Pokój numer 40 w olkuskim Starostwie Powiatowym od kilku dni można z daleka zidentyfikować po tłumie interesantów. Do Wydziału Geodezji, Kartografii i Katastru przyszli wszyscy ci, którzy chcieli się zapoznać z dokumentacją pomiarów, jakie dokonane były w ostatnim czasie w jedenastu miejscowościach powiatu olkuskiego – łącznie kilkaset osób.
Mieszkańcy zostali poinformowani, że w tej sprawie będą obsłużeni od 26 października do 16 listopada w określonych godzinach. Przez wiele dni Wydział był oblegany przez mieszkańców, którzy musieli odstać swoje, żeby być obsłużonym. Zarzucają Starostwu, że wyznaczenie tylko trzech tygodni na to, żeby tak duża liczba osób zapoznała się z mapami, to zdecydowanie za mało. – Byłem tam trzy razy i za każdym razem zastałem tłum ludzi. Nie widziałem swojej mapy, bo żeby odstać kilka godzin, musiałbym wziąć urlop. Ludzie się denerwują, przeklinają i nie ma się co dziwić, bo taka obsługa petenta to jest skandal. Żeby w dzisiejszych czasach czekać 5 godzin na spotkanie z urzędnikiem? Czy tego nie dało się lepiej zorganizować? – pyta mieszkaniec jednej z podolkuskich miejscowości, który zainteresował tą sytuacją „Przegląd Olkuski”. – To wszystko trwa, bo każdy, jak już wejdzie do tego pokoju, to chce tę mapę dobrze obejrzeć. I nie ma się co dziwić, bo na przykład u mnie pomiary były robione kilka razy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, i za każdym razem dowiadywałem się kilku rewelacji na temat mojej posesji – mówi. – Jeśli mapa jest adekwatna do stanu rzeczywistego, to nie ma problemu. Ale jak ktoś chce nanieść poprawki, to trwa to nawet pół godziny – denerwuje się nasz Czytelnik.
W siedzibie olkuskiego Starostwa Powiatowego we wskazanym terminie został wyłożony do wglądu projekt operatu opisowo-kartograficznego, który miał zaktualizować ewidencję gruntów i budynków w gminie Olkusz, a dokładniej w Bogucinie Małym, Gorenicach, Braciejówce, Kosmolowie, Niesułowicach, Olewinie, Pazurku, Podlesiu Rabsztyńskim, Rabsztynie, Sienicznie i Troksie. Na dokumentację tego projektu składają się rejestry i kartoteki budynków oraz lokali, a także mapy ewidencyjne. Każda osoba, której projekt dotyczy, mogła się zgłaszać do Starostwa, zapoznać z dokumentacją i zgłosić swoje uwagi. Miało to pomóc w maksymalnej eliminacji błędów. Jeśli błąd został wykryty, petent powinien był przedłożyć odpowiedni dokument (akt notarialny, odpis z ksiąg wieczystych itp.). Starostwo poinformowało również, że niestawienie się w wyżej wymienionym terminie będzie skutkowało tym, że operat będzie zatwierdzony w takiej wersji, jaką stworzyła firma prowadząca pomiary. – A jeśli ktoś nie zdąży się zapoznać z tymi dokumentami nie ze swojej winy, to do kogo ma zgłosić się z pretensjami? – pyta zainteresowany tematem mieszkaniec.
Z prośbą o wyjaśnienia i rozwiązanie tego problemu zwróciliśmy się bezpośrednio do starosty Jerzego Kwaśniewskiego. – Nie jesteśmy w stanie usprawnić tego procesu, bo jest określona liczba urzędników, którzy się tym zajmują i mamy ograniczone warunki lokalowe. Wyznaczono trzy tygodnie, bo jest to termin ustawowy. Trzeba jednak zauważyć, że bardzo duże kolejki zrobiły się w ostatnim tygodniu tego terminu, a przez pierwsze dwa zainteresowanie tą sprawą było małe. Na następny raz radziłbym mieszkańcom nie czekać na ostatni moment, tylko przyjść wcześniej. To usprawni nam pracę i zaoszczędzi czas petentom – mówi starosta olkuski. – Z informacji, jakie uzyskałem od dyrektorki Wydziału, wynika, że nie ma powodów do niepokoju. Jeśli ktoś nie zdążył zapoznać się z dokumentami w ciągu wyznaczonego terminu, nie oznacza to, że szansa na naniesienie poprawek zostaje przez niego utracona. Firma, która realizowała ten projekt, dała trzy lata rękojmi, co oznacza, że przez ten czas możliwe są poprawki. Im wcześniej się je zgłosi, tym lepiej – dodaje starosta Kwaśniewski.