Olkusz
Ukraina już ponad dwa miesiące dzielnie stawia opór rosyjskim najeźdźcom. W tym czasie granicę naszego kraju przekroczyło już ponad 3 miliony osób uciekających przed wojną. Część z nich trafiła do Olkusza. Schronienie znajdują w prywatnych domostwach, wynajętych mieszkaniach i obiektach zorganizowanego pobytu. Odwiedziliśmy jeden z nich.
Kilkudziesięciu uchodźców zza wschodniej granicy znalazło schronienie w hotelu zlokalizowanym nad salą bankietową Nautilus w Olkuszu. Budynek przy ul. Przemysłowej zapewnia przysłowiowy „dach nad głową” głównie kobietom i dzieciom. – Osoby mieszkające u nas pochodzą z różnych części Ukrainy. Wiele z nich musiało przebyć długą i ciężką drogę, aby dotrzeć do naszego kraju – mówi Anna Draźba, pracownica firmy zarządzającej obiektem.
Każda z tych osób ma swoją historię. Wśród uchodźców znaleźć można przedstawicieli różnych profesji oraz grup społecznych. Dla przykładu: Pani Alina z Charkowa, przed wojną pracowała w administracji. W Polsce ma problem ze znalezieniem pracy. Podoba jej się tutaj, bo jest tu cicho i spokojnie. – Bardzo dziękuję Polakom za pomoc – podkreśla w trakcie krótkiej rozmowy.
Panie Zinaida i Marina przyjechały z okolic Zaporoża. Jedna była lekarką, druga sprzedawała w sklepie. Obecnie obie są na emeryturze. Urzekło je podejście Polaków do Ukraińców – Są życzliwi, pomocni, dobrzy – wyliczają Ukrainki. Jak relacjonują nasze rozmówczynie, ich największym marzeniem jest, aby wojna skończyła się jak najszybciej. Zależy im na tym, aby wrócić w rodzinne strony. – Chciałabym wrócić do domu, gdzie zostawiłam koty i ogród – opowiada ze łzami w oczach pani Zinaida.
– Chcemy dać tym osobom nie tylko schronienie, ale również pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości – tłumaczy Anna Draźba. – Całą tę sytuację najbardziej przeżywają najmłodsi. Dlatego postanowiliśmy zorganizować dla nich wspólną zabawę, będącą odskocznią od tego, co się teraz wokół nich dzieje – dodaje szefowa lokalu.
Niedawno w sali bankietowej Nautilus odbyła się impreza integracyjna dla polskich i ukraińskich rodzin. – Chcieliśmy, aby dzieci chociaż przez chwilę przypomniały sobie, jak to było, kiedy były u siebie. Bawiły się świetnie i były uśmiechnięte – relacjonuje Anna Draźba. – Przy okazji chciałam serdecznie podziękować firmie Caterpillar Enterprises prowadzonej przez panią Izabelę Kupiec z Podlipia, która zorganizowała animacje dla dzieci – mówi organizatorka wydarzenia.