Mieszkańcy Wolbromia z niejakim zdziwieniem zaobserwowali pojawienie się dość szczelnego opakowania specjalistyczną folią na zabytkowym kościółku szpitalnym, zwanym Mariackim przy ul. Kościuszki. Zaintrygowanym wyjaśniamy: obiekt zostanie poddany fumigacji, czyli zabiegowi gazowego odrobaczenia.
To już kolejny etap konserwacji tego pięknego, wczesnobarokowego modrzewiowego kościółka szpitalnego pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Wcześniej, w końcówce roku 2018 udało się, z udziałem dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego udało się przeprowadzić remont dachu, polegający na wymianie więźby i pokryciu blachą miedzianą. Obecnie prowadzony zabieg pozbycia się korników z wnętrza, ale także zewnętrznych ścian świątyni za pomocą specjalistycznego gazu, wtłoczonego od szczelnie nałożoną na cały budynek folię, będzie możliwy dzięki pozyskaniu przez Parafię pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Wolbromiu, która zawiaduje zabytkiem, kolejnej ministerialnej dotacji w wysokości 50 tys. zł. Fumigację trzeba przeprowadzić w sprzyjających warunkach pogodowych, przede wszystkim nie może być zbyt zimno, dlatego to być może „ostatni dzwonek” na wykonanie zaplanowanych prac. Jak wyjaśniają fachowcy, zwalczanie owadów z drewnianych przedmiotów czy budynków często wiąże się z pewnymi niedogodnościami. Owady, drążąc chodniki wewnątrz drewna pozostają odgrodzone od zewnątrz warstwą włóknistego, porowatego, a więc trudno nasycalnego impregnatami materiału, jakim jest drewno. Jednak taka struktura materiałowa doskonale pochłania gazy. Dlatego też cieszą się one sporym zainteresowaniem wśród konserwatorów i są skuteczne.
Przypomnijmy, że usytuowana przy zbiegu ulic: Mariackiej i Kościuszki Wolbromiu urokliwa świątynia z 1 poł. XVII w. jest włączona do północnej części Małopolskiego Szlaku Architektury Drewnianej. Wiele ciekawych informacji na temat szpitala dla ubogich i przynależącego do niego kościółka opisał bardzo szczegółowo wolbromianin, ks. Marcin Lech. Dzieje kościółka oraz opis zabytkowego wnętrza świątyni można znaleźć np. na stronie parafii pw. św. Katarzyny, która sprawuje obecnie opiekę nad kościółkiem mariackim: http://www.parafiawolbrom.pl/historia-kosciola/historia-kosciola. Z historycznych badań ks. Lecha wynika, że kościółek – najpierw jako samodzielna parafia – funkcjonował i utrzymywany był dzięki dotacjom i dochodom z dób otrzymanych od życzliwych, zamożnych Wolbromian. Świetnie prosperujący i wyposażony szpitalik, z biegiem lat nadgryzany przez czas i niesprzyjające warunki, popadł w ruinę, kiedy nastały trudne dla Polski i Kościoła katolickiego czasy zaborów. Daty ostatecznego końca jego działalności nie znamy, choć wiadomo, że jeszcze w 1885 roku szpital musiał działać, gdyż z tego roku pochodzi fundowana przez ubogich sygnaturka do kościoła szpitalnego. Jak pisze ks. Lech „Kościółek, po zlikwidowaniu parafii szpitalnej, bardzo zniszczony i stoczony przez drewnojady, bardzo rzadko czynny w okresie komunizmu, szczęśliwie doczekał naszych czasów wraz ze swoim wyposażeniem. Przez kilka lat po drugiej wojnie światowej w tym kościółku nauczano religii dzieci z pobliskiej szkoły podstawowej.”
Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy drewnianej świątyni, gdyby jej złym stanem nie zajął się w latach 80-tych ubiegłego stulecia ówczesny proboszcz ksiądz dziekan, Stanisław Sapilewski, dzięki zabiegom którego ruszyły prace konserwatorskie w tym zabytkowym obiekcie. Prowadzone przez prawie dwadzieścia lat mozolne prace odkryły piękno i harmonię tej perełki architektonicznej. Konserwacja objęła nie tylko wewnętrzne drewniane ściany, z dość dobrze zachowaną polichromią, ale także ołtarze, chór, ławki, przedsionek, krucyfiks z kruchty, okna i drzwi. Prace prowadzono także na zewnątrz. Zajęto się zniszczoną przez korniki elewacją świątyni, fasadą i fundamentami. Wtedy też po raz pierwszy od lat wymieniono dach oraz poprawiono wieżyczkę i jej hełm. Wycięto również część drzew, przez co odsłonięto kościółek, a następnie zamontowano zewnętrzne oświetlenie. W latach późniejszych prace były kontynuowane – zajęto się renowacją zakrystii, wyłożeniem ścieżki wokół budynku i wymianą starego, zmurszałego ogrodzenia. W kolejnych latach założono system ochrony przeciwwłamaniowej i wymieniano kolejne zniszczone deski zewnętrznych ścian budynku.
Widziałem ten kościół – robiła to firma DREVPOL – wyglądał jak prezent tyle że w środku gaz zamiast innej niespodzianki – robi wrażenie
Wbrew utartej opinii korniki nie rozwijają się w drewnie. Ich larwy żerują na łyku żywych drzew między korą a tkanką drzewną.
W przypadku drewna kościółka to na pewno będzie spuszczel lub trzpiennik albo oba naraz czyli najpewniej owad z rodziny chrząszczy kózkowatych. Gatunków tego chrząszcza jest bardzo dużo. To na pewno nie kornik.