ray wilson wolbrom

Wokalista zespołu Stiltskin, z którym wylansował przebój „Inside” królujący na listach przebojów w latach 90, następca Phila Collinsa w zespole Genesis, twórca projektu Genesis Classic, wreszcie autor własnych klimatycznych utworów i właściciel głosu o niepokojącej barwie. Ray Wilson, bo o nim mowa, wystąpił dla naszej publiczności w środowy wieczór. Wystąpił to za mało- rozgrzał publiczność do białości.

Wachlarz nastrojów przez jakie poprowadził nas artysta był szeroki: od piosenek kołyszących, przepełnionych melancholią, od której Wilson nie stroni, przez utwory podrywające publiczność do tańca, aż ciężkich hardrockowych brzmień. Głos z gatunku intrygujących: mocny i ciepły zarazem, aksamitny i chropowaty. Osobowość sceniczna emanująca naturalnością. Intrygujące połączenie kontrastów, z którego wyłonił się wieczór iście magiczny.

 

Wilson rozgrzewał publiczność powoli, lecz skutecznie. Spokojne wejście okraszone polskim” dobry wieczór”, żart, nastrojowy utwór. Z każdą minutą temperatura wzrastała o jeden stopień. Zaczarowały nas refleksyjne i spokojne muzyczne opowieści w stylu „Wait for better days”, „Follow you, follow me”, porwały dynamiczne utwory w stylu „American beauty”, zafascynowała drapieżna „Mama”, która stała się mocnym akcentem wieńczącym koncert. Przejażdżka po tak kontrastowych nastrojach wyraźnie zauroczyła publiczność, która dała się ponieść muzycznej wędrówce, reagując entuzjastycznie. Warto nadmienić, iż artysta nawiązał z publicznością rewelacyjny kontakt.

Dobry koncert to taki, w trakcie którego rzeczywistość poza salą koncertową przestaje istnieć. Dobra muzyka to taka, która zapala iskrę w sercu, która dotyka emocji ukrytych najgłębiej. Dobra muzyka to muzyka, która odkrywa kolory jakie nosimy w sobie, kolory jakich często nie jesteśmy nawet świadomi. Środowy koncert nie pozostawił chyba nikogo nieporuszonym.
A Wilson? Ciepły, bezpretensjonalny człowiek o ujmującym uśmiechu, któremu mieszkanie w Polsce najwyraźniej przypadło do gustu, gdyż jak podkreśla w wywiadach są tu najpiękniejsze kobiety. Warto nadmienić, że wrażliwość sceniczna artysty przekłada się na wrażliwość w innych sferach: założył działającą w Poznaniu Fundację Raya Wilsona, która wspiera osoby zagrożone wykluczeniem społecznym.

Ray Wilson Karierę solową rozpoczął w 2001 r. Pierwszy album solowy, wydany w 2003 roku nosił nazwę „Change”. Kolejny album zatytułowany. „The Next Best Thing”(2004) był utrzymany w ostrzejszym klimacie. W 2006 roku Wilson nagrał z zespołem Stiltskin krążek „She”, który obfituje w mocne brzmienia. Rok 2009 przyniósł album „Propaganda Man”, natomiast w 2011 roku powstał album studyjny Ray Wilson & Stiltskin „Unfulfillment”. W 2013 roku ukazała się nowa płyta „Chasing Rainbows”.
Z pewnością koncert Raya Wilsona, którego mieliśmy już przyjemność gościć u nas dwa lata temu z projektem Genesis Classic, pozostanie w naszej pamięci na długo. Tak jak pozostaną emocje, jakie pod wpływem tej muzyki otworzyły się w nas…

A.S./DK Wolbrom

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Progresywni
Progresywni
8 lat temu

Ach ten Wolbrom ! Może następnym razem uda się zaprosić Petera Hammilla i Petera Gabriela 🙂 Pozdrawiamy z Olkusza 8)