Wspaniale zakończył wakacje Miejski Dom Kultury. W niedzielne popołudnie w ogrodzie Centrum Kultury dzieci obejrzały bombowy, cyrkowy, dosłownie pełen ognia, występ zespołu Cyrkoland. Młodym widzom oczy robiły się okrągłe ze zdumienia i zachwytu. A potem dla starszych widzów i słuchaczy wystąpił Zespół JRM z Poznania. Jak piszą o nim, „jeden z najbardziej energetycznych i wyjątkowych zespołów koncertowych w Polsce.”

Zespół ten istnieje od roku 1990. Został założony przez anglistów, pracowników naukowych Uniwersytetu Poznańskiego, a także przez muzyków poznańskiego Teatru Muzycznego. Inicjatorem był Rory Dallas Alladie, Szkot, były kierownik Zakładu Języka Angielskiego wspomnianej uczelni. Nazwa zespołu pochodzi od pierwszych liter imion założycieli. W swej dosyć długiej, bo już dwudziestoletniej historii, skład zespołu się zmieniał, w pewnym czasie omal nie zawiesił działalności, ale dzięki zapobiegliwości Michała Jankowskiego odrodził się, przybyli nowi instrumentaliści, jak np. Zbigniew Rybak, koncertmistrz wspomnianego Teatru Muzycznego, a także znakomity flecista irlandzko-walijski Diarmud Johnson. Obecnie Zespół występuje w składzie: Krzysztof Ryszard Brych, Tomasz Urban, Artur Grudziński, Michał Jankowski, Marian Sprutta, Bartek Krawczyk i wspomniany Johnson. Jest to czołowy w naszym kraju zespół wykonujący muzykę celtycką: irlandzką, szkocką, walijską i bretońską.
Określa się ją jako muzykę celt-folkową, jednak przetworzoną, zmodyfikowaną przez jazz, rock, reggae, funk, fusjon. Słyszymy nawet Szopena. I to wszystko lub prawie wszystko słyszeliśmy na koncercie. Miłośnicy celtyckiego folku mogli być usatysfakcjonowani.

Zespół gra w trzech sekcjach: skrzypce, akordeon i flet, instrumenty klawiszowe (elektroniczne) oraz sekcja gitarowa. Znakomite były solówki na flecie. W czasie większych koncertów, jak czytamy w recenzjach, Zespół używa większej ilości wyszukanych, oryginalnych instrumentów, potrafi zorganizować prawdziwy show. Dlatego budzi podziw od Bałtyku do Tatr. Jest to muzyka i dla koneserów, i dla wszystkich. Słuchamy muzyki weselnej (olkuscy nowożeńcy mogą zamówić ten zespół na swoją ucztę weselną), przyśpiewek, piosenek typu „Szła dzieweczka”, popisów wokalnych – a wszystko to grane rytmicznie, skocznie, porywająco – do celtyckich pląsów, wykonane przez znakomitych instrumentalistów i wokalistów, częściowo ubranych w szkocki przyodziewek.
Niestety, koncert się trochę nie udał z pewnego względu… Bezbłędnie wywiązali się ze swego zadania organizatorzy (Miejski Dom Kultury) i sam Zespół, ale zawiodła publiczność. Walorem tego ansamblu jest zawsze żywy kontakt ze słuchaczami, tańce pod sceną itp.

Tymczasem na  koncert przybyła nieduża grupa młodych ludzi, sprawiających wrażenie jakby znudzonych tym, czego słuchali. Jednak byli i tacy, których rytmy porywały do pląsów. Może przyczyną takiej sytuacji  był termin koncertu: niedzielny wieczór. Może dojmujący chłód, bo koncert odbywał się pod chmurką. Może oryginalność tej muzyki, obca jeszcze dla ucha naszej młodzieży.
Szkoda. Mogło być weselej. Ale nie mówcie, że w Olkuszu nic się nie dzieje!

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze