10 kwietnia 2004r., podczas próby trawersu Spitsbergenu zginął Adam Kieres, człowiek, który zrobił wiele dla olkuskiego środowiska wspinaczkowego. Teraz jego młodsi koledzy starają się, aby pamięć o nim nie zaginęła, a ta widowiskowa dyscyplina sportowa stale się rozwijała i z dnia na dzień miała większą liczbę zwolenników. VI Memoriał ku czci tragicznie zmarłego alpinisty pokazał, że działalność Speleoklubu Olkusz zauważana jest wśród szerszej grupy miłośników wysokości.
– Adam Kieres był przede wszystkim jednym z naszych przyjaciół, którzy działali z nami i propagowali wspinaczkę w Olkuszu. Był polarnikiem, zginął podczas burzy śnieżnej na Spitsbergenie. Niestety to była jego ostatnia wyprawa. Teraz niejako naszym obowiązkiem jest organizacja tego Memoriału, aby upamiętnić naszego brata – przyznaje Michał Żełubowski, jeden z organizatorów imprezy.
Same zawody każdego roku przynoszą rekordowe liczby. Nie inaczej było też i tym razem, bowiem do SP 2 na ul. Kochanowskiego zjechali pasjonaci wspinaczki z całej Małopolski i Śląska. Rywalizacja prowadzona była w sześciu kategoriach. Obowiązywał podział na wiek, płeć i dyscypliny. „Techniki jaskiniowe” i „Czasówka” – jak zwykle te konkurencje dostarczyły najwięcej wrażeń. W sumie na starcie stanęło ponad 70 zawodników, w różnym wieku – od najmłodszych sześciolatków, aż po osoby dorosłe. – Świetne zawody, trudna konkurencja, czas może nie najlepszy, ale wrażenia przednie – mówi Jędrzej Halicki, członek olkuskiego klubu speleologicznego, który do załogi dołączył w tym roku, zapisując się na kurs taternictwa jaskiniowego. Bo trzeba wiedzieć, że olkuski Klub Speleo to nie tylko Memoriał Adama Kieresa, ale również wiele innych przedsięwzięć i kursów. Tworzą go ludzie z pasją, podobni do Kieresa, ambitni i z marzeniami. – Wspinam się już dziewiąty rok. A to wszystko przez tatę. Zabierał mnie na skałki, teraz też przerzuciłam się na ścianki – mówi Justyna Tomczyk z Krakowa, która reprezentuje Strefę Wspinania. W swojej kategorii wiekowej (młodzież) zajęła czwarte miejsce, ale wcale nie zamierzała narzekać. Podobnie jak inni uczestnicy, którzy takie turnieje traktują nie tylko jako rywalizację, ale też możliwość spotkania z ludźmi nadającymi na podobnych falach. – To bardzo istotne w naszym środowisku. Połączyła nas pasja, świat na wysokościach – przekonuje szef imprezy, Michał Żełubowski i dodaje: – Każdego roku impreza nam się rozrasta. Poziom techniczny też jest lepszy, więc odwiedzają nas przyjaciele z różnych zakątków.
Po rundzie eliminacyjnej przystąpiono do zmagań finałowych, w których wystąpili najlepsi, w górze radzący sobie nie gorzej niż w parterze. Największym problemem wspinaczki, zarówno tej górskiej jak i sportowej, jest jej ciągle niewielki zasięg oraz dziwne stereotypy, które tę dyscyplinę przedstawiają jako niebezpieczną i urazową. – To nieprawda, równie łatwo o kontuzje choćby na boisku – przekonuje Jędrzej Halicki. Nie wymagane są też olbrzymie środki finansowe. Na początku można się wspinać właściwie za pół darmo. Tak więc, solidny i sprawdzony sprzęt oraz opieka wykwalifikowanej kadry wspinaczkowej to pewność, że nic złego na treningu czy w trakcie zawodów zdarzyć się nie może. Na wysokości człowiek walczy też ze swoimi słabościami, przechodzi prawdziwą szkołę życia. Kieres także był uczniem i choć wydawało się, że pilnym, to jednak nieszczęśliwy wypadek spowodował, że nie ma go wśród wspinaczkowej społeczności. Jednak póki olkuski Klub Speleo będzie o nim pamiętał, to pamiętać będą też o nim inni. Kto wie, może już za parę lat któryś z wychowanków Kieresa, zdobędzie wymagający szczyt, w drodze na który zginął ten wybitny alpinista.
Zobacz naszą fotogalerię:
Relacja filmowa:
{jcomments off}