam inteligencję czytelników. O koncercie Klezzmates wiedziałem od końca października. Dlaczego? Bo ja kultury potrzebuję, więc zaglądam na strony o kulturze, szukam informacji, a nie liczę na to, że zobaczę przypadkiem plakat. baner albo reklamę w gazecie. Pod zapowiedzią koncertu Klezzmates w Przeglądzie jest info o tym, że MOK informował o koncercie już w październiku, a BWA o Zaduszkach 9 listopada…

Armstrong
Armstrong
9 lat temu

[quote name=”arek”]Pytanie retoryczne.
Nie ma zbyt wielu koncertów w Olkuszu więc czemy Klezzmates i Zaduszki Jazzowe odbywają się w tym samym terminie? Czemu musimy wybierać choc wielu chcialoby być i tu i tu? Czemu nie da się skoordynować działań dwuch miejskich instytucji???[/quote]

Odpowiedż — Bo tu inna klika i tam inna klika…

arek
arek
9 lat temu

Pytanie retoryczne.
Nie ma zbyt wielu koncertów w Olkuszu więc czemy Klezzmates i Zaduszki Jazzowe odbywają się w tym samym terminie? Czemu musimy wybierać choc wielu chcialoby być i tu i tu? Czemu nie da się skoordynować działań dwuch miejskich instytucji???

mariaolkusz
mariaolkusz
9 lat temu

Oczywiście zero reklamy o koncercie, szkoda. 🙁 ktoś już na forum napisał, że z za biurka nie da się reklamy zrobić.