aaa spr selgros

Olimpia/Beskid Nowy Sącz – SPR Olkusz 28:27 (12:15)

To co wydarzyło się w Nowym Sączu trudno ubrać w słowa. Zmotywowane i dobrze grające piłkarki ręczne olkuskiego SPR-u przegrały mecz, którego tak naprawdę przegrać nie mogły. Dlaczego? Ano dlatego, że przez zdecydowanie większą część spotkania prowadziły, mając w zapasie nawet kilka bramek. Szalona końcówka doprowadziła jednak do prawdziwego sportowego horroru, z radosnym zakończeniem dla miejscowych zawodniczek. Zwycięską bramkę „góralki” zdobyły… właściwie już po czasie, bowiem z ostatniego rzutu wolnego. Wydarzył się cud, a szczęśliwy rzut Pauliny Masnej wprawił w euforię całą halę.

Derbowy pojedynek pomiędzy Olimpią/Beskid a olkuskim SPR-em, nie dość, że był konfrontacją derbową o prymat w Małopolsce, to jednocześnie miał zapewnić chwilowy oddech którejś z ekip. Bowiem zarówno sądeczanki, jak i podopieczne Zdzisława Wąsa od początku sezonu balansują na granicy dna tabeli.

Lepiej w ten niezwykły mecz weszły gospodynie, które po 5 minutach prowadziły 3:1. Szybko okazało się jednak, że „Srebrne Lwice” nie przyjechały do Nowego Sącza pooddychać górskim powietrzem, tylko po jakże ważne dwa punkty. Wystarczyło kilka następnych akcji, a wynik był już dużo bardziej korzystny dla przyjezdnych. Po tym jak skutecznie rzut karny wykonała Natalia Wicik, olkuszanki miały dwie bramki w zapasie (5:3). Nie minął kwadrans od pierwszego gwizdka, a SPR po kolejnym celnym rzucie rozgrywającej Wicik prowadził już 8:4. Od tego momentu gra się wyrównała, a oba zespoły skrupulatnie dorzucały do swojego konta dodatkowe gole. Najlepiej wychodziło to Joannie Gadzinie z Olimpii/Beskid i wspomnianej już Natalii Wicik. Te dwie panie w pierwszej połowie solidarnie trafiły po sześć razy. Na niezwykle korzystny wynik do przerwy 15:12 dla „Lwic” oprócz skuteczności w ataku, złożyła się także znakomita postawa między słupkami Moniki Wąż, która już niejednokrotnie w obecnych rozgrywkach zasługiwała na miano MVP. Jej starania (również te z drugiej odsłony) docenili administratorzy „Sportowych Faktów”, umieszczając ją w „Siódemce 11. kolejki PGNiG Superligi”.

Przez pierwsze minuty po zmianie stron zarówno sądeczanki jak i przyjezdne z Olkusza na przemian trafiały do bramki. Gdy na listę strzelczyń wpisały się Paula Przytuła z Alicją Fierką, „Lwice” prowadziły już 20:16 i tym samym coraz poważniej należało traktować chęci SPR-u na zdobycie kompletu punktów. Gdy miejscowym powoli zaczął walić się grunt pod nogami, z odsieczą swoim koleżankom przyszły Olga Figiel i najskuteczniejsza tego dnia Joanna Gadzina. Trzy kolejne bramki pozwoliły zbliżyć się zespołowi Dusana Danisa do „żółto-czerwonych na ledwie jedno trafienie.

Emocji w tym spotkaniu nie brakowało od samego początku, ale im bliżej było końcowej syreny, tym temperatura na boisku i trybunach wzrastała. Ostatnie dziesięć minut można już uznać za sportowy horror, czy thriller najwyższej jakości. Wszystko rzecz gustu. Do remisu doprowadziła Małgorzata Rączka, a po rzucie Gadziny sądeczanki po długich minutach odzyskały prowadzenie (25:24). Olkuszanki mimo iż roztrwoniły solidną zaliczkę, ani myślały pasować, tylko z całych sił walczyły o ponowne przejęcie kontroli nad wydarzeniami na parkiecie. Po części się do udało, ale tylko po części… Gdy do siatki miejscowych trafiła Paula Przytuła, „Lwice” znowu nieznacznie prowadziły (27:26). Zanim jednak „Przytulanka” zaliczyła 27. trafienie dla swojej drużyny, na polu gry pojawił się krewki kibic, którzy w niewybredny sposób ocenił pracę dwójki arbitrów prowadzących to gorące spotkanie. Atmosfera gęstniała coraz bardziej, a niezdrowe emocje udzieliły się nawet meczowemu spikerowi. W końcu gospodynie wyrównały na 27:27 (bramka Katariny Dubajovej) i wydawało się, że oba zespoły zakończą te zawody z jednym punktem. W hali rozbrzmiała już nawet ostatnia syrena, ale miejscowe przy rzucie wolnym miały jeszcze cień szansy na spektakularny wyczyn.

Piłkę do rąk wzięła Paulina Masna i dokonała prawdziwego cudu. Nie dość że ominęła ręce blokujących jej rzut rywalek, to jeszcze posłała piłkę w stronę bramki SPR-u w taki sposób, że ta po odbiciu się od słupka i pechowo interweniującej Moniki Wąż wpadła do siatki. Później była już tylko euforia… i skrywane pod koszulkami łzy smutku.

To już druga z rzędu porażka podopiecznych trenera Wąsa różnicą zaledwie jednej bramki. No cóż… Szczęście omija SPR w ostatnim czasie szerokim łukiem. Warto dodać, że w barwach olkuskiej ekipy zadebiutowała Reprezentantka Macedonii Marija Serafimovska.

Olimpia/Beskid Nowy Sącz – SPR Olkusz 28:27 (12:15)

Olimpia/Beskid: Szczurek, Sach – Gadzina (10), Dubajova (9), Masna (3), Figiel (2), Szczecina (2), Rączka (2), Płachta, Leśniak, Basta, Kaliciecka, Motak, Stokłosa, Lapcevic.

SPR: Hoffman, Wąż, Knapik – Przytuła (7), Wicik (6), Kobzar (5), Basiak (3), Nowak (2), Fierka (2), Serafimovska (1), Leńczuk, Postołek, Latała, Wcześniak.

 

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
pep
pep
9 lat temu

No cóż, zdarza się, ale jest walka, jest moc!!!! W ubiegłym sezonie takich stykowych meczy było znacznie mniej. Będzie dobrze!