Inżynier Józef Liszka, niezmożony dokumentalista Ziemi Olkuskiej, autor 51 książek i artykułów o terenach nad Przemszą, a szczególnie o Bolesławiu, napisał i wydał przy pomocy sponsorów imponującą książkę, będącą monografią bukowieńskiego Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, obejmującą również swym zasięgiem byłą już, niestety, kopalnię „Trzebionka” i kopalnię „Orzeł Biały” w Piekarach Śląskich.
Od trzydziestu lat Józef Liszka jest aktywnym członkiem Oddziału. Zaiste, wykonał Pan Inżynier i jego współpracownicy: Franciszek Krok, Emilia Marzec, Mieczysław Ochab, Wiesław Piątek i Andrzej Krok pracę benedyktyńką, skrupulatną w szczegółach i inżyniersko fachową. Mimo tego czytamy tę książkę o nieprzystępnym tytule: „Dzieje, kadra, myśl techniczna” z zapartym tchem. Bo to nie tylko dzieje owego Oddziału SITB w Bukownie, ale historia górnictwa metali rud cynku i ołowiu, budowy, tryumfu i upadku tutejszych kopalń, z których ostania – kopalnia „Pomorzany”- dożywa ponoć swoich ostatnich dni. Wszak te kopalnie i huta były przez kilkadziesiąt lat podstawą dobrej egzystencji kilkuset okolicznych rodzin górniczych i sprawiły, że zniknęła nędza, tak charakterystyczna dla tych stron w okresie międzywojennym. Niestety, jak widać z tej książki, nadszedł kres…O historii mówią np. takie liczby: w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku, w roku 2001, było w Stowarzyszeniu w Bukownie142 inżynierów, 88 techników, 26 pań. W roku 2008 już tylko 64 inżynierów, 64 techników i tylko 8 pań… Zmniejszyła się też liczba członków. W roku 2003 było ich 144, w roku 2007 – już tylko 97.Te i inne dane napawają czytelnika smutkiem. Oto kończy się piękna epoka, kiedy Olkusz i Bukowno mogły być i były dumne ze swego górnictwa i hutnictwa. Barbórka była lokalnym świętem. Działalność Stowarzyszenia, jak czytamy, była i wciąż jest integralną częścią tutejszego górnictwa.
Najpierw więc dowiadujemy się o działalności Stowarzyszenia na terenie kraju, a właściwie na terenach górniczych, a następnie o działalności Oddziału Bukowno, na czele którego, od roku 1995, stoi niezmiennie inż. Bogusław Ochab. Oddział tutejszy jest częścią Oddziału SITG w Katowicach. Następnie zanurzamy się w historię. Rok po roku poznajemy dzieje Oddziału, wzloty i upadki, zmiany personalne, wystawy, konkursy, spotkania z młodzieżą, studia członków, działalność zespołu dramatycznego, zespołu estradowego, zespołu mandolinistów, otwarcie kopalni „Pomorzany” 2 maja 1972 roku,19 września 2008 – data wyprodukowania 3-milionowej tony cynku – każda kartka z tego kalendarza zapisana jest dziesiątkami informacji, nie tylko o życiu Oddziału, ale i całego Zakładu od roku 1968 do roku 2008. Imponująca kopalnia wiedzy o kopalniach cynku i ołowiu.
W rozdziale 20. znajdujemy skrupulatny wykaz inżynierów wyróżnionych Honorowymi Odznakami NOT, odznaką Zasłużony działacz SITG. Najwyższe odznaczenie: Laur Umiejętności otrzymał w roku 2007 inż. Franciszek Krok, autor wielu nowatorskich rozwiązań technicznych. Zresztą inżynierowie tutejsi byli propagatorami myśli technicznej w przemyśle górniczo-hutniczym, inspirowali rozwiązania, dzięki którym ZGH były na wskroś nowoczesne. Były – i są nadal – ZGH zakładem rodzinnym. Pracują tu pokolenia inżynierskie, żeby wymienić inż. Franciszka Kroka i Wacława Kroka, pokolenie Ochabów, Szarych.
Dochodzimy do najciekawszego może rozdziału, autorstwa inż. Bogdana Włodarza, „Zmiany technologii górniczej wydobycia rudy cynku i ołowiu”, przedstawiającego całość skomplikowanego procesu górniczego, Mirosława Fatygi i Henryka Kaszuby „Historia hutnictwa cynku w Polsce i ZGH „Bolesław”, Jana Chojnowskiego „Odwieczny problem górników… woda” i Romana Kocjana „Problem wysokiego udziału kosztów energii elektrycznej w produkcji cynku”.
Znaczną część książki zajmują 44 biogramy inżynierów i techników, członków Stowarzyszenia. Ludzi, których spotykamy na ulicach i takich, których już nie ma. To jakby monografia pokolenia, dla którego w większości „matką żywicielką” były Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie a także Politechnika Śląska, i którzy w latach sześćdziesiątych XX wieku zbudowali olkuskie górnictwo cynku i ołowiu. A także biogramy ludzi „drugiego kręgu”, którzy nie należeli do Stowarzyszenia, choćby z racji czasu, w którym żyli (np. inż. Antoni Minkiewicz), bądź wykształcenia (np. Stefan Gawarecki czy Wiesław Królewicz), a którzy tworzyli tę wspaniałą rodzinę wokół szybów, na których tkwił dumnie symbol Stowarzyszenia – skrzyżowane młotek i żelazko.
Nieocenioną wartością kroniki-monografii są dziesiątki zdjęć ze świetnymi komentarzami. Patrzymy na nie z zamyśleniem, a czasem z refleksją:, jacy oni byli młodzi… Szczególnie, kiedy patrzymy na zdjęcia seniorów. Piękne jest również graficzne opracowanie książki, autorstwa Tadeusza Ginki. Ostatnia część książki to jakby podzwonne… Wykaz tego, co zostało zamknięte, zlikwidowane, sprzedane, próby walki ZGH o przetrwanie. Ale „śmierć nie bierze, jak nie ma…” Nie ma już w olkuskiej ziemi cynku i ołowiu, o srebrze nie wspominając.
Czy naprawdę olkuscy górnicy w niedalekiej przyszłości będą zmuszeni zdjąć górniczy mundur i czapkę z piórami? Czy znikną z olkuskiego krajobrazu? Byłaby to wielka szkoda. Znaczącym mankamentem książki jest brak indeksu nazwisk.