Z panią Ireną Włodarczyk, poetką, laureatką Olkuskiej Nagrody Artystycznej 2010 – o życiu z pasją…
-Tak powitała mnie niegdyś śp. pani Janina Majewska, gdy spotkałyśmy się w olkuskim oddziale PTTK. Ja tam pracowałam jako księgowa przez 15 lat, w latach 1975-1990, a ona była dobrym duchem Towarzystwa. Pani Lala, jak ją wszyscy nazywali, to jedna z tych osób, w które byłam zapatrzona od dzieciństwa, gdy mój śp. Tata zabierał mnie na próby amatorskiego teatru do starego Domu Kultury przy ulicy Gęsiej. Była dla mnie niedościgłym wzorem osobowości, jak to się dziś mówi: moim guru. Żegnałam ją na zawsze z głębokim żalem, bo m.in. to p. Majewska przyczyniła się do mojej pasji pisarskiej jako przewodnicząca naszego Klubu Literackiego.
Drugą osobą, dzięki której do dziś sięgam po pióro (Internetu jeszcze nie mam!) była Pani Barbara Kallistowa. To ona stwierdziła, że mam talent i ja jej uwierzyłam. I wierzę już 13 lat, bo tyle upłynęło od wydania mojego pierwszego tomiku wierszy. A wydałam już ich kilka:
„W rodzinnym kręgu, „Tym o kamiennych sercach”,” Zakamarków i szuflad”, „Miasto Moje”. Wydałam je własnym sumptem, bo nie mam oficjalnych sponsorów. Wspomagają mnie przyjaciele, którym dziś chciałabym tu serdecznie podziękować: Arturowi Kotulskiemu, dr Jolancie Grędzie i dr Elżbiecie Łuszczek, Barbarze Omylińskiej, Janowi Czarnocie, Małgorzacie Pieczyrak, Annie i Marianowi Kostulskim, Annie Machorce,T. Królikowskiej-Majcherek i mojej Rodzinie: Jadwidze i Marcinowi Lorkom, Magdalenie i Michałowi Girkom, mojemu szwagrowi – mistrzowi sztuki kowalskiej Jackowi Włodarczykowi, a także jego przyjacielowi Edwardowi Garbulińskiemu. Znajduję też poparcie Miejskiego Ośodka Kultury i Biblioteki Powiatowej.
A Stasiu Lorek – to mój śp. Tata. Aktor teatru amatorskiego, jak wspomniałam, jego scenograf, artysta metaloplastyk. W auli „Ekonomika” można zobaczyć całą galerię jego odkutych w miedzianej blasze pięknych prac, przedstawiających zamki na Jurze. Spotykam te prace jeszcze w różnych innych miejscach, także prywatnych. Na marginesie dodam, że jego brat Leszek Lorek był współtwórcą filmów o Bolku i Lolku.
Nasze rodzinne korzenie są w Ujkowie, ale rodzina przeniosła się do Olkusza i ja tu się urodziłam, jako jedna z pięciorga rodzeństwa. Jestem więc olkuszanką i to jest mój powód do chwały. Kiedy? No, już mogę być emerytką. I włosy też mam siwe. – „Nie wygląda pani na tyle, nie wygląda”- mówią wścibskie pasażerki na przystankach autobusowych, kiedy dodaję sobie kolejne 10 lat…
Przez całe życie byłam księgową. Jakże ja nie znosiłam tych słupków i cyferek! Ale trzeba było zarabiać na życie. Samą poezją żyć się nie da, choć bardzo bym chciała.
Mam syna Wieśka i córkę. Syn jest zawodowym muzykiem po studiach wyższych, ale Olkusz nie chciał wykorzystać jego zapału i inicjatywy w Klubie „Baszta”. Przeniósł się więc ze swymi pomysłami i rodziną do Pogorzan, gdzie założył znaną już powszechnie wioskę indiańską, kupił starą chatę w Szczyrzycu i po remoncie z rodziną w niej zamieszkał. Moja tamtejsza 12-letnia wnusia już odnosi pierwsze sukcesy poetyckie. Szczyrzyc! Przepiękna wieś w Beskidzie Wyspowym, śliczna okolica. I tam rok po roku przeniosła się już niemal cała nasza rodzina. Ja zachodzę do tamtejszej szkoły, piszę dla beskidzkich dzieci wierszyki o Szczyrzycu, malujemy. My i inni olkuszanie, którzy też tam pobudowali sobie domy letniskowe, wnieśliśmy w tamto środowisko inne życie. Włączyliśmy się w działalność Towarzystwa Przyjaciół Szczyrzyca. Mój wiersz otwiera pierwszy numer szczyrzyckiego folderu. To moja pasja i radość życia.
„Babcia Renia czyta dzieciom”. To moja kolejna pasja. W przyjaznej i życzliwej atmosferze Biblioteki Powiatowej w Olkuszu prowadzę zajęcia z dziećmi. Piszę dla nich wierszyki, malujemy, czytamy. Czytam tym kochanym szkrabom swoje i cudze bajki, wydałam nawet książeczkę z dziecięcymi wierszykami. Wkraczamy wspólnie w świat przygody.
I Olkusz. Moje miasto. Poświęciłam mu kolejny tomik mojej poezji pt. „Miasto Moje”.
Znam tu wszystkich i mam mnóstwo znajomych, przyjaciół, ludzi bliskich mojemu sercu. Żywych i zmarłych.
„Noszę w sobie czas zaprzeszły
Oswajam w nim wspomnienia…”
Oprócz wierszy napisałam także wspomnienia prozą o Olkuszu mojego dzieciństwa.
Rodzina. W dziesiątkach zeszytów zapisuję swoje życie „od zawsze”. Na pierwszej stronie umieściłam sonet 114 Szekspira, poświęcony mojemu Wojtkowi. Zdjęcie… Byliśmy tacy młodzi. Grał dla mnie na gitarze w zespole „Ilkusy”. I jestem już 50 lat, wciąż z tym samym Wojtkim. Czasem zagra mi na tej gitarze w wieczór sylwestrowy. Chwila wspomnień
„Przywiązałaś mnie do siebie
Jak sznurowadło do butów
powtarzał
i
szurał po zakurzonych podłogach
spoglądając przez spłowiałe firanki
w cieplejsze jutro
A ona
patrząc na niego
jak na zachodzące słońce
stawiała dymiące talerze
kroiła jabłka na części
I wsłuchiwała się
W jego szczęśliwe skargi”
…Córka, syn, wnuczki. Mam ich czworo… Moja radość i moje szczęście.
Działka…To mój salon poetycki, gdzie tworzymy „Pazurkową poezję”. Współpracuję ze znakomicie zorganizowanym i wzorowo prowadzonym Klubem Literackim w Sławkowie. Organizujemy wspólne imprezy poetyckie – u nich i u mnie na Pazurku, dzielimy się doświadczeniami i przeżyciami. Uczestniczę w sławkowskich Wiosnach i Jesieniach Poetyckich. Dorobiłam się tam wielu nagród. Nasz olkuski Klub nie ma ani takiego rozmachu sławkowskiego, ani warunków. Jest, niestety, nieliczny i powoli wygasa. Trzeba by przywołać do nas młodych ludzi. Gimnazjalistów, licealistów i studentów…
Współpracuję także z Klubem Literackim w Bolesławiu, miłym mojemu sercu, bo tam zaczęła się moja przygoda z poezją.
I to wreszcie, czym żyję: moja poezja. Jak ja ją oceniam? Kocham ją, a ocenę zostawiam czytelnikom.
-„Słońce stanęło w zenicie,
Oglądam się na przebytą drogę.
To ma być moje życie?
Ja tego pojąć nie mogę!”- pisała dawna poetka.
A jak Pani ocenia swoje życie, ową „przebytą drogę”?
– Prywatnie – jako ciężkie. A jeśli chodzi o pasje życiowe – tylko pozazdrościć.
Nie mam dużych, a nawet niedużych pieniędzy. Wiadomo: emerytka. I nigdy ich nie miałam. Ale jest rzecz, której nie można kupić: to pasja działania i pisania. Wszystko co robię, czynię z absolutnym zaangażowaniem. I mimo zakrętów jestem szczęśliwa.
Pasja – to modlitwa, potrzeba duszy. Jest jak miłość: sama przychodzi i odchodzi. Jest ukojeniem i terapią. Rozładowuje moje życiowe stresy. A w stresie rozmawiam z Aniołami. Ostatni tomik moich wierszy nosi tytuł „Nocne z Aniołami rozmowy.” Gromadzę rzeźby tych niebieskich postaci. Rozmawiam z nimi. Pogadam, pożalę się. Ludzie, nawet bliscy, różnie to przyjmują: „ciocia Renia znów coś napisała…” W tych wierszach, bardziej niż w poprzednich, zamknęłam swoje myśli i rozterki.
Rozmowa z Panią Ireną jest doprawdy ciekawą przygodą. Jest osobą wciąż pełną niezwykłej, niewykorzystanej energii i pomysłów, którymi sypie jak z rękawa. Ciekawsza wszakże jest jej poezja. Zróżnicowana. Nawet znacznie zróżnicowana. Pisanie przychodzi jej z łatwością, co nie zawsze wychodzi jej wierszom „na zdrowie”. Wielka Szymborska swoje wiersze pisze czasem i po 200 razy! Twierdzi, że podstawowym sprzętem poety jest kosz na śmieci. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Pani Włodarczyk jest poetką nieprofesjonalną. Ma prawo pisać o tym, co ją cieszy, wzrusza: przyroda, ludzkie przyjaźnie, rodzina.
Są jednak wiersze – szczególnie te zawarte w ostatnim tomiku – pełne gorzkiej refleksji, ukrytego smutku. Anioły nie zawsze przynoszą niebiańską radość…Każdy kolejny tomik poezji jest „lepszy”. Od wierszy rodzinnych, opisowych – do coraz głębszej refleksji zamkniętej w słowach zwięzłych i precyzyjnych. Bardzo pozytywnie zaskakuje forma utworów. W większości jest to wiersz wolny, urozmaicony oryginalnymi przenośniami. Do takiego kształtu słowa poetyckiego autorka doszła drogą własnych poszukiwań i prób. Piękna jest forma edytorska poszczególnych tomików, w większości zaprojektowana i wykonana przez Janusza Czerniaka.
– Mam jeszcze przed sobą tyle planów i zamysłów. Żeby tylko dopisał czas i zdrowie – podsumowuje swoje refleksje Irena Włodarczyk. Poetka!
Sprostowanie do teksu z dnia 1.02.2010 autorstwa Pana Franciszka Lisowskiego pt. ” Pani jest córką Stasia Lorka?”
1 W auli „Ekonomika” prace w miedzianej blasze przedstawiające zamki na Jurze są autorstwa Pana Frączka a nie mojego ojca Stanisława Lorka.
2. Książeczkę mojego autorstwa dla dzieci wydała Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu
Irena Włodarczyk