5 liga

Już w najbliższą sobotę na boisku w Osieku dojdzie do piłkarskiej „świętej wojny”, czyli spotkania derbowego pomiędzy Spójnią a IKS-em. Mecz, choć już o paru lat nie wywołuje takich emocji jak kiedyś, to jednak przyciąga uwagę lokalnych kibiców. Nie ma się co dziwić. Oba kluby rywalizują nie tylko o ligowe punkty i dotacje z Urzędu Miasta, ale także o to, co liczy się na tym poziomie najbardziej – prymat w regionie. Wyniki ostatnich spotkań zdecydowanie przemawiają za ekipą Romana Madeja, choć trudno przypuszczać, że znajdująca się w wybornej dyspozycji Spójnia, mająca na swoim koncie komplet jesiennych zwycięstw nie postawi się olkuszanom.

 

IKS Olkusz – GRĘBAŁOWIANKA Kraków 4:1 (2:1)
Próbą generalną przed sobotnimi derbami, był dla IKS-u sprawdzian ze zbierającą pochlebne opinie Grębałowianką. Krakowianie faktycznie walczyli bardzo dzielnie, jednak na Czarnej Górze wątpliwości nie było. Olkuszanie potwierdzili zarazem, że są drużyną własnego boiska – wygrywając u siebie wszystko, a punkty tracąc na wyjazdach. Wynik otworzył Kluczewski, który mimo młodego wieku wyrasta powoli na prawdziwego snajpera. Co prawda goście wyrównali po trafieniu Pikuły, ale jeszcze przed przerwą niezawodny Piegzik rozwiał ich marzenia o jakiejkolwiek zdobyczy. Po zmianie stron znowu swoim nietuzinkowym kunsztem błysnął Piegzik, a w końcówce gdy już wszyscy czekali na końcowy gwizdek, czwartego gola dołożył Banyś, będący z klubem i drużyną niemal od zawsze.

PILICZANKA Pilica – SŁOMNICZANKA Słomniki 1:0 (1:0)
Decydująca o losach spotkania sytuacja miała miejsce w 12. minucie, kiedy to miejscowi swój atak rozegrali w sposób, jaki prezentują piłkarskie podręczniki. Los sprawił, że to znowu Dudkiewicz wyrósł na bohatera Pilicy, bowiem to właśnie on zamknął akcję, którą zainicjował Walnik. Zespół Pawła Netera w przeciwieństwie do większości drużyn na tym szczeblu rozgrywkowym zdecydowanie lepiej radzi sobie na wyjazdach, aniżeli na własnej murawie. Najlepszym na to dowodem są statystyki, ukazujące niemoc piliczan w grze przy ul. Zamkowej. Piliczanka co prawda zawsze jako pierwsza trafiała do siatki rywala, ale również zawsze dawała się dogonić, a czasem i nawet ograć. Mało zabrakło aby i podobnie było z osłabioną kadrowo ekipą ze Słomnik. Goście sami mogą sobie pluć w brodę, bowiem lepszej sytuacji na wyrównanie od rzutu karnego trudno sobie wymarzyć. Na swoje nieszczęście Wolko przestrzelił, a przyjezdni upust swojego rozgoryczenia dali w ostatniej minucie, kiedy to w z pozoru niegroźnie wyglądającej sytuacji stracili dwóch zawodników (konsekwencje dwóch żółtych kartek) oraz zbyt żywo reagującego trenera.

JURA Łobzów – WIECZYSTA Kraków 1:1 (1:1)
Jura się przebudziła. Fatalny początek sezonu łobzowianie mają już za sobą, a w trzech kolejnych meczach zespół Artura Adamusa zgromadził pięć punktów i dzięki temu w tabeli wyprzedził Leśnika Gorenice. W sobotę dojdzie do bezpośredniego starcia obecnie najsłabszych drużyn I grupy krakowskiej „okręgówki” i szczerze trzeba przyznać, że to chimeryczna drużyna z Łobzowa będzie do meczu przystępowała w roli faworyta. Z Wieczystą nie było łatwo, ale w tej lidze jak to ktoś mądry przyznał, nie ma łatwych spotkań. Krakowianie w Wolbromiu nie zaprezentowali się jakoś szczególnie, ale że i Jura zawodziła w ważnych momentach, to i podział punktów można uznać za sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Przyjezdni trafili w 43. min, kiedy to Mikołajczyka przechytrzył Szczepański. Gdy wydawało się, że goście zdobyli bramkę „do szatni”, która wprowadzi miejscowych w zakłopotanie, ci zdobyli się na błyskawiczną odpowiedź. Tuż przed gwizdkiem oznajmującym przerwę stan meczu wyrównał Rzeszutko. Szalona końcówka pierwszej części dawała nadzieję na równie emocjonującą drugą połowę. Zawiedli się wszyscy, bo i swoją postawą zawiedli piłkarze obu ekip, jakby zadowoleni z podziału punktów.

CLEPARDIA Kraków – LEŚNIK Gorenice 4:0 (2:0)
To że Leśnik przegrał czterema bramkami to „zasługa” gospodarzy, którzy mając sytuacje aby wygrać nawet w dwucyfrowych rozmiarach, pudłowali na potęgę. Patrząc jednak na ten pojedynek z drugiej strony, teraz można jedynie się zastanawiać, co by było gdyby przy stanie 1:0 zarówno Siudut jak i Seweryn, zamiast w słupek trafili do siatki. A że nie trafili… to zostali za to skarceni – może nie tak bardzo jak w Olkuszu, ale i tak przy wyniku 0:4 trudno znaleźć jakieś pozytywy, tym bardziej, że goreniczanie osunęli się na ostatnie miejsce w tabeli.

MICHAŁOWIANKA Michałowice – PRZEMSZA Klucze 7:1 (6:0)
Podle musieli się czuć zawodnicy Leśnika wracający do domów ze stolicy Małopolski, ale to co przeżywali ich koledzy po fachu z Klucz trudno sobie nawet wyobrazić. Już w pierwszych 45 minutach zespół Andrzeja Lenartowicza zebrał srogie lanie, dając sobie wbić aż sześć bramek. W szatni złość mieszała się zapewne z wizją pogromu, jakiego w Kluczach już dawno nie widzieli. Na szczęście po zmianie stron beniaminek z Michałowic okazał litość momentami bezbronnym gościom, ograniczając swoje strzeleckie popisy do zaledwie jednego trafienia. Także raz, powody do jako takiej satysfakcji mieli przyjezdni, a to za sprawą ratującego honor Przemszy A. Barczyka. Nie popisał się za to Mól, który nie wykorzystał rzutu karnego.

SPÓJNIA Osiek – pauza

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze