Piłkarze KS-u Olkusz w rundzie wiosennej stali się postrachem faworytów. Najpierw pokonali u siebie Wiślankę Grabie, później dzielnie walczyli w Nowej Hucie, a w ostatnią sobotę mocno dali się we znaki innemu z kandydatów do wicemistrzostwa IV ligi Górnikowi Wieliczka. Podopieczni Romana Madeja przegrali nieznacznie 0:1 po golu Sadowskiego z końcówki pierwszej połowy.
Jesienią olkuszanie ulegli w Solnym Mieście 1:4, ale jak podkreślają, od tej porażki było już tylko lepiej. Rzeczywiście, w następnych tygodniach KS zaczął punktować i piąć się w tabeli. Ale Górnik to klub z piłkarskimi tradycjami, który w planach ma szybki powrót na poziom centralny. Jednym z dowodów był rewanż na Czarnej Górze, z którego zwycięsko wyszli zawodnicy prowadzeni przez trenera Stanisława Owcę.
Wieliczanie decydujący cios zadali gospodarzom w 36. minucie. Piłkę ze środkowej strefy boiska otrzymał Sadowski i mocnym uderzeniem z woleja przy bliższym słupku pokonał Wiśniewskiego. Do tego czasu na murawie oprócz kilku wrzutek w kierunku obu bramek niewiele się działo. Trafienie dla przyjezdnych nieco ożywiło to spotkanie. Szczególnie miejscowi gracze stali się bardziej konkretni w akcjach ofensywnych. W 43. min na strzał sprzed „szesnastki” zdecydował się Mrożek, jednak Czarnecki zbił futbolówkę do boku, więc skończyło się jedynie na strachu dla Górnika.
Druga połowa bliźniaczo przypominała tę pierwszą. Dominowała w niej walka w środku pola, a klarowne okazje do zdobycia następnych goli można było policzyć na palcach jednej ręki. Początkowo lepsze wrażenie sprawiali olkuszanie. Ambitnie ruszyli do przodu w poszukiwaniu wyrównania, ale w decydujących momentach brakowało im dokładności. Dotyczy to zarówno dośrodkowań, jak i strzałów, które niemal w komplecie mijały światło bramki. Bardziej konkretni – ale to wcale nie oznacza, że skuteczniejsi – byli goście z Wieliczki. W 78. min przyjezdni urwali się prawą stroną boiska, Nowak spod linii końcowej dograł do zmiennika Wołowskiego, a ten oddał płaski strzał w stronę bramki olkuszan. Wiśniewski nie miałby szans na skuteczną interwencję, jednak golkipera KS-u wyręczył Kasprzyk, ofiarnym wślizgiem blokując uderzenie przeciwnika.
Obrońca Olkusza skopiował swój wyczyn w doliczonym czasie gry, ponownie zapobiegając utracie bramki. Ostatnia akcja meczu należała już do gospodarzy. Ci wywalczyli rzut rożny, a pod bramką Czarneckiego zameldował się nawet jego vis a vis Wiśniewski. Dośrodkowanie, spore zamieszanie i na koniec uderzenie Chabinki – niestety niecelne. Arbiter nie pozwolił już na wznowienie gry.
Podsumowując, sobotnie spotkanie na Czarnej Górze nie należało do meczów, o których długo się będzie pamiętać. Olkuszanie dzielnie walczyli, jednak tym razem nie byli w stanie znaleźć drogi do siatki, a jak wiadomo w piłce nożnej liczą się gole. Jeśli ich nie strzelasz, to nie wygrywasz. Górnik także nie porwał swoją grą, ale za to udowodnił swoją dojrzałość. Po bramce Sadowskiego faworyt mądrze pilnował wyniku, nie szukając na siłę kolejnych trafień. Ta taktyka okazała się słuszna. Wieliczanie dowieźli skromne prowadzenie do końcowego gwizdka i nadal mają w planach mocniej postraszyć prowadzącego w tabeli Hutnika.
Olkuszanom pozostaje natomiast wyciągnięcie wniosków i jak najlepsze przygotowanie do następnych spotkań. Teoretycznie w najbliższym czasie o punkty powinno być dużo prościej, bo i rywale przynajmniej na papierze wydają się być słabsi. No może poza Dalinem Myślenice, z którym przyjdzie się zmierzyć podopiecznym trenera Madeja w nadchodzący weekend. Później zgodnie z terminarzem 1 maja na Czarną Górę przyjedzie Orzeł Piaski Wielkie.
KS Olkusz – Górnik Wieliczka 0:1 (0:1)
0:1 – 36′ Sadowski
KS: Wiśniewski – Żak, Kasprzyk, Kiczyński, Chabinka – Pope (85′ Smolarczyk), Wdowik (70′ Spurna), Barczyk, Mrożek, Dudzik (46′ Tumiłowicz) – Szymański.
Górnik: Czarnecki – Nowak, Makówka, Kwiecień, Filipowski (85′ Ptak) – A. Ślęczka, R. Ślęczka, Wilk – Pyś (60′ Wołowski), Sadowski, Kalicki (70′ Piątek).
{joomplu:75781}{joomplu:75789}{joomplu:75783}