Z Beniaminem Maciejem Bujasem – o sztuce witraży i casteologii.
Olkusz, Rynek 29. Zabytkowy, z renesansowym portalem i niezabytkowymi instytucjami od frontu. Ale my z Beniaminem Maciejem Bujasem zwiedzamy to, co dla oka niewidoczne. Nasz przewodnik prowadzi na tajemnicze głębokościi: pierwsza kondygnacja, druga kondygnacja, trzecia kondygnacja. Jesteśmy 4 metry – jeszcze głębiej, do 8 metrów pod poziomem Rynku. Gotyk. Wspaniałe kolebkowe sklepienia z XIV wieku,ściany z wapienia – jeszcze głębiej prawdopodobne wejście do niegdysiejszej kopalni. To Olkusz podziemny, kiedyś wykopany przez bezmyślnych olkuszan, co spowodowało przed wiekami, że to miasto się po prostu zawaliło.

– A taki był piękny – jak widać na tym rysunku, na którym odtworzyłem z dokumentów niegdysiejszy Rynek srebrnego miasta…Tu w przyszłości, w późniejszych wiekach, będzie mennica.Tu willa Decjusza.Tu ratusz…
Właściciel tego budynku, w którym błądzimy po labiryntach podziemi, podjął niesamowite wyzwanie: odtworzyć i otworzyć te podziemia, ich historię, urok i tajemniczość. Odtworzyć klimat Olkusza renesansowego. Do końca prac jeszcze daleko, ale już to co widać, radować może oczy i serce każdego olkuszanina.
Tak mówi pan Benjamin Maciej Bujas, witrażysta. Wchodzimy więc do jego pracowni.
– Witrażownictwo to mój zawód, którego nauczyłem się w pomaturalnej szkole „Opus Art” w Sosnowcu. Niestety – byłej. Z Olkusza było nas tam troje. A do witrażownictwa droga trudna i daleka. Wiedza i umiejętności przechodzą tu z pokolenia na pokolenie. Więc jestem zawodowym witrażystą, konserwatorem witraży, ale naturalnie bez rodzinnych tradycji. Zawód dosyć rzadki, choć teraz nastaje znów moda na tego rodzaju zdobnictwo. Kończę jeszcze obecnie studia podyplomowe na Politechnice Krakowskiej, na Wydziale Architektury, specjalizacja: Konserwacja zabytków architektury i urbanistyki. O Olkuszu wiem też dużo.
– Z rozmowy wynika, że niezwykle dużo. Jeszcze jeden „zakręcony” olkuszanin…
-…a o zamku w Rabsztynie to prawie wszystko. Opowiem ciekawą historię. Oto prywatna firma Panów Pawła Jochymka i Jerzego Janoski podjęła się czynu niezwykłego: odtworzenia w skali 1:25 szesnastu zamków na Jurze. Pan Paweł, olkuszanin, to jest dopiero gość „zakręcony” a punkcie tych zamków! Ja wykonałem 9 projektów zamków z Rabsztynem, oczywiście, na czele. Wszystko tam jest odtworzone co do milimetra, co do jednego okienka, jednej kolumny, ściśle według zapisów znawców architektury obronnej. Przekopałem się przez dziesiątki tekstów, ilustracji i szaf archiwów. A przy okazji tej pracy poznałem warsztat pracy archeologa.Te kopie, to miasteczko będzie rozstawione na stałe na obszernym placu u stóp zamku w Ogrodzieńcu, a „wernisaż” odbędzie się chyba w czerwcu. Nie, to na pewno nie będzie Disneyland. A na tym oto rysunku odtworzyłem widok olkuskiego ratusza, barbarzyńsko zburzongo w roku 1831. Piękny to był obiekt.
I tak zanurzając się w historię, krążymy po pracowni artysty jak po pieczarze alchemika. Oto piec do wypalania emalii, szlifierka do obróbki szkła, lutownica, nóż do obróbki elementów witraży, „fachowy”stół, różnokolorowe szkiełka, słoiki z kolorowymi ingrediencjami…
– Nie mówiłbym o sobie „artysta”, szczególnie w Olkuszu. A witraż to dla mnie odskocznia do różnych innych historycznych pasji i zajęć. ługo się muszę jeszcze uczyć, może za jakieś 10,20 lat odważyłbym się nazwać artystą. A witraż – to naprawdę tajemnica,tradycja mistrzów. Każdy ma w pamięci wspaniałe dzieło Wyspiańskiego w kościele Franciszkanów w Krakowie „Stań się”, uznawane podobno za najpięknieszy witraż na świecie, także witraże Mehoffera na Wawelu i we Fryburgu w Szwajcarii, w katedrze Notre Dame w Paryżu, gotyckie witraże w kościele Mariackim w Krakowie i na zamku w Malborku. Ja robię witraże do mieszkań, ale także do kościołów. Np. ten do kaplicy cmentarnej w Gieble, a ten – świętego Huberta do kościółka w Grodzisku koło Ojcowa.To dla mnie wyzwanie, bo to kościółek wiekowy, nader zabytkowy i konserwator czuwa nad każdym szczegółem jego wystroju. Nigdy jednak nie produkuję prac rzemieślniczych, artystycznej fuchy, nie kopiuję samego siebie. Każda praca jest indywidualna, moja…
– Więc jak się robi te szklane cuda…Szklane obrazy, zachwycające od czasów Średniowiecza…
– Materiał: szkło, specjalne szkło z tlenkami różnych metali, nadającymi odpowiednie kolory. Mówi się, niedokładnie, że to szkło ołowiane. Potem rysunek i obraz, karton w skali1:1. Potem ten rysunek trzeba pociąć na kształt puzzli. Czasem tych kawałeczków jest kilkaset, w zależności od wymaganego bogactwa kolorów. Potem iść do odpowiedniej fabryki szkła (są takie w naszym kraju!) i odszukać w magazynie te kilkaset skrawków. Potem je absolutnie precyzyjnie złożyć, oszlifować, połączyć ołowianą taśmą,zlutować – jesteśmy prawie u mety. Witraż można także namalować specjalnymi farbami i potem wypalić w temperaturze 1000 stopni Celsjusza. Obraz jest wtedy bardziej precyzyjny, można wydobyć więcej kształtów i kolorów. Ale łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać.Trzeba znać i technikę, i technologię, i zasady bezpieczeństwa, i różne fachowe „myki”, właśnie owe tajemnice zawodowe. Zanurzyć się w historię i estetykę tej sztuki. Wykazać się absolutną cierpliwością w tej dłubaninie.
– Pięknie„świeci” witraż, który Pan wykonał dla zakrystii naszej bazyliki…
– Każdemu młodemu twórcy trzeba dać szansę. Taką szansę dał mi ksiądz Proboszcz. Kiedyś taką szansę dało mi IV Liceum Ogólnokształcące i profesor Stanisław Wywioł. Chcę ją wykorzystać. Szukam swego wyrazu, tej trudnej sztuki. Mam przecież dopiero 30 lat.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze